To może zepsuć hitowy mecz Świątek - Sabalenka na Roland Garros. Ostrzeżenie

1 dzień temu
Aryna Sabalenka jest groźna jak nigdy, ale paradoksalnie może zaszkodzić jej to w hitowym półfinale Roland Garros z Igą Świątek. - Przy szerszym wachlarzu zagrań w stresie czasem można się pogubić - mówi Sport.pl Alicja Rosolska. Finalistka wielkoszlemowa w mikście nie zostawia też złudzeń w innym aspekcie, na który mogli liczyć kibice broniącej tytułu Polki.
Fani tenisa już zacierają ręce, odliczając godziny pozostałe do hitu Roland Garros z udziałem Aryny Sabalenki i Igi Świątek. Z jednej strony jest będąca od wielu miesięcy w rewelacyjnej formie liderka światowego rankingu, z drugiej królująca w ostatnich latach w Paryżu, ale mająca za sobą trudny okres Polka. Fani tenisa liczą, iż stworzą one widowisko porównywalne z tym sprzed roku w Madrycie, ale Alicja Rosolska nie wyklucza, iż jeden aspekt może zepsuć czwartkowe święto. Finalistka US Open w mikście i półfinalista Wimbledonu z 2018 roku wskazuje też, co musi zrobić Świątek, by wygrać oraz przestrzega przed najgorszym scenariuszem dla obrończyni tytułu. Choć uspokaja, iż na jego realizację są - jej zdaniem - małe szanse.


REKLAMA


Zobacz wideo Kamery są prawie wszędzie. "Świątek będzie musiała się tłumaczyć"


Agnieszka Niedziałek: Iga Świątek wygrała osiem z 12 meczów z Aryną Sabalenką, w tym pięć z sześciu na ziemi. Wygrała Roland Garros już cztery razy, a Białorusinka jeszcze nigdy nie zagrała w tym turnieju o tytuł. Ale od miesięcy to ta druga błyszczy, a Polka na finał czeka już od roku. Która z nich jest więc faworytką czwartkowego półfinału w Paryżu?
Alicja Rosolska: Uważam, iż nie ma tu takiej czystej faworytki. Bo Sabalenka jest liderką światowego rankingu i przez ostatnie parę dobrych miesięcy króluje na kortach. Prezentuje równą formę, gra bardzo dobrze i pokazuje, iż naprawdę zasługuje na ten numer jeden przy nazwisku. Ale Iga bardzo dobrze czuje się w Paryżu, na tej mączce i świetnie zna ten kort centralny. A dzięki temu, iż ograła ostatnio na nim Jelenę Rybakinę i Elinę Switolinę, to na pewno też nabrała więcej pewności siebie. Ostatni mecz zakończyła asami - to też z pewnością ją podbuduje i z dobrym nastawieniem wyjdzie na kolejny mecz. Dlatego uważam, iż nie ma tu zdecydowanej faworytki.
Wiadomo, iż Iga zawsze jest bardzo ambitna i będzie chciała wygrać kolejny tytuł oraz maksymalnie przedłużyć serię wygrywanych meczów w tym turnieju. A w biciu rekordów jest świetna, więc jeżeli bym musiała na kogoś wskazać, to chyba nieznacznie na Igę. Ale nie nazwałabym jej faworytką tego meczu.
Gdyby odbywał się on na jakimkolwiek innym korcie - choćby na podobnej ziemi w Rzymie - to już byś na Polkę nie wskazała?
Na pewno, gdyby grały na korcie twardym, to wskazałabym na Sabalenkę. Ale przez to, iż to ziemia, to prędzej daję punkt po stronie Igi. A tu jeszcze jest to ten paryski kort centralny, na którym mam nadzieję, iż ona czuje się jak u siebie w domu. Czasami tak jest, iż jedzie się na turniej i nic ci nie wychodzi, a wraca się do domu, na swój kort i tam wychodzi wszystko. Czasami tak też jest na turniejach, iż jak zawodniczka bardzo lubi daną imprezę, to zdarza się, iż potrafi ją wygrać choćby trzy razy. I choćby jeżeli wszędzie indziej wcześniej było źle, to tam potrafi jakoś zaczarować i gra tak, jak zawsze na tych kortach. To też było teraz widać. Iga w tych pierwszych kilku meczach może nie była w szczytowej formie, ale wygrywała i ta pewność siebie wzrastała.
Wydaje mi się, iż w czwartek przede wszystkim psychika będzie odgrywała dużą rolę. Spokój, brak denerwowania się po błędach, zaufanie do swojej gry, wytrwałe dążenie do zwycięstwa oraz pozytywnie myślenie na korcie - to może być kluczowe. Bo obie w tenisa potrafią grać bardzo dobrze.


