Ważne słowa byłego reprezentanta kraju. „Można grać odważnie, a nie tylko stawiać autobus”

2 dni temu
Zdjęcie: Michał Probierz Źródło:Newspix.pl / Łukasz Grochala


Polska odpadła z Euro 2024. Z turnieju w Niemczech da się jednak wyciągnąć pozytywy, które wskazuje Sylwester Czereszewski, 23-krotny reprezentant kraju.


Reprezentacja Polski znalazła się w trudnej grupie podczas Euro 2024. Biało-czerwoni pokazali jednak charakter. Nie awansowali do fazy pucharowej, ale potwierdzili, iż potrafią grać w piłkę i atakować mocniejszych przeciwników. Występ Polaków na turnieju w Niemczech podsumował Sylwester Czereszewski, 23-krotny reprezentant Polski. Nasz rozmówca wskazuje, iż można czuć niedosyt, ale wyciąga też pozytywy.


Wywiad z Sylwestrem Czereszewskim


Przed rozpoczęciem turnieju Polska była skazywana na pożarcie, ale potrafiła zagrażać mocniejszym rywalom. Mimo wszystko zdobyła ledwie jeden punkt. To spory niedosyt?


Sylwester Czereszewski, 23-krotny reprezentant Polski: Przede wszystkim nie wykorzystaliśmy słabości Francji i Holandii. Czytałem choćby jeden wywiad Ronalda Koemana, trenera Holandii, który mówił, iż tak w piłkę nie można grać i liczy na to, iż zawodnicy przy grze z mocniejszym rywalem się wreszcie skoncentrują. My z tym zespołem powinniśmy przynajmniej zremisować. Z Francuzami natomiast zasłużenie zdobyliśmy punkt. Ten turniej pokazał, iż trzeba grać odważnie i w tym kierunku dalej musimy iść. Zdecydowanie widać światełko w tunelu.


Szansę na wyjście z grupy straciliśmy po meczu z Austrią. Co ciekawe, w środku pomocy zagrali wtedy Jakub Piotrowski i Bartosz Slisz. Był pan zdziwiony tymi wyborami trenera Michała Probierza?


Na inaugurację rozegraliśmy z Holandią dobry mecz, ale przegraliśmy. Austria pokazała się natomiast ze świetnej strony w rywalizacji z Francją. Myślę, iż za dużo było tej otoczki, iż Austria to silny i fizyczny zespół. Dlatego nasz trener postawił na takich, a nie innych zawodników. Pewnie trzeba było dobrać mniej więcej tych samych piłkarzy, co z Holandią i Francją. Właśnie w Berlinie przeciwko Austriakom rozegraliśmy najgorsze spotkanie na Euro, popełniliśmy wówczas najwięcej błędów.


Co istotne jednak, mamy piłkarzy, którzy potrafią w środku ze sobą współpracować. Sebastian Szymański może nie zaliczył świetnego turnieju, ale zawsze może być wartością dodaną dla drużyny. Do tego musimy dodać Piotra Zielińskiego i Kacpra Urbańskiego, których piłka nie parzy. Ta trójka musi grać blisko siebie. Każdy z tych zawodników potrafi się długo utrzymać przy piłce.


Kacper Urbański to jeden z największych wygranych Euro 2024 ze strony reprezentacji Polski?


Rzeczywiście. Mamy do czynienia z prawdziwym wystrzałem w tej reprezentacji i bardzo liczę, iż to nie będzie jednorazowy wyskok. Na razie jednak widać, iż kapitalnie potrafi kreować grę. Mówiąc po piłkarsku – nie pęka. Z piłką przy nodze czuje się jak ryba w wodzie. Imponować może to, iż jest odważny, gra do przodu, może przedryblować rywali. Takiego gracza potrzebowaliśmy. Wielka szkoda, iż z Austrią został wpuszczony na boisko tylko na trzy minuty.


Warto cały czas grać trójką obrońców i dwoma wahadłowymi? Obraliśmy tę drogę już jakiś czas temu, ale na Euro było widać sporo błędów w defensywie i stracone bramki.


Oczywiście strzelano nam gole, ale zostałbym przy tym ustawieniu. Często się mówi, iż nie stać nas na to, by grać trójką środkowych obrońców, więc blok defensywny muszą stanowić boczni defensorzy i dwóch zawodników na środku. Moim zdaniem jednak wahadła się sprawdzają. Może w meczu z Francją aż tak tego nie było widać, ale patrząc na całokształt, to widać, iż to pozwala nam kreować więcej akcji ofensywnych. Euro potwierdziło, iż my te sytuacje rzeczywiście stwarzamy.


Pod względem stylu Polacy wyglądają zdecydowanie lepiej niż za kadencji dwóch poprzednich selekcjonerów (Czesław Michniewicz i Fernando Santos – przyp.red.). Michał Probierz zaskoczył pana swoją wizją gry?


Trener obiecywał, iż drużyna będzie grała odważnie. To się adekwatnie sprawdza. Być może zabrakło tego w meczu z Austrią. Trzeba też sobie uczciwie powiedzieć, iż my nie będziemy ogrywali takich potęg jak: Francja, Niemcy, czy też Hiszpania. Prezentujemy po prostu niższą klasę piłkarską. Istotne jest, żebyśmy wykorzystywali swoje szanse przeciwko rywalom z podobnej półki. Przykładem były mecze towarzyskie z Ukrainą i Turcją. Nie pamiętam, z jakim selekcjonerem wygraliśmy ostatnio dwa spotkania z rzędu z przeciwnikami na takim poziomie. Musimy robić wszystko, by tak poprawić swoją grę, żeby te największe potęgi „skrobać po piętach”. Z Francją już to momentami się udawało.


Michał Probierz na razie broni się wynikami. Uratował awans na Euro, a później na samym turnieju być może Polska nie zdobyła wielu punktów, ale pokazała, iż potrafi dobrze spisywać się w ofensywie. A gdy przypomnimy sobie mistrzostwa świata w Katarze, to niby wyszliśmy z grupy, ale ten styl był fatalny. W Niemczech zobaczyliśmy zalążek tego, iż można grać odważnie, a nie tylko się bronić i stawiać autobus.


Turniej w Niemczech jest potwierdzeniem, iż może istnieć życie w kadrze po zakończeniu kariery reprezentacyjnej przez Roberta Lewandowskiego? Nieuchronnie zbliżamy się do tego momentu.


Oprócz Roberta po jednej bramce zdobyli Krzysztof Piątek i Adam Buksa. Mecz z Francją pokazał jednak, iż dla trenera Probierza Lewandowski przez cały czas jest bardzo ważny. Nie ściągnął go z boiska choćby w końcówce. Strzelił gola z karnego, ogółem prezentował się przyzwoicie. Jest różnica między nim a Piątkiem czy Buksą. Robert jednak schodzi po piłkę, pomaga w rozegraniu, a dwaj nasi pozostali strzelcy są typowi egzekutorami. Na pewno będzie życie po Lewandowskim, ale liczę, iż jeszcze trochę pogra w reprezentacji, może choćby do mundialu w 2026 roku.
Idź do oryginalnego materiału