Konflikt między Kucharskim i Lewandowskim trwa od jesieni 2020 r. Wtedy piłkarz złożył do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Chodziło o szantaż, jakiego miał dopuścić się jego były menedżer, oraz wyciek poufnych dokumentów. Kucharski został aresztowany i przesłuchany. W maju 2022 r. prokuratura złożyła do sądu akt oskarżenia. Od tego czasu odbyła się tylko jedna rozprawa, po której zrobił się problem.
REKLAMA
Zobacz wideo Złota Piłka dla Lewandowskiego czy Yamala? Żelazny: On nie ma szans
Przeprawa z nagraniami
najważniejszy kłopot, z którym mierzył się sąd, dotyczył jednego z głównych dowodów w sprawie szantażu. Chodzi o nagrania, które Lewandowski miał potajemnie rejestrować podczas dwóch spotkań z Kucharskim. Obrońcy Kucharskiego, o czym już pisaliśmy, od początku podważali wiarygodność nagrań. Dołączyli opinie biegłego z zakresu informatyki (Arkadiusza Lecha), który wykazał nieprawidłowości nie tylko w samych nagraniach, ale też w obchodzeniu się z nimi i ich pochodzeniu. Chodzi nie tylko o przenoszenie plików między telefonami, dzielenie ich na mniejsze części, ale też to, iż oryginał jednego nagrania, rejestrowany na telefonie Huawei P20, uległ skasowaniu wraz z przywróceniem urządzenia do ustawień fabrycznych i teraz operujemy na kopiowanych plikach.
W tym wypadku sąd postanowił zamówić jeszcze jedną opinię. Prokuratura przy śledztwie korzystała z wniosków Waldemar Chodasiewicza, informatyka śledczego, oraz specjalistów od fonoskopii z Laboratorium Kryminalistycznego w Poznaniu. Potem kolejni biegli z Biura Ekspertyz Sądowych w Lublinie mieli zbadać na nagraniach przydźwięk sieci energetycznej.
To najlepsza metoda oceny autentyczności nagrań. Badanie przydźwięku sieciowego polega na analizie zawartego w nagraniu dowodowym sygnału (wytwarzanego przez prąd), który może ulegać rejestracji równolegle z adekwatnym zdarzeniem akustycznym. Zmiany częstotliwości prądu w sieci elektroenergetycznej są rejestrowane co do sekundy przez operatorów systemu przesyłowego. jeżeli "dźwięk" prądu jest zarejestrowany na nagraniu, to porównuje się go z częstotliwością, jaką tego dnia w danej sekundzie deklarował operator. jeżeli wykresy się nie zgadzają, wiadomo, iż doszło do manipulacji w nagraniu. Prąd jednak nie zawsze na nagraniach słychać. Eksperci z Lublina poinformowali, iż w dostarczonym materiale go nie wykryli, ale ocenili materiał jako oryginalny.
Biuro Ekspertyz Sądowych w Lublinie wydało opinię
Sąd sam poprosił też o ocenę informatyczną i fonoskopijną zapisanych na telefonie plików. Analizę zlecił krakowskiemu Instytutowi Ekspertyz Sądowych im. Prof. dr. Jana Sehna. Ten wykonał tylko analizę informatyczną. Ekspertyzy fonoskopijnej się nie podjął ze względu na nagłe braki kadrowe. Prośbę o ekspertyzę informatyczną i fonoskopijną skierowano zatem do Polskiego Towarzystwa Kryminalistycznego Instytutu Kryminalistyki PTK w Warszawie. Analiza informatyczna pojawiła się szybko, liczyła kilka stron. Sąd jej nie przyjął, poprosił o uzupełnienie i uzasadnienie wydanych przez siebie tez, bo w dokumencie nic konkretnego nie było poza stwierdzeniem, iż pliki są autentyczne. Analizy fonoskopijnej nie wykonano, a PTK ostatecznie ze zlecenia zrezygnowało. Sąd nakazał więc prokuraturze, by to ona sama uzupełniła postępowanie przygotowawcze i zleciła opinię fonoskopijną przeprowadzoną na plikach pozyskanych z urządzeń źródłowych. Na początku bowiem badano pliki przegrane na nośniki USB. Prokuratura zleciła badania (fonoskopię) do Biura Ekspertyz Sądowych w Lublinie, które już przy tej sprawie pracowało, choć tylko przy opisywanym wątku szukania przydźwięku sieciowego. Telefony Lewandowskiego i dokumentację wysłano zatem do Lublina. Czas na wykonanie ekspertyzy wyznaczono do końca października.