Czy o którejś z nich można powiedzieć, iż jest lepsza w grze o wielką stawkę? Bo taką jest mecz o wielkoszlemowy finał.
Umówmy się, Iga jest bardzo doświadczona, szczególnie w Paryżu. Jak grała tam finały, to je wygrywała. To jej plus. Ale Sabalenka jednak nigdy nie wstrzymuje ręki, zawsze gra do końca i nawala z całej siły. A odkąd jest numerem jeden, to jest bardziej stabilna. Na pewno jest teraz trudniejszą przeciwniczką niż kilka lat temu. To będzie bardzo interesujący mecz. Mam nadzieję, iż także bardzo ładny - iż będzie dużo widowiskowych akcji, winnerów. Że nie będzie za dużo nerwów - bo jak daje o sobie znać presja, to często efektem jest duża liczba błędów. To może się potoczyć także w tę stronę.


W minionym sezonie zmierzyły się dwukrotnie w finale na ziemi. W Madrycie, gdzie warunki są specyficzne i jak na mączkę szybkie, były trzy zacięte sety, a w Rzymie znów wygrała Świątek, ale tracąc tym razem jedynie pięć gemów. Oczywiście, była wtedy w innym miejscu z formą niż obecnie. Czy dlatego możemy się teraz raczej spodziewać powtórki wyniku ze stolicy Hiszpanii niż ze stolicy Włoch?
Tak. Bo jak Iga była numerem jeden i weszła na ten swój najlepszy poziom, to wygrywała gładko, a rywalki czuły przed nią respekt. Ale jak potem zaczęły łapać z nią kontakt i zaczęła przegrywać, to zobaczyły, iż da się ją pokonać. A jak pojawia się taka wiara, iż Igę można pokonać, to zaczęło się inne granie. Bo gdy czuje się, iż z danym przeciwnikiem można wygrać, to choćby jak się w trakcie meczu ma stratę albo jak coś nie wychodzi, to cały czas się wierzy w końcowe zwycięstwo. A kiedyś było tak, iż obojętne co by się nie grało, to i tak Iga wygra.
To plus dla Sabalenki, iż była już wtedy bliska dobrania się Idze do skóry na ziemi (wygrała z nią na tej nawierzchni w finale w Madrycie z 2023 roku - red.), ma coraz lepsze wyniki, a teraz króluje w rankingu. Jest pewna siebie i na pewno będzie chciała udowodnić, iż to dla niej ważne i utrzymać tę jedynkę.
Białorusinka jest w rewelacyjnej formie już od drugiej części poprzedniego sezonu. Tyle iż w nim na sam koniec, w półfinale WTA Finals, złapała chyba trochę zadyszkę. Czy jest według ciebie jakaś szansa, iż teraz - po kilku miesiącach świetnej gry - też może się to zdarzyć?
Tego byśmy pewnie Idze życzyli, ale wątpię, by zmęczenie mentalne dało o sobie znać na takim turnieju i w meczu o taką stawkę. Wydaje mi się, iż tutaj Iga po prostu musi z nią wygrać. Po to zawodnicy robią przerwy i tak rozkładają turnieje, by na Wielkim Szlemie być w maksymalnej dyspozycji. Co innego końcówka sezonu, kiedy nie ma gdzie zrobić przerwy, zbiera się punkty, myśli się o tym, iż to już ostatni start w sezonie, a z tyłu głowy są zbliżające się odpoczynek i wakacje. Wtedy czasem ciężej się zmotywować. Ale tu mamy środek sezonu i nie wydaje mi się, by miał się pojawić u niej taki problem.


