Wczoraj na KKSLECH.com pojawiła się lista pięciu piłkarzy Lecha Poznań, którzy latem grali najlepiej, w tym notowali konkretne liczby pozwalające Mistrzom Polski wygrać połowę z 12 meczów. Dziś dla równowagi pora na listę zawodników, którzy o lecie 2025 chcieliby jak najszybciej zapomnieć i w drugim etapie rundy jesiennej będą mieli wszystkim wiele do udowodnienia.
Podczas wakacji Kolejorz miał problem z obroną, więc nie ma się co dziwić, iż w naszej piątce najsłabszych lub najbardziej rozczarowujących piłkarzy Lecha Poznań podczas minionego lata są głównie defensywni zawodnicy. Do kogo nie należał lipiec i sierpień w Lechu Poznań?
To lato należało do nich
Mateusz SKRZYPCZAK
—
Drugi piłkarz w liczbie rozegranych minut po Bartoszu Mrozku na razie zaniża poziom. Latem na papierze w transferze Mateusza Skrzypczaka wszystko się zgadzało, kibice chwalili zarząd za ten ruch, na boisku 25-letni prawonożny stoper nic już nie pokazuje. Błędy w czytaniu gry, ustawianiu się, a choćby w rozgrywaniu piłki skutkujące utratą bramki (z Koroną) każdy widział. Postawa Skrzypczaka to największe rozczarowanie lata, piłkarz ciągle wystawiany przez Nielsa Frederiskena (komplet 12 meczów) nie zaliczył żadnego spotkania, w którym od 1 do 90 minuty grałby chociaż solidnie. To dziwne, bowiem ten zawodnik gra u siebie w domu, jest stąd, jest lubiany przez kibiców, a jednak sportowo podczas wakacji wyglądał bardzo słabo. Małym usprawiedliwieniem dla niego może być mikrouraz, o którym mówił w sobotę na oficjalnej witrynie klubu.
Michał GURGUL
—
Niestety, lewy obrońca z rocznika 2006 od dawna nie robi postępów. Michał Gurgul często miał problemy w pojedynkach 1 na 1, były mecze, w których rywale łatwo go ogrywali, nie dawał jakości z tyłu, nie dawał też z przodu, choć w 9 letnich spotkaniach zaliczył chociaż jedną asystę. Kibice są jednak zaniepokojeni brakiem postępów tego wychowankach, którego lubią, ale nie bardzo cenią jego umiejętności. Za kilkanaście dni miną 2 lata od premierowej bramki Michała Gurgula w Ekstraklasie, który nie robi progresu, a pod koniec lata gładko przegrał rywalizację z Joao Moutinho.
Alex DOUGLAS
—
Szwedzki stoper wyglądał latem o niebo gorzej aniżeli rok temu w lipcu, w sierpniu czy we wrześniu. 24-latek latem grał bardzo słabo, wystąpił w 7 spotkaniach, ale przez zaledwie 330 minuty. Alex Douglas od początku tego sezonu sprawia wrażenie zagubionego stopera, który coraz szybciej pikuje w dół, zatracił wszystkie atuty, jest słaby w defensywie i nie potrafi już rozgrywać piłki po ziemi tak dobrze, jak czynił to rok temu po przyjściu na Bułgarską. Do dziś kibice Lecha Poznań mogą pamiętać jego katastrofalny występ z Genkiem. Gram w tamtym spotkaniu na nowej pozycji prawego obrońcy nie może być całkowitym usprawiedliwieniem dla tego piłkarza.
Antoni KOZUBAL
—
Antoni Kozubal podobnie jak Michał Gurgul – stoi w miejscu, nie rozwija się. Być może 21-latek jest za mocno eksploatowany, być może za często gra w kadrze U-21, w Lechu Poznań, być może częściej powinien zaczynać mecze jako rezerwowy. Z drugiej strony to w końcu piłkarz z rocznika 2004, który w przyszłości chce wyjechać do lepszej ligi, więc powinien nauczyć się gry na dużej intensywności. Niestety minione wakacje nie były dla niego udane, Kozubal ewidentnie lepiej czuje się na ósemce niż na szóstce, choć choćby na pozycji numer osiem ostatnio kilka pokazywał. Prawonożny pomocnik nie opuścił w tym sezonie żadnego spotkania, w żadnym meczu nie był chociaż w piątce wyróżniających się zawodników i zaliczył tylko jedną asystę. Nie jest dobrze.
Pablo RODRIGUEZ
—
Transfer z cyklu „nieporozumienie”. Hiszpan od początku wyglądał na przerażonego grą w Lechu i przed kibicami, nie miał żadnych atutów, gwałtownie zaczął irytować głupimi faulami, po których oglądał żółte kartki (już 2 napomnienia w 6 spotkaniach). Pablo Rodriguez nadrabiający jeszcze niedawno zaległości treningowe jako zmiennik nic nie wnosił i wciąż nie wnosi, rozgrywa często własne mecze, nikt nie rozumie jego podań, a do tego dochodzą problemy z komunikacją po angielsku. 24-letni Hiszpan na razie nie umie odnaleźć się w Polsce, tylko w Genku wyszedł w pierwszym składzie, kilka pokazał, po wejściu z ławki w meczu z Widzewem irytował niskim zaangażowaniem w grę. Na razie Pablo Rodriguez nie wygląda na kogoś, kto przyda się naszej ofensywie a co dopiero na kogoś, kto mógłby wejść w buty Afonso Sousy. Oczekiwania wobec tego rozgrywającego są wyższe niż wobec przykładowo Bryana Fiabemy, po którym nikt nie spodziewa się dobrej gry, dlatego kibice są bardzo rozczarowani mdłą postawą Hiszpana.
Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat)