Simone Biles, bo o niej mowa, o prestiżowe wyróżnienie rywalizowała z bardzo mocnymi konkurentkami. Ostatecznie 4 medale olimpijskie, które zdobyła w Paryżu (3 złote i 1 srebrny) pozwoliły jej pozostawić w pokonanym polu między innymi wspomnianą Sabalenkę (mistrzynię Australian Open i US Open z 2024 roku), Sydney McLaughlin-Levrone (dwukrotną złotą medalistkę IO, rekordzistkę świata w biegu na 400 m ppł) czy Aitanę Bonmati - zawodniczkę FC Barcelony, która w ubiegłym roku ponownie zdobyła Złotą Piłkę, tytuł Piłkarki Roku FIFA oraz MVP Ligi Mistrzów.
REKLAMA
Zobacz wideo Kibice "rozpalili" stadion Chelsea. Żelazny: To było oczywiste
- Jestem bardzo szczęśliwa, iż mogę być tutaj w Madrycie i odebrać moją czwartą nagrodę Laureus World Athlete of the Year Award. Zdobyłam tę nagrodę po raz pierwszy w 2017 roku i od tego czasu Laureus jest częścią mojej historii. Mam nadzieję, iż gdzieś tutaj jest mała dziewczynka, która wierzy, iż również może spełnić swoje marzenia - powiedziała Biles podczas odbierania nagrody nazywanej "sportowym Oscarem".
Niektórych kibiców dziwić może zwłaszcza triumf Biles nad Sabalenką, która istotnie zaliczyła genialny ubiegły sezon. Należy jednak pamiętać, iż tego samego wyczynu nie można odmówić Amerykance, która w swoim sporcie łamie kolejne bariery. W końcu medale wywalczyła mając 27 lat, co jak na gimnastyczkę jest wręcz wiekiem kwalifikującym większość zawodniczek na emeryturę.
Ponadto Biles w Stanach Zjednoczonych stała się jedną ze sportowych ikon walki o zwracanie uwagi na zdrowie psychiczne. Wcześniej w karierze sama zmagała się z depresją, stąd jej powrót na szczyt pozostało bardziej heroiczny.
A przynajmniej do takiego wniosku doszło liczne gremium 1000 przedstawicieli mediów sportowych z ponad 70 krajów. To spośród tych list Laureus World Sports Academy wyłania zwycięzców poszczególnych kategorii.