Mówiłaś, iż Sabalenka jest teraz stabilniejsza i trudniejsza do pokonania niż kilka lat temu. Już w poprzednich sezonach mowa była o tym, iż nie bazuje już wyłącznie na sile, ale też wprowadziła trochę techniki. Jest więcej gry slajsem i skrótów, które na ziemi mają swoją moc.
Tak, zdecydowanie. Doszło u niej nie tylko do wzrostu pewności siebie, ale i do poprawy gry. Ma bardziej rozbudowany wachlarz uderzeń i dzięki temu może grać trudniejsze akcje. To nie tylko siła, ale i gra kombinacyjna. Przez to ten czwartkowy mecz może być ciekawszy. Mam nadzieję, iż będzie przyjemny dla oka. Choć czasem jak się pojawia coś nowego, to zawodnik musi dobrze zrozumieć, kiedy może tego użyć, kiedy wykorzystywać dane zagranie. Bo niekiedy mamy nową broń, ale sięgamy po nią nie w tych momentach, kiedy trzeba. Jak Aryna zacznie grać skróty w nieodpowiednich momentach, to będzie dobrze dla Igi. Ta świetnie się porusza po korcie, więc może wtedy dobiec do piłki i wykończyć akcję.
Twoim zdaniem Sabalenka pozostało na etapie oswajania tych skrótów i tych technicznych aspektów?
Trudno mi powiedzieć. Ale większy wachlarz uderzeń może też być problemem, bo nieraz trzeba gwałtownie decydować, po które rozwiązanie sięgnąć. Czasem więc jak są zawodniczki, które tylko walą mocno, to nie mają problemu, bo wiedzą, iż jest tylko plan A. A przy szerszym wachlarzu, jak pojawia się stresujący moment, to nie dość, iż trzeba zagrać, to jeszcze pytanie, która opcja jest lepsza. Niekiedy można się wtedy pogubić i wybrać złą. Ale jak jest mądry zawodnik i wie, jak wykorzystywać takie zagrania, to ma dużą przewagę.
Wskazałaś, iż kluczowa może być głowa, ale skupmy się na tenisowych możliwościach Świątek i Sabalenki. Jak pierwsza ma pokonać drugą na paryskiej mączce?
Mam nadzieję, iż Iga to powie po meczu (śmiech). Wydaje mi się, iż musi grać bardziej kątowo i zmieniać rotację, by to nie była wygodna piłka dla Sabalenki. By ta nie miała łatwej drogi do tego, by wziąć pełen zamach i rozprowadzać piłkę z użyciem swojej dużej siły. Iga musi też wchodzi na jej drugi serwis i przejmować inicjatywę. Na pewno pomocne by było, gdyby sama miała dużą skuteczność pierwszego podania, by Sabalenka nie wchodziła jej na drugie. Bo przypuszczam, iż jak tylko będzie miała okazję, to będzie chciała atakować i cisnąć Igę. Serwis więc będzie bardzo ważny.


A Białorusinka musi prawdopodobnie unikać forhendu Świątek. Bo ten chyba wrócił już na adekwatne tory?
Wydaje mi się, iż wrócił i Sabalenka będzie pewnie starała się grać bardziej przez bekhend. Ale pewnie będzie patrzyła też na rozwój sytuacji, bo czasem w trakcie meczu takie rzeczy się zmieniają. Pamiętajmy też, iż piłka od Sabalenki jest szybsza i cięższa niż np. od Switoliny. Myślę więc, iż taktyka może być na bieżąco korygowana.


Sabalenka w tym sezonie już sześć razy była w finale i trzykrotnie wygrała, a Polka czeka na mecz o tytuł od roku. Jak duże znaczenie może mieć wynikająca z tego pewność siebie pierwszej rakiety globu?
Będzie atutem Aryny, ale ta zdaje sobie sprawę, iż Iga będzie tu trudniejszą rywalką niż gdziekolwiek indziej. Zna jej wyniki na Roland Garros i wie o jej serii zwycięstw (wygrane 26 kolejnych meczów - red.). A przy bardzo dobrej przeciwniczce samą pewnością siebie się nie wygra. Nie patrzyłabym więc tak bardzo na tegoroczne wyniki. Uważam, iż ważniejsze jest to, iż grają w Paryżu, gdzie Iga czuje się świetnie.
Mówiłaś, iż Świątek jeszcze nie jest w szczytowej formie. W jakim miejscu na drodze do niej według ciebie jest obecnie?
Trudno mi powiedzieć. Nie wiem, nad czym dokładnie pracują z trenerem. Podobno próbują dodawać rotacji w wymianach i trochę się cofnąć, by rozegrać punkty, a nie atakować. Trudno mi powiedzieć, jaką dokładnie mają wizję. Mi osobiście czasem brakuje tego, by Iga częściej szła do siatki i tam kończyła akcje. Ale widać, iż na tyle pewniej czuje się z głębi kortu, iż woli tak grać. Ma jednak świetnego woleja, więc jakby chciała częściej iść do siatki, to wydaje mi się, iż też byłaby w tym mocna.
Sabalenka całkowicie dominująca i wygrywająca gładko w dwóch setach - czy taki scenariusz jest w ogóle możliwy w tym paryskim półfinale?
Iga jest normalnym człowiekiem, a nie maszyną i jak to nie będzie jej dzień, to może się tak zdarzyć. Oczywiście, jej poziom jest na tyle dobry, iż jest na to mała szansa. Na pewno będzie próbowała się zaczepić na grę i szukać jakiś rozwiązań, jeżeli zaliczy słaby początek. Tak, jak było z Rybakiną - zaczęła słabo, rywalka tak na nią weszła, iż początkowo nie mogła nic zrobić. Ale ma to doświadczenie, próbowała i czekała na swoje momenty, a jak znalazła wejście, to dała radę wygrać. Wydaje mi się więc, iż są małe szanse, by przegrała gwałtownie w dwóch setach, ale nie da się tego wykluczyć.
Idź do oryginalnego materiału