To, co zrobiła Sabalenka w meczu z Collins aż nie mieści się w głowie. Wielki hit

2 tygodni temu
Turniej WTA 1000 w Madrycie dobitnie pokazuje, iż Aryna Sabalenka nie jest w optymalnej formie. Podczas meczów ma sporo szczęścia, a imprezę w stolicy Hiszpanii mogła zakończyć już po jednym spotkaniu. Starcie z Danielle Collins było kolejnym, w którym oszukała przeznaczenie. Białorusinka stoczyła trzysetowy bój, musiała gonić wynik, ale awansowała do ćwierćfinału po wygranej 4:6, 6:4, 6:3.
Aryna Sabalenka mogła już odpaść w drugiej rundzie, kiedy męczyła się w meczu z naprawdę dobrze dysponowaną Magdą Linette, ale szczęśliwie wyszarpała trzeciego seta i przeszła dalej. Podobnie było w spotkaniu z 19-letnią Robin Montgomery. Amerykance, która zajmuje 183. miejsce w światowym rankingu, kilka brakowało do sprawienia największej sensacji turnieju WTA w Madrycie. Wydawało się, iż limit szczęścia już się wyczerpał i Białorusinka polegnie w starciu z Danielle Collins.

REKLAMA





Ten mecz zapowiadał się jako absolutny hit czwartej rundy. Grały wiceliderka rankingu i rewelacja wiosny. Collins wygrała dwa ostatnie turnieje, w których brała udział - w Miami i Charleston. Amerykanka także miała problemy na kortach w Madrycie. Miała za sobą trzysetowe starcia z Olgą Danilović i Jacqueline Cristian. Ale i tak uchodziłą za tenisistkę, która powinna poradzić sobie z chaotycznie grającą w Madrycie Sabalenką.


Zobacz wideo
Iga Świątek jest przykładem dla całego świata! "Jestem dumna"



Sabalenka oszukała przeznaczenie
Spotkanie z Białorusinką Collins zaczęła wręcz perfekcyjnie, gwałtownie wygrywając pierwsze trzy gemy otwierającego seta. Dość dużą cegiełkę do dobrego wejścia Amerykanki w mecz dołożyła Sabalenka, która popełniła podwójne błędy serwisowe.
Wiceliderka światowego rankingu zdołała złapać kontakt, wygrywając dwa kolejne gemy, w tym ten przy serwisie Collins do zera. Ale aktualnie 15. rakieta świata nie dała jej rozwinąć skrzydeł. Natychmiast odłamała, potem obroniła swój serwis i w mgnieniu oka znów miała trzy gemy przewagi, prowadząc 5:2. W ósmym gemie Collins nie wykorzystała dwóch piłek setowych, Sabalence udało się je obronić. Po chwili znów siedziała na ogonie rywalki, ale amerykańska tenisistka kolejny raz nie pozwoliła wyrównać. Wykorzystała pierwszą okazję do skończenia seta i wygrała go 6:4. Patrząc po statystykach, to był set z niewielkim wskazaniem na Collins, głównie przez mocny początek i lepsze zachowanie w kluczowych momentach partii.


Drugi set był już bardziej wyrównany, obie zawodniczki pewnie broniły swojego serwisu. Bliżej przełamania była jednak Collins, ale nie wykorzystała break pointa w czwartym gemie i kolejnych dwóch w ósmym gemie. Szczególnie może żałować tych późniejszych okazji na przełamanie, bo wtedy zamiast 4:4 byłoby 5:3 dla Amerykanki, która w kolejnym gemie serwowałaby po zwycięstwo w całym meczu.



Czego nie zrobiła Collins w drugim secie, zrobiła Sabalenka, która w dziewiątym gemie przełamała rywalkę po drugim break poincie. To było dla Białorusinki jak podłączenie do tlenu, od tego momentu zaczął się jej lepszy okres gry. Z Montgomery i Linette było podobnie, perfekcyjnie wykorzystywała lepsze chwile, by przechylić szalę na swoją korzyść, mimo wątpliwego poziomu we wcześniejsze fazie spotkania. W kolejnym gemie Sabalenka grała dużo pewniej i dzięki temu wygrała seta 6:4, kończąc go po drugim setbolu.


W decydującej partii Sabalenka nie zwalniała tempa. Zmusiła Collins do defensywnej gry i udało się jej wyrobić przewagę 3:0, choć łatwo o to nie było, bo rywalka dzielnie się broniła. Gemy przy serwisie Amerykanki kończyły się na przewagi. Taka przewaga dała Białorusince pewien komfort.
Collins próbowała się zerwać, wyszarpała przełamanie w czwartym gemie, po chwili złapała kontakt. Ale Sabalenka podcięła rywalce skrzydła w szóstym gemie, wygrywając go do zera. Od tego momentu Collins spuściła z tonu, a Sabalenka prezentowała równy poziom, co pozwoliło jej wygrać trzeciego seta 6:3, a cały mecz 2:1. Mecz trwał prawie dwie i pół godziny. Tenisistki skończyły grać przed godziną 1:00 w nocy. Poniżej skrót z tego spotkania.








Dla Danielle Collins to była pierwsza porażka od 8 marca, kiedy w drugiej rundzie turnieju w Indian Wells przegrała z Igą Świątek.



W ćwierćfinale turnieju w Madrycie Aryna Sabalenka zmierzy się z Mirrą Andriejewą. Rosjanka w poniedziałek skończyła 17 lat, a w środę będzie miała okazję do rewanżu za zeszłoroczną porażkę w Madrycie. Wówczas Sabalenka pokonała nastolatkę w czwartej rundzie, a potem wygrała cały turniej.
Turniej WTA 1000 w Madrycie, 1/8 finału:
Danielle Collins (USA, WTA 15.) - Aryna Sabalenka (Białoruś, WTA 2.) 6:4, 4:6, 3:6
Idź do oryginalnego materiału