Trener Lecha nie dowierza, co się dzieje w Ekstraklasie. "Jestem zaskoczony"

3 godzin temu
Zdjęcie: Lech TV


- Przyznam, iż jestem zaskoczony nie liczbą błędów, ale ich rozmiarami. Tym, jak duże są to pomyłki. jeżeli chodzi o nasz ostatni mecz, to nie rozumiem, jak taki spalony mógł zostać przeoczony - powiedział rozgoryczony Niels Frederiksen, trener Lecha Poznań, na konferencji prasowej przed hitowym meczem z Rakowem. Duński szkoleniowiec "Kolejorza" odniósł się nie tylko do kontrowersyjnej bramki z ostatniej kolejki, ale także do ogólnej pracy polskich sędziów.
W piątek o godz. 20:30 Lech Poznań w hicie 21. kolejki Ekstraklasy zmierzy się z Rakowem Częstochowa. To bardzo istotne spotkanie dla układu tabeli, albowiem liderujący "Kolejorz" podejdzie do niego z czterema punktami przewagi nad ekipą Marka Papszuna. Obie drużyny muszą zrehabilitować się po porażkach przed tygodniem.


REKLAMA


Zobacz wideo


Trener Lecha przejechał się po polskich sędziach. Wyliczył ich błędy. "Nie rozumiem"
Raków na swoim boisku przegrał 1:2 z GKSem Katowice, natomiast Lech grał jako ostatni, ale nie wykorzystał potknięć swoich rywali. Przegrał 0:1 w Gdańsku z przedostatnią w tabeli Lechią, choć wokół tego meczu jest sporo dyskusji, albowiem gospodarze jedyną bramkę zdobyli w kontrowersyjnych okolicznościach. W momencie strzału Tomasa Bobcka jeden z graczy Lechii, który znajdował się na pozycji spalonej, zasłaniał pole widzenia bramkarzowi Lecha Bartoszowi Mrozkowi. Sędzia główny Łukasz Kuźma, podobnie jak arbitrzy na VAR, mimo długiej analizy zdecydowali się uznać gola.


Zdaniem wielu ekspertów była to błędna decyzja. Podobny werdykt wyraziło Kolegium Sędziów PZPN. "W meczu Lechii Gdańsk z Lechem Poznań miał miejsce sędziowski błąd. Przy bramce dla gospodarzy zaistniał spalony z tytułu wyraźnego zasłonięcia bramkarzowi pola widzenia przez zawodnika znajdującego się na pozycji spalonej" - czytamy na stronie Polskiego Związku Piłki Nożnej.


O tę sytuację na konferencji prasowej przed meczem z Rakowem Częstochowa zapytany został szkoleniowiec Lecha Niels Frederiksen. - Przyznam, iż jestem zaskoczony nie liczbą błędów, ale ich rozmiarami. Tym jak duże są to pomyłki. jeżeli chodzi o nasz ostatni mecz, to nie rozumiem, jak taki spalony mógł zostać przeoczony. Ale mogę powiedzieć, iż jesteśmy już doświadczeni w tym temacie, bo takie błędy przeciwko nam zdarzały się już trzykrotnie, gdy choćby na VARze nie udało się ich wyłapać. Nie wiem, jacy sędziowie stoją za tymi sytuacjami, natomiast przyznaje szczerze, iż jestem tym zaskoczony, jak duże błędy zdarzają się arbitrom. I to nie tylko przeciwko nam, ale także innym drużynom. To mnie chyba najbardziej dziwi - powiedział szkoleniowiec lidera Ekstraklasy, po czym na koniec szeroko się uśmiechnął, trochę nieadekwatnie do okoliczności, o których opowiadał.
Duńczyk wspomniał, iż to kolejny raz w tym sezonie, gdy "Kolejorz" mógł poczuć się skrzywdzony. Najgłośniej o błędzie sędziowskim zrobiło się po wyjazdowej konfrontacji z Puszczą Niepołomice. Wówczas czerwoną kartkę obejrzał Michał Gurgul, ale komisja ligi uznała to za źle zinterpretowaną sytuację przez arbitra Pawła Raczkowskiego i anulowała kartkę dla obrońcy. Lech przegrał to spotkanie 0:2, choć w momencie utraty zawodnika z boiska wynik był bezbramkowy. Co ciekawe, obie sytuacje łączy postać Pawła Malca jako sędziego obecnego na wozie VAR.


- Skłamałbym, gdybyśmy podchodzili do tego spotkania, jak do każdego innego, ale po nim mamy jeszcze wiele kolejek. To jak on okaże się istotny, dowiemy się na koniec sezonu - stwierdził Niels Frederiksen o piątkowym meczu z Rakowem. To spotkanie rozpocznie się o godz. 20:30. Relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.
Idź do oryginalnego materiału