"Cezary Kulesza publicznie skłamał, iż opisane przez nas nagranie, na którym wraz z czołowymi politykami PiS tańczy i śpiewa do religijnej pieśni 'Barka' nie istnieje, a sama impreza nigdy nie miała miejsca. Nie wiemy, dlaczego to zrobił" - tak portal Goniec.pl odpowiedział prezesowi PZPN, który dementował ustalenia z tekstu "Polski Związek Wódki Nożnej. Tak się bawią włodarze polskiej piłki". Na jaw wychodzą kolejne kulisy tej sprawy.
REKLAMA
Zobacz wideo "Nie dostał pracy za nazwisko". Syn Czesława Michniewicza poszedł w ślady ojca
Cezary Kulesza bawił się z politykami PiS. Łukasz Mejza wskazuje, kto ich nagrywał
Na wspomnianym nagraniu widać Kuleszę bawiącego się z politykami związanymi z Prawem i Sprawiedliwością: Kamilem Bortniczukiem (były minister sportu i turystyki), Łukaszem Mejzą (były wiceminister sportu i turystyki), Michałem Cieślakiem (członkiem Rady Ministrów w drugim rządzie Mateusza Morawieckiego) oraz Michałem Sroką (były szef gabinetu ministra sportu). Impreza miała się odbyć 9 października 2021 r. w Warszawie, po meczu reprezentacji Polski z San Marino (5:0) na Stadionie Narodowym. A kto wszystko nagrywał?
Swoją teorię przedstawił Mejza w "Przeglądzie Sportowym" Onecie. - Autorem wideo jest Piotr Szefer, który doskonale bawił się z nami tego wieczoru - powiedział. Jako iż nie jest to szerzej znana postać, to poseł przedstawił ją nieco bliżej. - Szefer był bliskim współpracownikiem Kuleszy. Sam mówił, iż jest autorem jego wygranej w wyborach na prezesa - oznajmił.
To dlatego Piotr Szefer nagrywał Cezarego Kuleszę i spółkę? Łukasz Mejza tłumaczy
Mejza twierdzi wręcz, iż "Szefer miał ambicje zostać sekretarzem generalnym Polskiego Związku Piłki Nożnej (od początku rządów Kuleszy stanowisko to zajmuje Łukasz Wachowski - red.)". Nie zrealizował tego celu, a potem sytuacja miała się zaognić. - Gdy nie otrzymał upragnionej funkcji, wyleciał z PZPN-u z hukiem i od tego czasu zakulisowo atakuje związek i jego pracowników - przekonuje parlamentarzysta.
Według niego "Szefer planował publikację tych nagrań przed tegorocznymi wyborami w PZPN-ie", ale "nikt poważny się na to nie zgodził". I dosadnie podsumował zachowanie dawnego współpracownika Kuleszy.
Sprawdź również: W Izraelu głośno o tym, co zrobił Nawrocki. Obawiają się najgorszego
- Myślę, iż tak naprawdę najbardziej wątpliwe moralnie w tej całej sytuacji było nagrywanie z ukrycia i publiczne wykorzystanie nagrania z czysto prywatnej sytuacji, która nie przedstawia tak naprawdę niczego złego - ocenił.
Piotr Szefer odpowiada na słowa Łukasza Mejzy. Ostro. "Stek bzdur"
"Przegląd Sportowy" Onet skontaktował się w tej sprawie z Szeferem, który odpowiedział na słowa Mejzy. - Nie spodziewałem się, iż będę musiał komentować słowa kogoś takiego jak pan Mejza. - zaczął. Po czym powiedział, iż poseł mija się z prawdą i jeżeli zajdzie potrzeba, to będzie bronił swojego dobrego imienia w sądzie.
- Trudno mi się odnosić do tego steku bzdur. Mogę tylko stwierdzić, iż to całkowita nieprawda. o ile pan Mejza będzie powielał te kłamstwa, będę musiał rozważyć wejście na drogę sądową, choć ze względów estetycznych wolałbym uniknąć spotkania z tym panem na sali sądowej - oznajmił.
Jak pod koniec ustalił dziennikarz Sport.pl Dominik Wardzichowski, Kulesza i PZPN zażądali od autora tekstu i redakcji Goniec.pl sprostowania. Jednak takowe się nie ukazały, a we wrześniu sprawa ma trafić na wokandę.