Piszczek bez wątpienia jest legendą zarówno reprezentacji Polski, jak i Borussii, w której jako zawodnik spędził 11 sezonów i wywalczył dwa tytuły mistrza Niemiec. Po w pełni profesjonalnej karierze, skupił się na grze we własnym klubie, LKS Goczałkowice-Zdrój, rozwoju tego projektu, a także cały czas poszerzał wiedzę w zakresie szkolenia. Na początku rozgrywek 2024/2025 został asystentem Nuriego Sahina w BvB, ale tę funkcję pełnił zaledwie do stycznia tego roku, gdyż Turek i jego sztab został wówczas zwolniony ze stanowiska.
REKLAMA
Zobacz wideo Zbudował skocznię w ogrodzie, teraz organizuje tam konkursy. Jak wyglądają skoki amatorów?
Po tym, jak w czerwcu z reprezentacją Polski pożegnał się Michał Probierz, Piszczek był przymierzany do objęcia roli asystenta zespołu, który ponownie prowadziłby Jerzy Brzęczek. Wcześniej podobne oferty składali mu Fernando Santos oraz właśnie Probierz. Marcel Schmelzer w rozmowie z Sebastianem Staszewskim dla "Faktu" powiedział, dlaczego jego zdaniem Polak nie decydował się na pracę w reprezentacji Polski.
– Łukasz bardziej pasuje mi do klubu niż kadry. Kocha boisko, codzienne treningi, kontakt z zespołem – stwierdził Niemiec.
Jakie będą dalsze losy Piszczka? "Najpierw musi zebrać doświadczenie"
Schmelzer, który w Dortmundzie spędził całą seniorską karierę, opowiedział też o tym, jak bardzo Piszczek dorósł do zajęcia się trenerką. Przy okazji zażartował, wskazując jedną zaletę 40-latka:- Pięć lat temu nie potrafiłbym wyobrazić sobie Łukasza trenującego jakiś zespół, ale siebie również nie widziałem w tej roli, a życie mnie zaskoczyło. "Piszczu" mądrze rozwija karierę, robi to rozsądnie. Ma też pewien wielki atut: zawsze świetnie wygląda.
37-latek w Borussii rozegrał aż 367 spotkań, a po zakończeniu kariery także poszedł w trenerkę. W 2023 roku zaczynał jako asystent trenera zespołu U-17 BvB, zaś w tej chwili pełni tę funkcję w zespole rezerw.
– Pewnego dnia Piszczek może wrócić do Dortmundu, ale najpierw musi zebrać doświadczenie. Wierzę, iż mu się uda, bo wiem, iż inspiruje się dwoma wielkimi szkoleniowcami: Juergenem Kloppem i Thomasem Tuchelem. Przy czym bardziej przypomina mi Tuchela – stwierdził Schmelzer.