W środowy wieczór doszło do kolejnego meczu 1/16 finału Ligi Mistrzów. Club Brugge podejmował na własnym stadionie Atalantę Bergamo. Faworytem była włoska drużyna, tym bardziej iż zajęła dziewiąte miejsce w tabeli zbiorczej fazy ligowej, a rywale dopiero 24. i rzutem na taśmę awansowali do fazy pucharowej. Tyle tylko, iż ostatecznie w spotkaniu doszło do sensacji, ale też i sporej kontrowersji. Tak przynajmniej uważa Gian Piero Gasperini.
REKLAMA
Zobacz wideo Co z tym Superpucharem Polski? "Robimy z siebie kretynów. Nikt tego nie szanuje"
Trener Atalanty wściekły. "To nie jest futbol"
Już w 15. minucie Belgowie sprawili pierwszą z niespodzianek, bo wyszli na prowadzenie. Wszystko za sprawą Ferrana Jutgla. Chwilę przed końcem pierwszej połowy wyrównał Mario Pasalić. I kiedy wydawało się, iż właśnie wynikiem 1:1 zakończy się pierwsze z dwóch starć tych ekip, to sędzia wskazał na 11. metr.
W pierwszej minucie doliczonego czasu gry Isak Hien - zdaniem sędziego - w nieprzepisowy sposób zatrzymał Gustafa Nilssona. Piłkarze Atalanty zaczęli protestować wobec takiej decyzji i zobaczyli żółte kartki. Istniała jednak szansa, iż arbiter zmieni zdanie, bo podszedł do monitora VAR. Finalnie podtrzymał pierwotną decyzję. Sam poszkodowany zamienił okazję na bramkę i Club Brugge wygrało 2:1.
Ten wynik, decyzja sędziego, a przede wszystkim zachowanie piłkarzy, którzy zdaniem Gasperiniego wymusili rzut karny, mocno zirytowały trenera Atalanty. - Futbol zmierza w kierunku, iż nie będzie futbolem, a prowadzi go, nie mam pojęcia kto - zaczął wyraźnie rozgoryczony Włoch, cytowany przez Fabrizio Romano. Ale to nie był koniec jego frustracji. - Zawodnicy rzucają się, żeby kraść, wszyscy próbują dostać rzut karny. To nie jest duch piłki nożnej. Zasady są szalone - dodawał.
I faktycznie, zdaniem wielu ta "jedenastka" była dość kontrowersyjna. Tym bardziej iż zadecydowała o wyniku spotkania i porażce Atalanty. Włoska drużyna będzie miała okazję do rewanżu już we wtorek 18 lutego. Tego dnia o godzinie 21:00 zagra z Club Brugge, ale tym razem u siebie.