Kibice w Ostrowie Wielkopolskim są już przyzwyczajeni do horrorów i końcówek, w których o zwycięstwie decyduje ostatnia akcja. W 22. serii ORLEN Superligi było nad wyraz spokojnie, gospodarze pokonali beniaminka rozgrywek 39:33.
Gospodarze byli pewni siebie przed meczem z Zepterem KPR Legionowo, ale jednocześnie z dużym szacunkiem wypowiadali się na temat rywala, który w II rundzie gra bardzo dobrze. Potwierdził to wygrywające przed tygodniem we własnej hali z Azotami Puławy. W Ostrowie Wielkopolskim płynęli na wysokiej fali, ale tylko do przerwy, którą zremisowali 17:17. – Trochę więcej spodziewałem się po naszej grze dzisiaj. W pierwszych 30 minutach wyglądało to jeszcze dobrze, postawiliśmy się Ostrovii, w drugiej jednak zabrakło energii. Gospodarze pokazali większą dojrzałość w grze – mówił po meczu trener Marcin Prątnicki – Zepter KPR Legionowo.
Bo to właśnie początek drugiej połowy ustawił dalsze losy spotkania Arged Rebud KPR Ostrovia – Zepter KPR Legionowo. Gospodarze bardzo gwałtownie wyszli na 4-bramkowe prowadzenie. I choćby jeżeli przy wyniku 27:22, rywal potrafił po chwili się zbliżyć na różnicę jednej bramki, to ostrowianie sprawiali wrażenie jakby kontrolowali ten mecz, ponieważ chwilę później znów prowadzili bezpieczną przewagą. – Nasza obrona wciąż jest daleka od ideału, ale cieszy mnie gra w przewadze. Dzisiaj grając siedmiu na sześciu znów wypracowaliśmy przewagę, to zrobiło robotę – powiedział po spotkaniu trener Arged Rebud KPR Ostrovia – Kim Rasmussen.
Ostrowianie ostatecznie wygrali 39:33. MVP spotkania został wybrany Kamil Adamski, autor ośmiu bramek. Siedem rzucił Ksawery Gajek, któremu z trybun przyglądał się selekcjoner reprezentacji Polski, wychowanek KPR Ostrovia – Marcin Lijewski. – Cieszę się, iż Ksawery dzisiaj odpalił i z meczu na mecz gra coraz lepiej. Cały czas go obserwuję i liczę, iż niebawem wróci do kadry. Niestety w ostatnim czasie nie miałem argumentów, żeby go powoływać – powiedział trener kadry narodowej.
Arged Rebud KPR Ostrovia – Zepter KPR Legionowo 39:33 (17:17)