W sieci pojawiły się bilety na Euro z drugiej ręki. Jest drogo, ale czy legalnie? Sprawdziliśmy to

4 tygodni temu
Nie masz biletu na mecze polskiej reprezentacji podczas Euro 2024, a bardzo chcesz mieć? Dosłownie kilka godzin po uruchomieniu oficjalnej sprzedaży nowej puli biletów na stronie UEFA w sieci zaroiło się od ofert "z drugiej ręki". Ceny? choćby z dziesięciokrotną przebitką – grubo ponad tysiąc złotych. Czy są legalne, skoro oficjalną sprzedażą miała się zajmować wyłącznie UEFA? Zapytaliśmy na jednej ze stron oferujących takie bilety oraz w PZPN.


Oficjalna sprzedaż biletów na mecze Euro 2024 rozpoczęła się wiele miesięcy temu. W kolejnych turach wyprzedano większość wejściówek, ale nie wszystkie. W czwartek o godzinie 14, w finalnym rozdaniu UEFA umożliwiła zakup biletów na mecze reprezentacji Polski, która jako jedna z ostatnich zakwalifikowała się na mistrzostwa.

Ponieważ obowiązywała zasada "kto pierwszy, ten lepszy", zgodnie z przewidywaniami w czwartkowe popołudnie rozpętało się prawdziwe piekło. Jak pisaliśmy w naTemat, strona UEFA umożliwiająca nabycie biletu wystartowała z kilkuminutowym opóźnieniem. A gdy była już dostępna, ciężko było coś zdziałać. Wiemy, bo sami spróbowaliśmy.

Po wpisaniu kod captcha system wpuszczał do poczekalni, której końca nie było widać. Nie było też możliwe przeładowanie strony, gdyż groziło to utratą miejsca w kolejce. Do sklepu UEFA udało nam się dostać po przeszło 100 minutach. Strona działała płynnie, ale to była jedyna dobra wiadomość. Mimo informacji, iż bilety są, nie można ich było kupić z powodu... niedostępności. Po kilkuset próbach poddaliśmy się.

Po kilkudziesięciu minutach na stronie UEFA pojawił się krótki komunikat: "Większość biletów wyprzedanych. Dostępnych jest tylko kilka biletów z uwagi na nieudane płatności".

Bilety na Euro 2024 od UEFA


Zainteresowanie polskich kibiców było zdecydowanie większe niż pula dostępnych miejsc. Podobnie jak my, z niczym zostało wiele osób. Czy to koniec nadziei na wyjazd do Niemiec? Okazuje się, iż są małe światełka w tunelu.

Pierwszą opcją jest skorzystanie ze strony "Resale Platform", którą ma uruchomić UEFA, i która będzie w pełni legalną, oficjalną platformą umożliwiającą nabycie biletów z drugiej ręki od osób, które z różnych względów zrezygnują z wyjazdu na mistrzostwa.

UEFA informuje: Wszyscy posiadacze biletów mogą wystawiać swoje bilety do odsprzedaży do 15 kwietnia, do godziny 11 czasu środkowoeuropejskiego. Następnie bilety te zostaną udostępnione na początku maja.

Co bardzo ważne, wszystkie dostępne na "Resale Platform" wejściówki mają być sprzedawane po cenach nominalnych. jeżeli zatem bilet kosztował 30 euro, koszt jego nabycia "z drugiej ręki" będzie identyczny.

Bilety na Euro 2024 z drugiej ręki za grube pieniądze


Jednocześnie dosłownie chwilę po wyczerpaniu czwartkowej puli biletów, w sieci nastąpił wysyp ofert odsprzedaży wejściówek na mecze Polaków. Dostępne są bilety na pojedynek z Holandią 16 czerwca, a także następne dwa grupowe spotkania z Austrią i Francją. Ceny? Zbijają z nóg.

Przykładowo, na jednym z serwisów zajmujących się "hurtowo" tego typu transakcjami, bilet na mecz z Holandią, wart nominalnie 30 euro w opcji dla fanów (około 130 złotych), został wyceniony na kwotę od 1500 złotych, czyli są jeszcze droższe. Do tego należy uiścić opłatę serwisową w wysokości 225 złotych. W innym tego typu portalu za podobną wejściówkę na to samo spotkanie trzeba zapłacić 1643 złote.

Czy jest to legalne? W środę Polski Związek Piłki Nożnej podawał, iż bilety na Euro będzie można kupić wyłącznie przez stronę UEFA. Teraz w odpowiedzi na zadane przez nas pytania PZPN odpowiada podobnie: "Jedynym źródłem sprzedaży biletów jest portal UEFA. Tylko UEFA prowadzi sprzedaż (...). Odradzamy zakup biletów z innych źródeł".

Udało nam się skontaktować z jednym z serwisów mających w swojej ofercie bilety "z drugiej ręki" na mecze Euro 2024. Jego przedstawicielka zapewniła, iż tego typu transakcje są w pełni legalne, a oferowane bilety, póki co, nie są imienne.

– Nie trzeba podawać swoich danych, kupując te bilety, dopiero kiedy będą transferowane na aplikację UEFA, będzie się samemu wpisywać swoje imię i nazwisko, albo choćby w ogóle nie będzie to potrzebne – stwierdziła kobieta w krótkiej rozmowie z naTemat.

Idź do oryginalnego materiału