To może być koniec Lewandowskiego. Tak mówią o nim piłkarze reprezentacji

2 tygodni temu
Chociaż o nieobecności Roberta Lewandowskiego na zgrupowaniu reprezentacji Polski publicznie mało kto chce mówić, to w kuluarach padają słowa rozgoryczenia. Najczęściej surowe, bardzo krytyczne. Część kadrowiczów jest - delikatnie mówiąc - rozczarowana postawą napastnika Barcelony, który kolejny raz pokazał, iż za drużynę narodową umierać nie będzie.
"Biorąc pod uwagę okoliczności oraz natężenie sezonu klubowego, wspólnie z trenerem zdecydowaliśmy, iż tym razem nie wezmę udziału w czerwcowym zgrupowaniu reprezentacji Polski. Gra w Biało-Czerwonych barwach zawsze była dla mnie spełnieniem marzeń, ale czasem organizm daje sygnał, iż trzeba na chwilę odetchnąć. Trzymam mocno kciuki za chłopaków i wierzę, iż przed nami jeszcze wiele pięknych chwil oraz celów do zrealizowania. Do zobaczenia niedługo!" - w taki sposób Robert Lewandowski poinformował, iż nie zagra w najbliższych meczach reprezentacji Polski z Mołdawią (piątek) i Finlandią (wtorek).


REKLAMA


Zobacz wideo Robert Lewandowski nie przyleci na kadrę! "Emocje są ogromne"


O ile nieobecność kapitana drużyny Michała Probierza w tym pierwszym, towarzyskim spotkaniu na Stadionie Śląskim nikogo by nie zdziwiła, o tyle jego brak w Helsinkach w jednym z najważniejszych meczów w kwalifikacjach do mistrzostw świata można uznać za wręcz szokujący. Bo choć Lewandowskiemu nie można odmówić zmęczenia ciężkim sezonem, w którym rozegrał ponad 4 tys. minut, to fakty są takie, iż znów zostawia kadrę w ważnym dla niej momencie.
Lewandowski znów zostawił reprezentację
Znów, bo przecież napastnika Barcelony zabrakło też na listopadowym zgrupowaniu, w trakcie którego reprezentacja Polski walczyła o utrzymanie w Dywizji A Ligi Narodów. Bez Lewandowskiego w składzie Polacy przegrali z Portugalią (1:5) i Szkocją (1:2), przez co pierwszy raz w krótkiej historii rozgrywek spadli do Dywizji B.
I już kilka miesięcy temu, kiedy nieobecność kapitana reprezentacji Polski tłumaczono kontuzją pleców, jakiej doznał w ligowym meczu z Realem Sociedad (0:1), spekulacji nie brakowało. Zwłaszcza iż w oficjalnym komunikacie poinformowano, iż przerwa napastnika potrwa około 10 dni, czyli tyle, ile trwało całe zgrupowanie. Lewandowski zresztą wrócił do gry zaraz po przerwie na mecze reprezentacji, rozgrywając 89 minut w ligowym spotkaniu z Celtą Vigo (2:2), w którym zdobył choćby bramkę.
Teraz niesmak pozostało większy, bo mecz z Finlandią w Helsinkach może zdecydować o tym, czy Polacy będą mieli szansę na wyjazd na przyszłoroczny mundial. Decyzja Lewandowskiego rozczarowała kibiców i oburzyła większość ekspertów, a niektórzy z nich domagali się choćby odebrania napastnikowi kapitańskiej opaski.


