Wardęga o konferencji FAME 23: Wyszło najgorzej, jak mogło

21 godzin temu

Sylwester Wardęga miał wczoraj w planach obejrzeć całą 1. konferencję przed galą FAME 23. Nie sprostał temu zadaniu, czego powodem były po prostu nudności wywołane nieciekawą transmisją FAME. Co więcej, zwrócił uwagę na to, iż podjęte działania przez największą organizację freak fight w Europie prawdopodobnie spaliły na panewce!

Wardęga z FAME miał i tak naprawdę dalej ma wiele wspólnego. Otóż Sylwek był zawodnikiem tej organizacji, dla której z resztą stoczył aż 3 pojedynki. Co więcej, w międzyczasie pełnił on też rolę prowadzącego konferencji, FAME: CAGE oraz programów z cyklu „F2F”.

Była to owocna współpraca, jednakże z czasem pojawiały się zgrzyty pomiędzy Wardęgą, a zarządem organizacji. Finalnie eskalowało to do takiego stopnia, iż FAME oraz przywódca „Watahy” są ze sobą na wojennej ścieżce. Mowa o m.in. batalii sądowej, która podobno dopiero się zaczyna.

Sylwester Wardęga o konferencji FAME 23!

Otóż „Druid” wczoraj w trakcie trwania konferencji przed galą FAME 23, rozpoczął swoją transmisję na żywo. Razem ze zgromadzonymi kilkudziesięcioma tysiącami widzów oglądał konferencję FAME, jednakże bez pełnego skupienia. Co chwilę haczył o inne wątki, z resztą choćby jego widzowie woleli oglądać coś innego niż w ich mniemaniu „nudną” konferencję.

ZOBACZ TAKŻE: FAME myślało o walce Adamek vs Tyson. Mateusz Borek zdradza kwoty!

Opisywana transmisja stała się atrakcyjniejsza dla wszystkich widzów dopiero przy okazji ostatniego panelu konferencji. Było to oczywiście owocem kłótni i wszelakich obelg pomiędzy parą „Ferrari” – Alan Kwieciński. O całej konferencji negatywnie wypowiedział się właśnie Wardęga, który nie rozumie podejścia organizacji FAME:

Znaczy wiecie, bo to teraz wygląda tak… strategicznie na to spójrzmy. Konferencja przez tych dwóch (Alana i Amadeusza) zostanie uznana w oczach polityków, politycy powiedzą, iż to patologia, patologia, więc skoro i tak zostanie ta konferencja w ten sposób to już mogli też pozwolić na jakieś dymy w 1. i 2. panelu, bo o tych panelach ludzie powiedzą, iż była stypa, a finalnie i tak ta konferencja zostanie uznana przez polityków, iż to nie była stypa, a patologia, więc jaki interes zrobił na tym FAME? Mógł przegadać z Amadeuszem i Alanem, iż patologię robimy na programach F2F, a tutaj zróbcie taką laurkę, żebyśmy mogli wysłać i pokazać na komisji, a tak to chyba wyszło najgorzej, jak mogło. Nie dość, iż była stypa i nuda na początku to i tak będą mieli teraz łatkę patologiczną przez ten panel.

Oczywiście w konferencji udział wzięli bohaterowie najbliższej gali FAME. Większość z nich ma bardzo dobry wizerunek w sieci, jednakże są określani przez widzów mianem „stypiarzy”. Freak fighty bazują na „dymach”, gdyż to właśnie one generują ich główne zainteresowanie. Tu takowych nie było i stąd właśnie większość niepochlebnych opinii dotycząca braku atrakcyjności konferencji.

Jest to wszystko podyktowane naturalnie ostatnią nagonką na freak fighty. Jak Wardęga jednak słusznie zauważył, prawdopodobnie na kilka zda się skonstruowanie takiej karty walk. Rozpiska bez „dymów” z jednym zestawieniem, które i tak niweluje wysiłek włożony w utworzenie przyjaznego wizerunku przy okazji FAME 23 sprawia wrażenie absurdu. Czy taktyka przyjęta przez organizację Rafała Pasternaka jest słuszna?

Idź do oryginalnego materiału