Iga Świątek w wielkim stylu pokonała Evę Lys w meczu 1/8 finału Australian Open. Tego dnia z rywalizacją pożegnały się również m.in. Jelena Rybakina - jedna z faworytek, czy Darija Kasatkina. W ćwierćfinale Polka zmierzy się z Emmą Navarro, a jeżeli wygra, zmierzy się z triumfatorką spotkania Madison Keys - Elina Svitolina. Z kolei w drugiej części drabinki obrończyni tytułu - Aryna Sabalenka zmierzy się z Anastazją Pawluczenkową, a Coco Gauff z Paulą Badosą.
REKLAMA
Zobacz wideo Konflikt Igi świątek z Danielle Collins? Wesołowicz: To jednostronny beef
Joanna Sakowicz-Kostecka: Aryna Sabalenka na pewno nie może spać spokojnie
Norbert Amlicki, Sport.pl: Eva Lys zaskoczyła cały świat tym, co osiągnęła w tegorocznej edycji Australian Open, tym bardziej iż przegrała w III rundzie eliminacji. Śledziła pani, jak sobie radzi?
Joanna Sakowicz-Kostecka, była polska tenisistka i komentatorka: Bacznie przyglądam się jej poczynaniom, bo uważam, iż jest bardzo utalentowana, niezwykle waleczna i ma odpowiedni charakter do tego sportu. Wiem, jak pragnęła złamać tę - dla nas tenisistów - magiczną granicę pierwszej setki rankingu.
Odpadła w eliminacjach z tenisistką, którą zawsze pamiętałam jako wielką nadzieję australijskiego tenisa - Destanee Aiavą. To też jest piękna historia, bo w decydującej fazie turnieju eliminacyjnego spotkały się dwie dziewczyny, które mają za sobą trudniejszą przeszłość. Akurat wtedy wygrała Australijka.
Sposób, w jaki Lys dowiedziała się, iż gra w turnieju głównym, mógł sugerować, iż raczej wiele nie osiągnie. Tymczasem ona grając bez żadnych obciążeń, otrzymawszy drugie życie, sprawiła sobie największy prezent, jaki mogła, czyli awans do czwartej rundy i tym samym do pierwszej setki rankingu. Nie mówiąc, już o tym, jak jej budżet zostanie podreparowany.
Natomiast dzisiaj było widać, iż ona wyszła na kort bez wiary. Po prostu jakby chciała celebrować fakt, iż jest w czwartej rundzie i gra z Igą Świątek, a nie walczyć o ćwierćfinał.
Szok jednak mógł być większy, bo już w pierwszym gemie pierwszego seta Iga Świątek musiała bronić dwóch break pointów.
Była zdeterminowana, ponieważ miała świadomość, w jakiej formie jest Iga Świątek i wiedziała, iż w pierwszym gemie musi zawalczyć o to żeby - powiem brutalnie - "nie odjechać na rowerze". Ten jeden gem przytrafił się jednak w dopiero drugim secie i było widać reakcję Evy Lys.
Iga Świątek absolutnie nigdy nikogo nie lekceważy i pokazała swój wielki profesjonalizm oraz klasę. Chciałam po raz kolejny docenić, iż Iga taki wynik osiąga z zawodniczką, przeciwko której jest faworytką, a w takich sytuacjach bardzo łatwo się zdekoncentrować czy zgubić rytm przy chęci udowodnienia swojej wielkości. A Iga po prostu wykonała swoją pracę najlepiej, jak potrafiła, dlatego był taki wynik.
Tak jak pani wspomniała, tej potyczce towarzyszyły piękne obrazki, bo kibice cieszyli się po każdym punkcie Niemki, a jak wygrała jedynego gema w tym meczu, była szczęśliwa i dostała owacje, jakby ugrała co najmniej seta.
Kibice oczywiście chcieli, by ten mecz dłużej potrwał, ale różnica klas była widoczna. Nie ma co się w ogóle rozwodzić nad samym wynikiem, a bardziej nad okolicznościami. Jestem bardzo zadowolona z tego, jak się zaprezentowała Iga, a Eva Lys odebrała swoją nagrodę, czyli występ w drugim tygodniu turnieju wielkoszlemowego.
Myślę, iż Niemka w ogóle nie będzie patrzyła na tegoroczne Australian Open przez pryzmat dzisiejszej przegranej, ale przez to, czego dokonała w poprzednich meczach. Ktoś może powiedzieć "jakie miała losowanie", ale jednak to wykorzystała. Są zawodniczki, które taka perspektywa wywarłaby na nich ogromną presję, natomiast ona osiągnęła życiowy sukces i bardzo gratuluję jej tego, iż awansowała do pierwszej setki rankingu, bo wiem, jak bardzo pragnęła tego wyniku.
