Karol Linetty po dziewięciu latach postanowił opuścić Włochy. 1 sierpnia stał się wolnym zawodnikiem i wszystko wskazuje na to, iż nie otrzymał konkretnej oferty z tej ligi, więc zdecydował się na transfer do tureckiego Kocaelisporu, w którym jest już jeden Polak - Mateusz Wieteska, ale on nie zagra przez kilka miesięcy, gdyż zerwał więzadła. "Nasz klub i Karol Linetty podpisali wstępne porozumienie, a piłkarz przyjedzie do naszego miasta, aby przeprowadzić dalsze negocjacje transferowe i przejść badania kontrolne w szpitalu Atakent Cihan, który jest naszym sponsorem" - podał klub w oświadczeniu.
REKLAMA
Zobacz wideo Kosecki ostro o piłkarzach Legii: Powinno się otworzyć drzwi i serdecznie im podziękować za niezdobycie mistrzostwa od lat
Dlatego Karol Linetty nie wrócił do Lecha Poznań
Tomasz Włodarczyk z serwisu meczyki.pl poinformował w czwartek 14 sierpnia, iż pomocnik przeszedł już badania przed transferem. "Podpisze dwuletni kontrakt z opcją rozwiązania go, gdyby klub spadł z Super Lig. Linetty miał wcześniej propozycje z PAOK-u i Kopenhagi" - napisał w serwisie X.
Wielu kibiców Lecha Poznań wierzyło, iż Karol Linetty wróci do Lecha Poznań, którego jest wychowankiem. Pojawiły się doniesienia o zainteresowaniu ze strony mistrza Polski, ale transfer nie doszedł do skutku. Co było tego powodem? - na to pytanie Tomasz Włodarczyk postanowił odpowiedzieć w programie "Okno Transferowe" na kanale YouTube meczyki.pl.
Zobacz też: Ćwiąkała nie ma złudzeń. Polak stałby się idolem w Hiszpanii
- Dlaczego nie powrót do Lecha Poznań, który też był gotowy na taki ruch? To jeszcze nie ten moment. Nie ma co ukrywać, iż zdecydowały też finanse. Linetty ma zarabiać ok. milion euro rocznie. 30-latek podpisze dwuletni kontrakt (1+1), który w przypadku spadku z ligi może zostać rozwiązany - oznajmił.
Mocny wpis po komunikacie ws. Linettego. "Może kibice w końcu przestaną wierzyć w bajki"
To mogło zaboleć kibiców Lecha Poznań, którzy liczyli, iż Linetty wzmocni klub, który walczy o Ligę Europy i obronę mistrzostwa Polski. W gorzkich słowach na ten temat wypowiedział się Sebastian Staszewski z "Faktu".
"Może kibice - nie tylko Lecha Poznań - w końcu przestaną wierzyć w bajki o miłości wychowanków do klubu. Miłość jest, jak na stole nie ma lepszych ofert. Jak są, to liczy się biznes. Tak samo było w przypadku Kownackiego. Gdyby Dawid chciał, to by w Lechu grał. Ale nie chciał" - oznajmił.