Underground Skateshop wspomina europejski finał Vans Shop Riot

skatenerd.pl 3 tygodni temu

Vans swego czasu postanowił zorganizować nieco inne niż klasyczne zawody i sprawdzić jak skejci poradzą nie indywidualnie, a w grupach – konkretnie mówiąc w teamach poszczególnych skateshopów. Formuła okazała się o tyle fajna, iż organizowana jest już od kilkunastu lat. Jej najnowszą edycję w Polsce wygrała ekipa krakowskiego Underground Skateshop, która poza nagrodą finansową pojechała również na europejski finał do Aten. Jak przebiegł wyjazd? O tym opowiedział team manager Tomek Jaźwiecki oraz team w składzie Maciej Olszewski, Nelly Zarzycka, Michał Dida Zarzycki i Franek Croksik Rutkowski. Zacznijmy jednak od rozmowy z Tomkiem:


Walka między teamami to nie taka codzienna sprawa jeżeli chodzi o deskorolkowe zawody. Jak podoba Ci się formuła jaką obrało Vans na swoich zawodach Shop Riot?

Moim zdaniem eksperymentowanie z formułami to przyszłość zawodów deskorolkowych. Dla mnie klasyczne przejazdy i best tricki są po prostu nieciekawe, choćby jeżeli poziom jest dobry to taka formuła jest już prze-eksploatowana. Dlatego takie inicjatywy jak Dime Glory Challenge/Helride w Helsinkach/CPH Open czy właśnie Vans Shop Riot cieszą się takim zainteresowaniem. Na tych eventach często można spotkać ludzi, którzy w tradycyjnych zawodach nigdy nie biorą udziału. We wszystkich wymienionych przeze mnie przykładach do “zmagań deskorolkowych” dodana jest jakaś forma żartu i od razu robi się bardziej fun, choćby dla widzów, którzy niekoniecznie znają się na deskorolce.


Co zgarnia się za zwycięstwo w polskiej edycji? Realnie spodziewaliście się wygranej czy raczej jechaliście się dobrze bawić i było to miłym zaskoczeniem?

Zwycięstwo w Vans Shop Riot gwarantuje przede wszystkim możliwość startu w europejskim finale, trudno też nie wspomnieć o bardzo sympatycznej nagrodzie finansowej. Co do oczekiwań… myślę, iż w obecnej formie zawody Vans Shop Riot są trudne do przewidzenia. Oprócz klasycznego contestu deskorolkowego dorzucone było kilka wyzwań, które były deskorolkowe lub okołodeskorolkowe. Wydaje mi się, iż jeżeli jedziesz na te zawody z nastawieniem zawodnika i ochotą na złote medale, to chyba nie zrozumiałeś zamysłu całego eventu. VSR to chyba jedyna taka okazja w roku, żeby teamy wszystkich najlepszych skateshopów spotkały się w jednym miejscu i wspólnie pojeździły na desce. Oczywiście, żeby nie było… na miejscu robiliśmy co w naszej mocy, żeby punktować w każdym z wyzwań oraz zawalczyć o spoko pozycję w części skateboard-contest. Ekipa Underground postarała się, ale zwycięstwo i tak było dla nas zaskoczeniem. Zawody realizowane są jednak cały dzień, jest trochę tych wszystkich wyzwań, nie wszystkie przejazdy “konkurencji” udaje się obejrzeć, także mega fajnie, iż nam się udało i na pewno spróbujemy to powtórzyć za rok!


Jak wyglądały finały w Atenach? Poza głównymi zawodami odbywały się chyba też poboczne konkurencje, w której miałeś swoje zwycięstwo?

Szczerze, finały w Atenach były bardzo podobne do przystanku w Polsce. Klasyczny skate contest na DIY skateparku, a do tego kilka pobocznych wyzwań w kilku lokacjach. Z tą różnicą, iż tutaj startuje już topka Europy, więc jak możecie sobie wyobrazić nie brakowało mocnych postaci, które kilka miesięcy wcześniej można było oglądać w TV podczas Igrzysk Olimpijskich.
No tak, udało się (śmiech). Vans we współpracy z organizacją SkateShopDay i DELUXESF rozdał dzieciom w Atenach aż 200 deskorolek. Dzieci same skręcały sety składające się w sumie z kozackich komponentów takich jak deski Antihero czy kółka Spitfire. Jednym z wyzwań w ramach eventu był właśnie “Skate Shop Day give back challenge”, w ramach którego każdy z teamów startujących na VSR miał wyznaczyć jedną osobę, której zadaniem było podbiec do stołu, na którym była góra różnych części deskorolkowych. Następnie po zebraniu wszystkiego co potrzeba trzeba było to jakoś skręcić do kupy, a najszybsza osoba wygrywa. Tak się złożyło, iż udało mi się jako pierwszemu skręcić komplet od zera. Jednak lata prowadzenia Skateaffair i stacjonarnego skateshopu robią swoje (śmiech)! Set skręcony przeze mnie oraz pozostałe sety skręcone przez resztę zawodników również trafiły w ręce lokalnej społeczności, kozak akcja!


