W Rosji burza wokół pupilki Putina. "Nie podałabym jej ręki"

2 godzin temu
Zdjęcie: AP/screen YT


- Kategorycznie nie zgadzam się z tym, co robi Lena. Dziś też możemy nazywać ją zdrajczynią - tak o byłej mistrzyni w skoku o tyczce - Jelenie Isinbajewej - wypowiedziała się była mistrzyni w biegach narciarskich Jelena Valbe.
Po zakończeniu sportowej kariery Jelena Isinbajewa kojarzona była przede wszystkim z ksywki "pupilki Władimira Putina". Po wybuchu wojny w Ukrainie, którą dwukrotna mistrzyni olimpijska w skoku o tyczce popierała, Isinbajewa pracowała nad nową konstytucją na polecenie rosyjskiego prezydenta.

REKLAMA







Zobacz wideo Żelazny: Gdyby Zieliński zrobił selfie z Ronaldo w Neapolu, to kibice dostaliby pianę na pysku



Isinbajewa otrzymała też stopień majora rosyjskiej armii, przez co została zawieszona przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski, w którym pracowała. Na Rosjankę nałożono również ukraińskie sankcje.
Latem 2023 r. media poinformowały jednak, iż Isinbajewa wyjechała do Hiszpanii i nie wiadomo było, czy utrzymywała kontakty z Putinem i jego otoczeniem. Jak informowali Rosjanie, Isinbajewa wręcz zapadła się pod ziemię z dnia na dzień. "Od mistrzyni olimpijskiej i "pupilki Putina" po zdrajczynię i wroga ojczyzny. Jelena Isinbajewa, tyczkarka, którą jeszcze chwilę temu kochała cała Rosja, dziś jest wymazywana z historii" - pisał Kacper Sosnowski.


We wrześniu zeszłego roku Isinbajewa wróciła do pracy dla Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, zapewniając, iż nie podlega żadnym sankcjom. Była tyczkarka zerwała też kontakty z rosyjską armią, co było niezbędne do podjęcia ponownej pracy dla MKOl.
"Możemy nazywać ją zdrajczynią"
Dla wielu Rosjan Isinbajewa jest dzisiaj zdrajczynią. W tym samym tonie wypowiedziała się o niej wielokrotna medalistka igrzysk olimpijskich, mistrzostw świata i Pucharu Świata w biegach narciarskich - Jelena Valbe - która jest dziś szefową Rosyjskiej Federacji Narciarskiej.



- Kategorycznie nie zgadzam się z tym, co robi Lena. Dziś też możemy nazywać ją zdrajczynią. Zdecydowała się reprezentować nas w MKOl, ale skąd może wiedzieć, co się dzieje w naszym kraju, skoro na co dzień mieszka w Hiszpanii? To wszystko to jakiś populizm - powiedziała Valbe.
- Po co została majorem armii? Po co nosiła pagony i uśmiechała się, stojąc obok ministra obrony narodowej? Pewnie miała z tego jakieś korzyści. Odwróciła się od ojczyzny i wyjechała z niej, a mogła powiedzieć: "Boję się specjalnej operacji wojskowej, boję się o swoje dzieci". Myślę, iż wtedy ludzie traktowaliby ją inaczej - dodała.


- Mimo wszystko uważam, iż jest osobą, która może kupić bilet i w każdej chwili wrócić do domu. Ale gdybym ją teraz spotkała, nie podałabym jej ręki - podsumowała Valbe.
Idź do oryginalnego materiału