Iga Świątek zdominowała swoją rywalkę i pokonała w godzinę. Czy w takich meczach - bardzo jednostronnych sens ma ich dogłębna analiza? Czy trzeba się w nich czegoś doszukiwać?
Wiadomo, iż możemy przeprowadzić taką analizę, jaki mamy materiał. Z tego spotkania nie będzie większych materiałów. Natomiast zawsze jestem tego zdania, iż przede wszystkim trzeba się skupiać na tym, co działa dobrze i buduje zawodnika, z czego jest zadowolony. Nie ma co doszukiwać się na siłę jakichś niedziałających elementów, bo wtedy możemy zaburzyć postrzeganie własnej skuteczności i zdestabilizować grę.
jeżeli coś nie działa, sama zawodniczka się skarży, to zawsze warto o tym porozmawiać. Natomiast po takim spotkaniu warto skupić się przede wszystkim na tym, co dobrze funkcjonowało.
Podanie Niemki w tym meczu nie było wymagające, bo rzadko przekraczało 150 km/h, dzięki czemu Polka kapitalnie returnowała. To może przeszkodzić w przeskoczeniu pewnego poziomu?
Na pewno ma tutaj duże pole do poprawy. Rzecz jasna przy takiej prędkości podania, zwłaszcza w konfrontacji z jedną z najlepszych tenisistek na świecie, nie ma czego szukać i było to widać. To jest właśnie ta różnica klas, natomiast są zawodniczki, które nie są w stanie sobie poradzić z takim serwisem i dlatego nie zajmują pierwszych trzydziestu, czterdziestu miejsc w rankingu WTA.
Zobacz też: Burza po decyzji WADA ws. Świątek. Są wściekli. "Obrzydliwe, upokarzające"
Do tej pory Idze Świątek najbardziej postawiła się Katerina Siniakova w 1. rundzie, która przegrała 3:6, 4:6. To spore zaskoczenie? Po drodze Polka mierzyła się ze Sramkovą, Raducanu czy właśnie Lys.
Mnie to w ogóle nie zaskakuje dlatego, iż od dłuższego czasu znam Siniakovą. Jest to tenisistka niezwykle charakterna, bardzo waleczna i wiadomo, było, iż się postawi Idze Świątek. Właśnie to jest ta różnica między Kateriną Siniakovą a Ewą Lys. Czeszka wyszła na ten mecz po to, żeby sprawić niespodziankę i ona wierzyła, iż może pokonać Igę, dlatego tak dobrze zagrała.
Ale tak jak wspomniałam na początku, Świątek nigdy nikogo nie lekceważy, zawsze potrafi docenić swoją przeciwniczkę i była przygotowana na to, iż Katerina Siniakova wyciągnie przeciwko niej najcięższe działa. Dlatego mecz zakończył się wynikiem 6:3, 6:4.
Myślę, iż inne tenisistki wysoko notowane miałyby duży problem z Czeszką, biorąc pod uwagę, jak zaprezentowała się w tym meczu. Absolutnie nie jestem zaskoczona, iż był taki rezultat. Fakt, iż jest najwybitniejszą debliską ostatnich lat, też z niczego się nie wziął.
Australian Open wchodzi w decydującą fazę. W ćwierćfinale Iga Świątek zagra z Emmą Navarro. Amerykanka rozegrała do tej pory cztery trzysetowe spotkania. To może mieć jakiś wpływ na ten pojedynek?
Amerykanka rozegrała cztery bardzo wyczerpujące mecze. Rzecz jasna, będąc na tym poziomie, na jakim jest Navarro, trzeba być dobrze przygotowanym fizycznie, żeby znieść trudy takich spotkań. Jednak, żeby grać przeciwko Idze Świątek w ćwierćfinale Wielkiego Szlema, trzeba mieć pełen bak paliwa, aby właśnie móc wytrzymać ewentualne trzysetowe starcie.
Na pewno na korzyść naszej tenisistki działa to, iż Emma Navarro jest bardzo mocno podmęczona. choćby fakt, iż ma po każdym meczu jeden dzień przerwy, nie jest szczególnie łagodzącą okolicznością. Mimo to absolutnie nie przesądzam, iż Iga przejdzie przez kolejny mecz bez straty seta i kilkoma przegranymi gemami.
