Jesteśmy w centrum Warszawy, w klubie Aligatores, który imponuje nie tylko rozmiarem, estetycznym kamiennym wnętrzem, ale i wyróżnia się ludźmi, których można tu spotkać. Na wejściu wita nas wiecznie uśmiechnięty Robert Złotkowski, który nie rozstaje się ze swoją czapką z daszkiem założoną do tyłu. - To co, panowie, gotowi na trening? - zagaja "Złoty" i pokazuje, gdzie jest szatnia, a gdzie ring.
REKLAMA
Złotkowski to jeden z pionierów polskiego kickboxingu. Urodził się w połowie lat 70. i jak wielu z tego pokolenia zaczął pasjonować się sportami walki po obejrzeniu filmu "Wejście Smoka". Najpierw idolem był Bruce Lee, a niedługo potem Marek Piotrowski, dziewięciokrotny mistrz świata w K1, który dziś walczy z poważnymi skutkami ringowych wojen.
Złotkowski też został mistrzem świata. To był 1997 rok. Ale w tamtych czasach trudno było dobrze zarobić w kickboxingu. A przecież za złoty medal czy puchar śniadania sobie nie kupisz. No i "Złoty" przerzucił się na boks. Dziś przygotowuje pięściarzy, kickbokserów, a także zawodników MMA, którzy chcą podszkolić swoją stójkę.
Trudno dziś zliczyć zawodników, których prowadził Złotkowski. Kiedyś trenował Mariusza Pudzianowskiego, ale od wielu lat jego kluczowym zawodnikiem i przede wszystkim dobrym kumplem jest Jan Błachowicz, który w 2020 roku sięgnął po mistrzowski pas UFC wagi półciężkiej (do 93 kg).
Dziś Jano rehabilituje bark, a kolejny będzie operował już w marcu, więc ma na razie przerwę od treningów. Co wykorzystaliśmy my, przychodząc do Roberta Złotkowskiego na trening. "Złoty" zdradził nam kilka porad, m.in. co i kiedy jeść przed walką, czy jak pokonać paraliżujący stres. Opowiedział także, który jego podopieczny najmocniej uderza. - Janek? On przede wszystkim mocno kopie - zdradza "Złoty".
Całość znajdziecie w naszym poniższym materiale:
Zobacz wideo
Trener Błachowicza zabrał nas na trening. „Lepiej nie trenujcie bez śniadania"