Klaudia Syguła przegrała swoją pierwszą walkę w UFC, ale zapewnia, iż to dopiero początek. Polka zapowiada, iż nie składa broni i chce udowodnić, iż porażka była jedynie potknięciem.
Syguła, która niedawno podpisała kontrakt z UFC, zadebiutowała w oktagonie 9 listopada, mierząc się z Melissą Mullins. Mimo starań, walka zakończyła się zwycięstwem Mullins.
Po pojedynku Klaudia zamieściła wpis w mediach społecznościowych, w którym wyraziła swoją determinację na przyszłość.
„Debiuty nie są moją mocną stroną…
Serce mi pęka na milion kawałków, bo nie tak wyobrażałam sobie ten wieczór.
Całe życie czekałam na szansę walki w UFC, a kiedy ją dostałam, nie potrafiłam tego wykorzystać.
Zabrakło w tej walce MNIE.
Wiem, iż przekuję tą przegraną w sukces. Czuję ogromną dawkę motywacji, żeby udowodnić sobie, iż to był tylko wypadek przy pracy.
Kocham to co robię i walę opinię Tych, którzy mnie skreślają, bo wiem, iż te same osoby będą mi gratulować sukcesu.
Robię to dla siebie, z pasji- i wiecie co? Syguła nie powiedziałaś jeszcze ostatniego słowa.”
Klaudia Syguła ma na swoim koncie osiem zawodowych walk w MMA, z których sześć zakończyła zwycięstwem, utrzymując serię wygranych od 2021 roku. Zanim rozpoczęła profesjonalną karierę, rywalizowała także na poziomie amatorskim.
W maju 2024 roku podczas gali FAME 21 stoczyła przedostatnią walkę, w której w formule łączącej boks, K-1 i MMA pokonała Ewę Piątkowską.