"Prokuratura Regionalna w Warszawie, zrealizowała czynności określone w postanowieniu (...) zwrócono akta sprawy wraz z opinią Biura Ekspertyz Sądowych w Lublinie" - przekazał nam sąd. Z ekspertyzą zatem zdążono. Jakie zawarto w niej wnioski? Według naszych informacji najważniejszy punkt dokumentu brzmi, iż nagrania są autentyczne i nie były modyfikowane.
Strona piłkarza podkreśla, iż to już kolejna opinia, która to stwierdza. Zresztą mec. Tomasz Siemiątkowski na wcześniejszym etapie postępowania też zgłosił się do dwóch biegłych, którzy dokonali dla niego analizy nagrań. Prywatna opinia strony Lewandowskiego została przekazana sądowi. W niej też nie ma zastrzeżeń. Uwagi co do plików rozmowy cały czas ma strona Cezarego Kucharskiego, która w ostatnich tygodniach zapoznawała się z ekspertyzą z Lublina. Potem przygotowała swoje wnioski odnoszące się do zawartych tam zagadnień.
Telefon po resecie i przenoszone pliki. "Zawartość niezmieniona"
To była już trzecia opinia przygotowana przez Lecha, która w dużej części uwypukla to, na co ten ekspert zwracał uwagę wcześniej. Chodzi choćby o to, iż plik "CK Baczewski" z rozmową z 6 stycznia 2020, który w tej chwili znajduje się na telefonach Huawei P30 i P40 pracujących na systemie Android 10, był nagrywany telefonem Huawei P20 z Androidem 9, co wynika z metadanych zebranych z urządzeń. Tę sytuację opisują zresztą też inni eksperci, zauważa ją też ostatnia ekspertyza Biura Ekspertyz Sądowych w Lublinie. Strona Kucharskiego chce, by było to równoznaczne ze stwierdzeniem, iż tego nagrania nie można traktować jako autentycznego, bo nie można zbadać jego oryginału, a tylko coś, co zostało przeniesione na kolejne urządzenie. Telefon P20 został zresetowany do ustawień fabrycznych (ostatnio 5 stycznia 2021 r około godz. 10.40, a więc w dniu jego przekazania przez prokuraturę jednemu z biegłych) i nie ma możliwości odzyskania tego, co na nim było. Przypomnijmy, iż to właśnie w rozmowie w Restauracji Baczewskich padło słynne pytanie piłkarza: "Za co ty chcesz tak naprawdę te pieniądze"? Kucharski odpowiada na nie: "za to, w dwóch zdaniach, iż będę krył do końca życia, iż jesteś i twoja żona oszustami podatkowymi".
Innym ekspertom nie przeszkadza jednak to, iż dokonano migracji plików i przeniesiono je na nowszy model telefonu, bo to nie ingerowało w ich zawartość.
"W przypadku przeniesienia z jednego telefonu na drugi, zakładając, iż są to telefony tej samej marki, zawartość plików takich jak tak zdjęcia filmie muzyka, nagrania plików audio nie zostaje w żaden sposób zmieniona, co oznacza, iż dane w plikach są identyczne na obu urządzeniach" - czytamy w ostatniej opinii ekspertów, którzy dokonali analizy dla Lewandowskiego (Michał Kurzaj, Grażyna Góralewska-Łach)
Jak różne opinie potraktuje sąd? Na razie nie wyznaczył kolejnej daty rozprawy.