Trudno uwierzyć też w słowa Lewandowskiego, iż decyzję o opuszczeniu meczów podjął wspólnie z Michałem Probierzem. Selekcjoner, choć zawodnika bronił, to w ostatnich dniach na pytania na ten temat odpowiadał zdawkowo. Także nieoficjalnie, bo gdy próbowaliśmy dowiedzieć się, kiedy dokładnie panowie ustalili, iż Lewandowski na zgrupowanie nie przyjedzie, Probierz z uśmiechem na ustach odparł jedynie, iż wszystko, co miał do powiedzenia, powiedział już publicznie.
Ale i wtedy wielu konkretów nie było. Na poniedziałkowej konferencji prasowej selekcjoner spytany o najbliższą przyszłość Lewandowskiego w kadrze pozwolił sobie choćby na żart, nawiązując do wypowiedzi rzecznika kieleckich wodociągów. Tym samym Probierz zasugerował, iż w temacie ma kilka do powiedzenia, a to, co będzie działo się z Lewandowskim w kontekście kolejnych zgrupowań, nie zależy tylko od niego.
Chociaż Probierz nie chciał zdradzić, kiedy dowiedział się o decyzji Lewandowskiego, to - jak udało nam się ustalić - bardzo mocno zdziwiła ona ludzi związanych bezpośrednio z reprezentacją oraz PZPN. I jedni, i drudzy dowiedzieli się o niej dzień przed ogłoszeniem oficjalnych powołań, większość z nich z postu, jaki kapitan kadry zamieścił na Instagramie.
Kadrowicze rozczarowani zachowaniem kapitana
Z otoczenia kadry płynie przekaz, iż temat nieobecności Lewandowskiego na zgrupowaniu nie jest w drużynie poruszany. Sam Probierz też sugerował, iż woli już rozmawiać o zawodnikach, którzy pojawili się w Katowicach i z którymi może pracować.


Nieoficjalnie wiadomo jednak, iż część kadrowiczów jest - delikatnie mówiąc - rozczarowana postawą napastnika Barcelony, który kolejny raz pokazał, iż za drużynę narodową umierać nie będzie. Rozczarowanie może być tym większe, iż Lewandowski zagrał przecież w ostatnim ligowym spotkaniu z Athletikiem Bilbao, w którym strzelił dwa gole. Nie jest też tak, iż 36-latek nie zdążyłby odpowiednio odpocząć, bo mecze z Athletikiem i Finlandią dzielą ponad dwa tygodnie.
- Wolelibyśmy, żeby tu był, ale zdecydował inaczej. Niech każdy oceni to po swojemu - słyszymy z otoczenia kadry na temat Lewandowskiego. Nieoficjalnie, bo oficjalnie nikt wypowiadać się nie chce. To temat zbyt drażliwy i delikatny, powodujący potencjalne problemy. Napastnik Barcelony jest wciąż ważnym zawodnikiem. A mówiąc wprost - najważniejszym i najlepszym od lat, by znalazł się ktoś na tyle odważny, by go publicznie skrytykować.
Ale na nieobecność Lewandowskiego na zgrupowaniu można też spojrzeć z innej perspektywy. Kapitana reprezentacji Polski zabraknie na pożegnaniu Kamila Grosickiego, który w piątek przeciwko Mołdawii rozegra 95. i ostatni mecz w kadrze. Obaj zawodnicy debiutowali w drużynie narodowej w 2008 r. i przez lata byli jej liderami i na boisku, i poza nim. Zwłaszcza w najlepszym momencie reprezentacji za kadencji Adama Nawałki.
O tym, iż nieobecność Lewandowskiego nie została przyjęta najlepiej, świadczą zresztą słowa samego Grosickiego, który we wtorek udzielił wywiadu portalowi Meczyki. Spytany o absencję napastnika Barcelony skrzydłowy Pogoni Szczecin zdecydował się choćby na małą złośliwość - najpierw odliczył na palcach, a dopiero potem odpowiedział.


