To dlatego Świątek wygrała z Rosjanką. Wszyscy słyszeli, co powiedział Fissette

1 dzień temu
- Zdenerwowała się. Rywalce prawie wyrwało rakietę z rąk - stwierdzili rozbawieni komentatorzy, odnosząc się do zagrania Igi Świątek w meczu trzeciej rundy US Open. Polska tenisistka początkowo nie radziła sobie z bardzo szybką grą Anny Kalinskiej, ale w kluczowym momencie dokonała ważnej zmiany i wygrała 7:6, 6:4.
- Brak reakcji trenera nie dziwi - zaznaczył jeden z komentatorów, gdy sfrustrowana Iga Świątek w pierwszym secie machała rakietą. Ale w pewnym momencie pojedynku z Anną Kalinską dobrze słuchać było jedną ze wskazówek Wima Fissette'a. Polska tenisistka, z pomocą grającej "na granicy szaleństwa" Rosjanki przetrwała kryzys i zameldowała się w drugim tygodniu nowojorskiej imprezy wielkoszlemowej.


REKLAMA


Zobacz wideo Iga Świątek przeszła do historii Wimbledonu! "Gwiazda na skalę wszechświata"


jeżeli grę Kalinskiej chciałoby się opisać jednym słowem, to z pewnością odpowiednim byłoby "szybka". Rozstawiona z numerem 29. Rosjanka słynie z tego, iż posyła płaskie i mocne piłki, atakując je bardzo wysoko. Komentujący to spotkanie w Eurosporcie Lech Sidor zwracał uwagę, iż taki styl jest tu korzystny dla Polki, która może takie wykorzystać tempo.
- To dla niej lepsza opcja niż ciągłe budowanie akcji, jak to miało miejsce w drugiej rundzie z Suzan Lamens - stwierdził były tenisistka, wracając do pojedynku, który Polka zaskakująco wygrała dopiero po ponad dwóch godzinach 6:1, 4:6, 6:4.
Jeszcze w trzecim gemie określił on jako "tenisowe szaleństwo" jedną z akcji, gdy Polka uderzyła potężnie, a biegnąca z całych sił rywalka i tak nie miała szans sięgnąć piłki. Potem jednak druga rakieta świata próbowała zbyt gwałtownie kończyć wymiany, co sprawiało, iż po jej stronie gwałtownie rosła liczba błędów. A iż Kalinska nie myliła się wówczas zbytnio, a do tego wychodziły jej zaskakujące zagrania, to jej przewaga rosła równie szybko, jak gwałtownie leciała piłka po jej uderzeniach.
- Przy tych prędkościach minimalny błąd techniczny skutkuje dużym autem - przestrzegał Sidor.


A Świątek po kolejnych nieudanych zagraniach machała poddenerwowana rakietą i patrzyła wymownie w stronę swojego sztabu.
- Była dobrze ustawiona, miała dobry timing. Pytanie do samej zawodniczki, czy trafi, czy będzie pół metra aut. To jest tylko jej decyzja. Powinna grać dłużej, nie szukać winnera od razu. To nie jest ten moment. Iga szukała, a nie znalazła -podsumował w pewnym momencie.
Później zaś razem z partnerującym mu Markiem Furjanem roześmiali się, gdy rozzłoszczona Polka uderzyła mocno i trafiła w rakietę rywalki, a ta zaskoczona nie była w stanie dobrze zareagować.
Gdy Świątek wcześniej się denerwowała, to realizator pokazał kilkakrotnie Fissette'a i psycholożkę sportową Darię Abramowicz. Ta druga siedziała w pewnym momencie z twarzą ukrytą w dłoniach, a Belg nie reagował.


- Ten brak reakcji nie dziwi - stwierdzili wtedy komentatorzy.
Ale po chwili słychać było wyraźnie, jak szkoleniowiec udziela wskazówek Polce. M.in. odnośnie do pozycji przy returnie przy drugim podaniu.
Świątek stopniowo zaczęła słuchać rad i nie śpieszyła się już tak bardzo jak wcześniej. A iż dodatkowo Kalinska - jak to określili komentatorzy - zaczęła grać na granicy szaleństwa, to Polka zaczęła gwałtownie odrabiać straty (1:5).
Drugi set też nie był łatwy, ale kontrola faworytki była już na tyle duża, iż tym razem to ona wyszła na prowadzenie, a Kalinska musiała gonić. I to robiła to nieskutecznie.


W 1/8 finału Świątek zmierzy się z kolejną Rosjanką - Jekateriną Aleksandrową.
Idź do oryginalnego materiału