To dlatego Feio wyleciał z Legii. "To rozsierdziło Mioduskiego"

2 godzin temu
Łukasz Olkowicz w serii tekstów poświęconej Legii Warszawa pokazuje kulisy funkcjonowania tego klubu i nie są to informacje, które stawiają Legię w korzystnym świetle. Tym razem dziennikarz "Przeglądu Sportowego" opisał, jak w Warszawie doszło do zakończenia współpracy z Goncalo Feio i którą decyzją Portugalczyk podpadł Dariuszowi Mioduskiemu.
Feio objął stery Legii w kwietniu 2024 roku, ale jego pierwszy i jedyny pełny sezon w Warszawie trudno uznać za w pełni udany. Z jednej strony, zespół dotarł do ćwierćfinału Ligi Konferencji, a także wygrał Puchar Polski, za pomocą którego zapewnił sobie grę w eliminacjach do kolejnego roku europejskich rozgrywek. Ale właśnie, uczynił to dzięki Pucharowi Polski, bo w Ekstraklasie regularnie zawodził i ligowe zmagania zakończył dopiero na piątym miejscu w tabeli.


REKLAMA


Zobacz wideo Kosecki o awanturze z Ljuboją: Z*****em go na boisku i w szatni miał pretensje


Dlatego Feio wyleciał z Legii. "To rozsierdziło Mioduskiego"
Pod koniec sezonu 2024/2025 wydawało się, iż Legia przedłuży kontrakt z Portugalczykiem. Jak napisał Łukasz Olkowicz, trener porozumiał się choćby Michałem Żewłakowem, ale wyniku stawiania nowych warunków negocjacje się przeciągały. Te wcale nie dotyczyły kwestii finansowych, a działalności Athletic Performance, z którego szefem Bartoszem Bibrowiczem Feio popadł w konflikt.


Nagle rozmowy uległy załamaniu, a klub, zmuszony do poszukiwania nowego szkoleniowca, ostatecznie postawił na Edwarda Iordanescu. Zdaniem Olkowicza, warunki dotyczące Athletic Performance były dla klubu trudne do przyjęcia, ale to nie one zdecydowały o ostatecznym pożegnaniu się z Feio.


"Bezpośrednio o rozstaniu zdecydował ostatni mecz sezonu ze Stalą Mielec i Mateusz Szczepaniak, który przesiedział go na ławce. 18-latek miał pojawić się na boisku i rozegrać kolejne minuty, żeby automatycznie przedłużył się jego kontrakt. Feio go nie wpuścił, a Legii wypadły karty z rąk w sprawie jego przyszłości. Zamiast niego na boisko posłał dwa lata młodszego Aleksandra Wyganowskiego, bo obiecał mu, iż w tym spotkaniu zadebiutuje. To rozsierdziło Mioduskiego. Rozmowy o nowym kontrakcie zakończono, a długopisy schowano do szuflady. Wyszedł upór Feio" - napisał dziennikarz "Przeglądu Sportowego".
Ostatecznie wydaje się, iż obie strony zostały poszkodowane zerwaniem rozmów. Legia pogrążyła się nie tylko w kryzysie wizerunkowym i gabinetowym, ale też sportowym, gdyż odpadła już z Pucharu Polski, a w Ekstraklasie zajmuje dopiero 11. miejsce. Z kolei Feio nie udało się podbić zachodu Europy, choć sam zainteresowany tak szumnie mówił o tym w wywiadach. Trafił za to do Radomiaka, w którym jednak ma znacznie więcej władzy niż w Warszawie, a o takich warunkach pracy poniekąd marzył. W dodatku po 15. kolejkach może spoglądać na Legię z góry, gdyż jego drużyna zajmuje piąte miejsce w tabeli.
Idź do oryginalnego materiału