- Minęło dziewięć sekund, tak? - powiedział Grosicki, nawiązując do słynnego milczenia Lewandowskiego z listopada 2020 r. po meczu z Włochami (0:2), gdy kapitan kadry zastanawiał się, jak odpowiedzieć na pytanie o ówczesnego selekcjonera Jerzego Brzęczka.
- Wiedząc, iż Robert jest cały czas czynnym zawodnikiem, byłem pewny, iż będę miał przyjemność rozegrać z nim ostatni mecz w reprezentacji. Rozumiem go, o ile chodzi o zdrowie, formę fizyczną, to ile meczów rozegrał, ale chciałbym, żeby tu był - dodał Grosicki.
Na pytanie, czy po prostu nie jest mu smutno, iż Lewandowski opuści jego pożegnanie, Grosicki krótko uciął. - Zostawię to po prostu dla siebie. Sam sobie już zostawię swoje przemyślenia, i tyle - skwitował. Z tej wypowiedzi, ale też kilku innych, nieoficjalnych, które usłyszeliśmy podczas zgrupowania w Katowicach, nie przebija się tylko krytyka, ale też żal, iż być może w najważniejszym momencie tej reprezentacji - a na pewno najważniejszym dla Grosickiego - zabraknie Lewandowskiego. Nie tylko kapitana i świetnego piłkarza, ale też po prostu wieloletniego kolegi z szatni.
Wolał dodatkowe tygodnie wakacji
Starając się zrozumieć argument Lewandowskiego o zmęczeniu sezonem, nie sposób nie zadawać sobie pytań o dodatkowe (a może najważniejsze?) powody jego nieobecności na zgrupowaniu. I tu można dojść do wniosku, iż kapitan kadry mógł uznać, iż gra w reprezentacji Probierza jest dla niego po prostu stratą czasu.


Na Sport.pl pisał o tym Michał Kiedrowski: "Lewandowski postanowił, iż woli narazić się na złą opinię wśród kibiców, iż woli skazę na swoim wizerunku niż znów męczyć się z Probierzem i jego wizją gry". Można też dodać, iż Lewandowski wolał dodatkowe dwa tygodnie wakacji niż bezproduktywnego pobytu na zgrupowaniu.
Bo napastnik Barcelony krytykował grę kadry już po marcowym meczu z Litwą (1:0), a w kolejnym spotkaniu z Maltą (2:0) usiadł już na ławce rezerwowych. Chociaż Probierz tłumaczył, iż decyzję podjął po sugestiach Barcelony, to tym słowom zaprzeczył sam Lewandowski. I znów wypalił.
- Punktowo plan jest wykonany, ale nie będę pudrował. Czeka nas dużo pracy. To trzeba sobie powiedzieć. Od najmniejszych elementów po schematy, po rozegranie. Trzeba sobie odpowiedzieć na pewne pytania, które mieliśmy przed tym zgrupowaniem czy w trakcie meczów. Mamy jakąś bazę, ale najwyższy czas wziąć się do roboty i poprawić tę naszą grę, defensywę, ofensywę, pressing - mówił.
Nietrudno dostrzec, iż Lewandowski w kadrze i z kadrą Probierza się męczy. Po meczach z Mołdawią i Finlandią napastnik Barcelony będzie miał rozegrane mniej niż 50 proc. minut za kadencji obecnego selekcjonera. Częściowo to efekt kontuzji, ale z drugiej strony to też opuszczone zgrupowania. Należy bowiem pamiętać, iż w pierwszych powołaniach Probierza na mecze z Wyspami Owczymi (2:0) i Mołdawią (1:1) Lewandowskiego również zabrakło.


36-latek w kadrze Probierza grywa nieregularnie, a kiedy już jest na boisku, często przechodzi obok meczów. Za kadencji obecnego selekcjonera Lewandowski zagrał 14 razy, na boisku przebywał przez 933 minuty. W tym czasie zdobył raptem cztery bramki i oddał tylko 11 celnych strzałów. Statystyka pozostało ciekawsza, gdy weźmiemy pod uwagę, iż sześć z nich oddał w dwóch meczach ze słabeuszami: Łotwą (2:0) i Estonią (5:1).
Na dziś trudno przewidzieć, jak długo Lewandowski pogra jeszcze w kadrze, i jak zostanie przez nią przyjęty, jeżeli pojawi się na wrześniowym zgrupowaniu przed kolejnymi, bardzo ważnymi meczami z Holandią w Rotterdamie i Finlandią w Warszawie. Jedno jest jednak pewne: koniec Lewandowskiego w reprezentacji Polski zbliża się nieubłaganie i powoli musimy przyzwyczajać się do kadry bez napastnika Barcelony.
Idź do oryginalnego materiału