- Widziałem to i decyzja była błędna. Gol był prawidłowy. Musimy to zaakceptować, nie powinniśmy obwiniać sędziego. Wszyscy jesteśmy ludźmi i popełniamy błędy. Dziś był to jednak duży błąd - podkreślał Hansi Flick tuż po przegranym 0:1 meczu z Realem Sociedad. Kto wie, jak potoczyłoby się spotkanie, gdyby nie kontrowersyjna decyzja z 13. minuty. Wówczas Robert Lewandowski trafił do siatki, ale gola anulowano z powodu rzekomego spalonego. Tylko iż powtórki i kolejne nagrania pokazują, iż bramka została zdobyta prawidłowo. Najprawdopodobniej półautomatyczny system VAR popełnił błąd i przy wyrysowywaniu linii spalonego za wyznacznik wziął czubek buta Nayefa Augerda, sugerując, iż była to stopa Lewandowskiego.
REKLAMA
Zobacz wideo Reprezentacja Polski mieszka w Portugalii w takim hotelu! "Oczy Was nie mylą"
Deco domaga się wyjaśnień ws. spalonego Lewandowskiego. "Czy faktycznie arbiter nie jest w stanie nic w tej sytuacji zrobić?"
Ta decyzja sędziów wywołała spore poruszenie w sieci. Media wprost piszą, iż Polak został "okradziony" z gola. "Czy może mi ktoś wyjaśnić, dlaczego uznano, iż Lewandowski ma rozmiar buta 56?", "Kompromitacja sędziego Cuadry i arbitrów VAR", "VAR to bzdura" - grzmieli eksperci.
Teraz głos w sprawie zabrał Deco. "Mundo Deportivo" opublikowało wywiad z dyrektorem sportowym, a w nim nie zabrakło tematu anulowanej bramki Lewandowskiego.
Przedstawiciel FC Barcelony podkreślił, iż nie zamierza szukać wymówek i nie chce doszukiwać się przyczyn porażki w błędnej decyzji sędziowskiej. Jednak, co do tego, iż nie była ona prawidłowa, ma pewność. Miał sporo zastrzeżeń do funkcjonowania VAR-u.
- Uważam, iż VAR przez cały czas nie rozwiązał problemów, które rzekomo miał już rozwiązać. I nie mówię tego tylko na podstawie tego spotkania. Pewne rzeczy poprawiły się, ale w innych przez cały czas istnieje interpretacja jednej osoby. A przecież technologia nie pozostało w stanie wyprzedzić decyzji człowieka. Wciąż zapadają kontrowersyjne decyzje, takie jak ta z meczu z Realem Sociedad, która rzecz jasna adekwatna nie była - zaczął.
A na tym Deco nie poprzestał. Nie mógł zrozumieć, jak działa system półautomatycznego spalonego, dlatego też domagał się wyjaśnień.
- Nie jestem w stanie tego pojąć. jeżeli jest to półautomatyczny system, to nie jest automatyczny, ktoś musi nacisnąć przycisk. (...) Należy to wyjaśnić. Dlaczego jest półautomatyczny? W tej chwili jestem zagubiony. Nie szukamy wymówek, ale nasuwa się pytanie: co adekwatnie się stało? Gdzie jest błąd, jeżeli to faktycznie był błąd? jeżeli do niego nie doszło, to nie ma sprawy, ale muszą coś wyjaśnić, bo jesteśmy trochę zagubieni. Nie wiemy, czym jest półautomatyczny spalony, czy jest wpływ VAR, czy faktycznie arbiter nie jest w stanie nic w tej sytuacji zrobić - dodawał.
Jak zaznaczył, konieczne są wyjaśnienia i przyjrzenie się systemowi, by do podobnych błędów i niejasności nie dochodziło w przyszłości. - To nie jest tylko kłopot Barcelony, a całego futbolu. Jutro ktoś może podjąć błędną decyzję dla Atletico, Sevilli, Rayo czy Valladolid... Aktualnie przewodzimy stawce, więc ten błąd aż tak nas nie boli, ale pomyślmy, co by było, gdyby pojawił się w decydującym momencie sezonu, zadecydowałby o lidze, spadku - kontynuował.
Problemy zdrowotne Lewandowskiego
Niedzielny wieczór był więc gorzki dla Barcelony, ale przede wszystkim dla Lewandowskiego. Nie dość, iż jego ekipa przegrała, to on sam nabawił się kontuzji pleców. Jego pauza potrwa około 10 dni, co oznacza, iż nie zagra w meczach reprezentacji Polski w Lidze Narodów. A w najbliższych dniach Biało-Czerwoni będą walczyć o utrzymanie. Najpierw zagrają z Portugalią (15 listopada), a trzy dni później ze Szkocją.