Na każdy mecz trzeba patrzeć z perspektywy danego dnia. Iga jest oczywiście faworytką, ale nie spodziewam się łatwego zadania. To jednak jest ćwierćfinał turnieju wielkoszlemowego, a Emma Navarro zrobiła ogromny postęp. Fakt, jest zmęczona, ale nikogo nie można lekceważyć.
Czy jest coś, na co Iga Świątek powinna uważać? Do tej pory mierzyły się tylko raz w turnieju ITF w Charleston w 2018 roku. Polka była wówczas górą, ale od tamtej pory naprawdę wiele się zmieniło.
Myślę, iż Iga, będąc w takiej dyspozycji, będzie starała się od początku dyktować tempo gry, żeby nie dopuścić Amerykanki do głosu. Nie ma co też zakładać zagmatwanych scenariuszy, bo nie ma na czym oprzeć swojej opinii. Ten mecz z 2018 roku nie jest żadnym punktem odniesienia. Obie zawodniczki na pewno poczyniły ogromne postępy i ten pojedynek należy odnotować tylko jako ciekawostkę.
W innym meczu tej części drabinki Elina Svitolina zmierzy się z Madison Keys. Obie tenisistki są na fali wznoszącej, bo Ukrainka wyeliminowała m.in. Jasminę Paolini, a Amerykanka naszą ulubioną Danielle Collins i Jelenę Rybakinę. Która z nich pani zdaniem będzie faworytką?
Dla mnie faworytką może być Svitolina, bo Keys na pewno musi już czuć trudy tego turnieju oraz zawodów w Adelajdzie. Może też się okazać, iż Madison - niesiona falą zwycięstwa nad Rybakiną - użyje swoich najmocniejszych argumentów, czyli silnego serwisu i forhendu, którymi będzie wygrywać akcje w trzech czterech punktach.
To jest właśnie ta nieobliczalność Madison Keys, co sprawia, iż jednak podzieliłabym szanse 50 na 50.
Z drugiej strony zmierzą się ze sobą Coco Gauff i Paula Badosa oraz Aryna Sabalenka i Anastasija Pawluczenkowa. Hiszpanka lub Rosjanka mają szansę zagrozić tenisistkom z Top 3 rankingu WTA?
Tenis to nie tylko pojedynek na umiejętności, ale także gra psychologiczna. Pawluczenkowa jest najbardziej doświadczoną tenisistką z całego tego grona i gra już bardziej dla samej satysfakcji.
Nikt się po niej nie spodziewał wielkich wyników tymczasem ona, która w tym roku skończy 34 lata, osiąga kolejny ćwierćfinał wielkoszlemowego turnieju, więc Aryna Sabalenka na pewno nie może spać spokojnie.
Tak samo Badosa, jak najbardziej może być zagrożeniem dla Gauff. Mam w pamięci mecz z Pekinu (Coco Gauff wygrała 2:1 - przyp. red.). Tam wydawało się, iż Hiszpanka bez problemu pokona Amerykankę, ale tak stało się zupełnie inaczej, na pewno to będzie najciekawszy ćwierćfinał ze wszystkich.
Drabinka Igi Świątek była trochę łatwiejsza niż w ubiegłym roku, co sama podkreślała. Tenisistka mówiła też po meczu z Emmą Raducanu, iż teraz jest o wiele bardziej świeża i czuje mniej stresu. Przed tym turniejem prognozowano, iż Polka ma 19,7 proc. szans na zwycięstwo, a dziennikarze Tennis365.com uznali, iż przegra w półfinale z Rybakiną, której już nie ma. Czy Świątek uda się wygrać po raz pierwszy Australian Open i zdetronizować Arynę Sabalenkę?
Nie wiem, na jakiej podstawie stwierdzili, iż Iga Świątek nie wygra z Jeleną Rybakiną. Polka pokonała ją dwa tygodnie wcześniej i to w warunkach, które bardziej sprzyjały Kazaszce (w United Cup - przyp. red.).
Iga Świątek jest wiceliderką rankingu WTA, a przez większość poprzedniego sezonu była pierwsza, wygrała pięć wielkoszlemowych turniejów, więc jasne, iż ma szansę na wygraną w Australian Open. Jest bardzo dobrze przygotowana, tak samo, jak Aryna Sabalenka i Coco Gauff. Kwestia tego tytułu może się rozstrzygnąć między nimi.
W sporcie bazowanie na statystykach i liczbach jest ciekawostką, którą można analizować. Jednak wiele zależy od dyspozycji dnia, kwestii mentalnych, więc ja do tego dużej wagi nie przywiązuję. Za dużo w życiu widziałam takich "pewniaków", którzy potem przegrywali.