We Francji przejechali się po Świątek. Wrze przed Rolandem Garrosem

17 godzin temu
Na 23 dni przed startem wielkoszlemowego Rolanda-Garrosa o Igę Świątek martwią się we Francji. Nic dziwnego, Polka była w ostatnich 5 latach królową ich imprezy, wygrywając ją czterokrotnie. Napędzała ją i od strony sportowej i marketingowej. Po odpadnięciu z półfinału turnieju w Madrycie Francuzi z ironią puentują, iż teraz Iga "kontroluje tylko duże piłki od kibiców".
"Świątek zmiażdżona przed Rolandem" - zakomunikowało radio Europe 1. "Zmieciona w Madrycie, a French Open za nieco ponad trzy tygodnie"- wtórowała telewizja TV5. "Sensacja w WTA 1000" - czytamy adekwatnie na każdym portalu. Wszystkie francuskie media opisują boleśnie zakończony w półfinale przez Światek turniej w Madrycie, przez pryzmat tego co w maju i czerwcu zwykle jest dla Polki najważniejsze - wielkoszlemowym Rolandzie Garrosie. Czy Paryż straci swą królową?


REKLAMA


Zobacz wideo Kamery są prawie wszędzie. "Świątek będzie musiała się tłumaczyć"


"Wszystko przyprawia o ból głowy"
Impreza w Madrycie była ważna, bo to jedno z dwóch majowych przetarć na mączce przed French Open. Rok temu w Hiszpanii Polka wygrała, dwa lata wstecz doszła do finału. Przegrać w sporcie zawsze można, ale w ostatnim czasie numer 2. rankingu WTA gra bardzo niestabilnie. Półfinałowy mecz z Coco Gauff zakończył się smutną, wręcz brutalną dla niej przeprawą i rzadkim wynikiem 1:6, 1:6. Jak pisał Łukasz Jachimiak ze Sport.pl, Światek była "niestabilna, rozchwiana, emocjonalnie rozhuśtana. A najważniejsze jest to, co zawodnik ma w głowie, a nie pod stopami".
Ten problem zauważają też francuskie media, które już odliczają dni na przyjazd do Paryża królowej kortów ziemnych. To przecież Świątek w ostatnich 5 latach wygrywała ich imprezę czterokrotnie. A teraz mistrzowska forma gdzieś znikła i to nie tylko w półfinale z zawodniczką, z którą na mączce Polka dotąd pewnie wygrywała. W Madrycie adekwatnie każdy mecz Polski (może poza tym z Lindą Noskovą) "zdawał się wstrząsać całą konstrukcją jej tenisa" - jak zobrazował to dziennik "L’Equipe". Przypomniał o 0:6 w jednym secie z Madison Keys, czy też "szale, niezdarności" w odrabianiu strat w ostatnim secie z Dianą Sznajder.


w tej chwili u Polki gdy na korcie robi się problem, zaczyna szwankować każdy element jej gry: "Nijakie forhendy, zbyt swobodne backhandy, słabo kontrolowane woleje, pierwsze serwisy, które nie robią różnicy, wszystko przyprawa o ból głowy" - podsumował to Julien Reboullet, wysłannik gazety do Madrytu. Świątek nie emanuje też spokojem i pewnością siebie dlatego "cała jej gra może się rozpaść w każdej chwili, gdy tylko pojawi się ziarenko piasku i zablokuje mechanizm, który nie ma już wiele wspólnego z pewnym tenisem na kortach ziemnych z najlepszych czasów zawodniczki". "Jej zabójczy forhend, wzbudzający strach u przeciwniczek, nigdy nie wydawał się tak słaby" - punktuje portal WeLoveTennis.
"Jedyne piłki, które naprawdę kontrolowała" - ironicznie o Świątek
Choć te oznaki zacięcia mechanizmu widać było jeszcze przed Madrytem, to francuskie media informują, iż ostatnie dni były trudne dla Polki z powodów osobistych. Jedne nie wchodzą w szczegóły, inne przekazują konkrety o pogrzebie dziadka, na który Polka pojechała. "Warunki przygotowań do Madrytu dla Świątek były dalekie od optymalnych - podsumowuje to WeLoveTenis.


Sports.orange.fr też kładzie nacisk na psychikę i mental Polki sugerując, iż w tej sytuacji awans do półfinału i tak był dobrym osiągnięciem. "Przez cały tydzień, pomimo odniesionych zwycięstw, Iga Świątek sprawiała wrażenie, iż jest jedynie bledszą wersją zawodniczki, którą była w ostatnich latach na kortach ziemnych. Miała problemy z opanowaniem emocji. Na hiszpańskiej mączce zniszczyła kilka rakiet" - przypomina dziennikarz.
"L’Equipe" wszystkie madryckie wysiłki Świątek i porażkę z Gauff w obszernym artykule podsumowało nieco ironicznie. "Polka, zanim opuściła korty, podeszła do kibiców, skandujących jej nazwisko, aby podpisać kilka dużych tenisowych piłek. To były jedyne piłki, które naprawdę kontrolowała"


Czy to wszystko oznacza panikę na pokładzie, przed występem na jej ulubionym turnieju Rolanda-Garrosa? Wcześniej Polka ma zagrać jeszcze w Rzymie. Będzie więc szansa na odbudowanie się, lub... pogorszenie humoru. "L’Equipe" przypomina jednak, iż choćby z gorszą wersją Świątek trzeba liczyć się wszędzie. "Po czterech miesiącach sezonu dalekiego od jej standardów, jest na 4. miejscu rankingu WTA Race (ranking roczny) i wciąż jest w stanie dotrzeć do półfinału imprezy rangi 1000, grając źle" - czytamy.
Idź do oryginalnego materiału