Jak w ogóle wyglądał poziom w finale? Które kraje szczególnie zapadły Ci w pamięci?

Poziom był naprawdę niezły, chociaż DIY spot na którym odbywały się zawody wcale nie należał do łatwych. Dało się zauważyć dwa podejścia, pierwsze to po prostu wrzucanie jak największej ilości trików, najlepiej w formacie B2B. Zespoły, które nie do końca radziły sobie z ogromnym quaterami starały się dorzucać śmieszne akcje w stylu przeskakiwania nad jednym z team riderów, grindowania trzymając się za ręce i tym podobne. Według mnie najfajniej jeździły ekipy Ben G, Buzz oraz Streetlab. Trudno nie wspomnieć też o lokalnym składzie SLUT Skateshop z Thanosem na czele. Ogólnie prawie wszystkie ekipy miały mega luźne podejście do zawodów, co było super. Miałem wrażenie, iż po prostu jesteśmy na zwykłej sesji, na której po prostu dopisała frekwencja.


Po zawodach zostaliście jeszcze dłużej w Atenach. Chcesz krótko powiedzieć w jakim celu?

Jasne. Duet Dida i Nelly został w celu nagrania krótkiego klipu we współpracy z Vans. Video już śmiga na naszym Instagramie, a krótki materiał dotyczący tej części tripu ukazał się na łamach BarrierSkateMag -serdecznie zachęcam do sprawdzenia. Udało się nam strzelić też kilka zdjęć. Za całą oprawę wizualną naszego krótkiego tripa odpowiadał Bartek Motyka, któremu jak zwykle jestem wdzięczny za mega owocną współpracę. Ten wyjazd był też “egzaminem” dla Nelly Zarzyckiej, który zdała celująco i tym samym już oficjalnie wjechała do naszego teamu! To nie jest nasze ostatnie słowo na ten rok, dlatego zapraszam do śledzenia co słychać w Undergroundzie, YO!


Zapytałem również team Underground o ich najlepsze wspomnienie z wyjazdu na europejski finał Vans Shop Riot. Poniżej przeczytacie ich wypowiedzi, a ja pozwolę sobie dodać, iż nie widzieli oni nawzajem swoich wypowiedzi, więc akcja z farbą naprawdę musiała im zapaść w pamięci.


Maciej Olszewski

Zdecydowanie najlepiej wspominam samą organizację eventu. Vans dopiął wszystko prawie na ostatni guzik. Przede wszystkim zapewnili dobry hotel, wspólny city tour busem po Atenach, interesujące przeszkody zbudowane specjalnie na te zawody, a także Doobie’ego pływającego na pontonie w fontannie. Jedyne co im się troszeczkę mniej udało to pomalowanie całego DIY spotu farbami na krótko przed zawodami. Niestety, nie wszystko zdążyło wyschnąć, szczególnie na quarterach, o czym dobitnie przekonało się co najmniej kilku skejtów – w tym jeden z naszych graczy, brudząc nowiutkie spodnie Carhartta białą farbą (śmiech).


Nelly Zarzycka

Najlepiej z wyjazdu wspominam to jak przyjechaliśmy na DIY i każdy po kolei zaczął śmigać, a farba nie była wyschnięta. Mega beka, bo każdy potem był cały usmarowany w farbie. Śmieszne był też contesty Doobiego jak przeskakiwali nad łódką, a Doobie jak to Doobie, wziął swoją łódkę na koniec i zaczął sobie pływać po fontannie.


Dida

Z wyjazdu na Vans Shop Riot najlepiej wspominam żarty z nazwy hiszpańskiego skateshopu (Venero) – to zdecydowanie TOP 1. Mega fajnie też wspominam początek sesji na DIY, na którym odbywały się zawody i to, iż biała farba nie wyschła na czas. Prawie każdy był umorusany na biało, to było super. Chyba tylko Hiszpanie byli cali czyści, mimo, iż po nazwie ich skateshopu nie spodziewałbym się tego.


Franek Croksik Rutkowski

Na pewno będę wspominał kotki, które były niedaleko DIY na którym odbywały się zawody – strasznie mi się spodobały. Byliśmy też na wzgórzu Areopagu, z którego było widać dużą część miasta. Było tam okropnie pięknie, szczególnie w nocy. Najlepszą rzeczą jaka mnie tam spotkała były gofry z czekoladą, które były prze prze prze przepyszne. Na wyjeździe bawiłem się świetnie i polecam każdemu wybrać się do Aten.

Autorem głównego zdjęcia jest Bartek Motyka, a kolejnych Tomek Jaźwiecki.

Idź do oryginalnego materiału