To, co zrobił Real Madryt, zasługuje na potępienie. Wstyd

5 godzin temu
Porażka Realu w kończącym się sezonie nie polegała na tym, iż spośród sześciu trofeów zdobył tylko dwa i to te mniej prestiżowe. Prawdziwy problem w tym, iż przegranej królewski klub nie umiał znieść z godnością.
Nie tak miał wyglądać ten sezon Realu. Przed jego rozpoczęciem eksperci i analitycy nie mieli wątpliwości, iż następnych 10 miesięcy będzie należeć do "Królewskich". Wzmocniony Kylianem Mbappe zespół miał kroczyć od zwycięstwa do zwycięstwa i zgarniać trofeum za trofeum.


REKLAMA


Zobacz wideo Lewandowski buduje imponującą posiadłość! To tu może zamieszkać po karierze


Real miał przejść przez ligę spacerkiem
Goal.com swoją zapowiedź sezonu zatytułował: "Los Blancos z Kylianem Mbappe na pokładzie będą siłą nie do zatrzymania". W tekście Tom Hindle pisał, iż trudno sobie było wyobrazić, iż najlepszy zespół Europy będzie jeszcze lepszy, a jednak to się udało. Przewidywał, iż to będzie taki dobry rok dla Madrytu, który ciężko będzie powtórzyć. Triumf w Lidze Mistrzów? "Nie ma nikogo, kto miałby zdolności, aby powstrzymać ich przed zrobieniem tego ponownie". Mistrzostwo Hiszpanii? "Tak, ale nie z dwucyfrową przewagą. Barcelona Flicka utrzyma się przez jakiś czas w rywalizacji, ale w marcu skończy jej się benzyna".


Analizy superkomputera ze znanego serwisu statystycznego Opta przewidywały, iż Real skończy sezon z trzynastopunktową przewagą nad Barceloną. Szanse na mistrzostwo dla Madrytu określano na 86 procent, a dla Barcelony na jedynie 10,3 procent.
Amerykański serwis ESPN pisał przed sezonem: "Real powinien nie tylko wygrać ligę. Powinien ją dosłownie przespacerować. Wszystko inne byłoby porażką".
The Athletic pytał w tytule przed sezonem: "Czy Real jest nietykalny? Czy Barcelona może nawiązać rywalizację?". Były to pytania retoryczne, bo dziennikarze tego serwisu odpowiadali w tekście, iż role w lidze hiszpańskiej są już rozdane: "Piłka nożna to nie matematyka. Zawsze jest miejsce na zaskoczenie. Ale dziwne byłoby myślenie, iż ktokolwiek inny niż Real wygra La Ligę w okresie 2024/25".


Rzeczywistość okazała się brutalna. Real sprowadzony na ziemię
Nikt nie pytał, czy Real zdobędzie mistrzostwo kraju, ale jaką przewagę będzie miał na koniec sezonu nad drugim zespołem w tabeli.
Tymczasem rzeczywistość okazała się brutalna. Kylian Mbappe długo szukał formy i miejsca na boisku, by być prawdziwym wzmocnieniem Realu. Gwiazdy poprzedniego sezonu: Vinicius Junior, czy Jude Bellingham grały poniżej poziom sprzed roku. Kontuzja Daniego Carvajala na początku października osłabiła i tak budzącą wątpliwości co do swojej szczelności obronę Realu. Jeden z najlepszych graczy Realu z sezonu 2023/24 nie wyszedł już na boisko do końca rozgrywek. Brak Toniego Kroosa, który zakończył karierę, okazał się większym problemem w środku pola, niż wszyscy się wcześniej spodziewali.


Słowem: przyczyn, dla których Real nie był w stanie powtórzyć sukcesów z ubiegłego sezonu, było wiele. I naprawdę najbogatszy klub świata nie musiał szukać tłumaczeń poza boiskiem. A jednak! Ten najbardziej utytułowany piłkarski klub świata postanowił grać rolę ofiary. Wyszło śmiesznie i żenująco.
Real już w październiku odkrył "spisek" UEFA
Podejrzenia, iż coś z "mentalem" w Realu jest nie tak, zrodziły się już po akcji z odwołaniem lotu na galę Złotej Piłki. Przypomnijmy: klub z Madrytu odwołał lot z 60-osobową wycieczką do Paryża po tym, gdy okazało się, iż głównym laureatem nie będzie żaden z jego piłkarzy. Vinicius Junior był murowanym faworytem do Złotej Piłki. Hiszpanie wydali potem kuriozalne oświadczenie, w którym napisali, że: "Złota Piłka i UEFA nie szanują Realu Madryt, a Realu nie będzie tam, gdzie go nie szanują".


Taka postawa drużyny ze stolicy Hiszpanii wywołała oczywiście lawinę negatywnych komentarzy. Dziennik "L'Equipe" napisał o "porażce moralnej" Realu. "Odmawiając przybycia i wzięcia udziału w 68. ceremonii wręczenia Złotej Piłki, Realowi Madryt zabrakło klasy i zdeptano wartość sportu, jaką jest szacunek dla zwycięzców".
Później okazało się, iż to tylko początek w lawinie skarg na spiski, których celem jest upokorzenie Realu.
W lutym, gdy Real przegrał po błędzie arbitra z Espanyolem 0:1, klub wystosował bardzo ostry list, w którym oskarżał całe środowisko sędziowskie o celowe uprzykrzanie życia królewskiemu klubowi: "Decyzje przeciwko Realowi Madryt osiągnęły taki poziom manipulacji i fałszowania rozgrywek, którego nie możemy pozostawić bez reakcji". Domagał się reformy całego systemu sędziowskiego w Hiszpanii. Reakcja klubu była zupełnie nieadekwatna do wydarzeń na boisku. W dodatku była wyjątkowo niesmaczna w kontekście tego, co wydarzyło się w Pucharze Króla ledwie dwa tygodnie wcześniej, gdy to Real skorzystał na błędzie arbitra.
Real nie umiał przegrać z godnością
Do szczytu absurdu doszło przed kwietniowym finałem Pucharu Króla. Nakręcony swoimi własnymi oskarżeniami i insynuacjami wobec arbitrów Real miał - według przecieków prasowych - rozważać bojkot finału. Zawodnicy nie wyszli na zwyczajowy trening przed meczem. Nie było też konferencji prasowej. Real domagał się zmiany wyznaczonych do prowadzenia finału arbitrów. Ostatecznie hiszpańska federacja przeciwstawiła się temu żądaniu, a Real przystąpił do gry, choć w specjalnym oświadczeniu napisał: "Real Madryt uważa, iż wartości piłkarskie muszą zwyciężyć, pomimo wrogości i animozji, które po raz kolejny okazali dziś naszemu klubowi sędziowie wyznaczeni na finał".


Real przegrał po dogrywce 2:3, a w końcówce meczu doszło do skandalu, gdy Antonio Rudiger rzucił w kierunku arbitra kostkami lodu. Na szczęście nie trafił, ale i tak został zawieszony na sześć meczów.


Po kolejnym El Clasico Real stracił też adekwatnie szanse na obronę tytułu mistrza Hiszpanii. Protestów po porażce 3:4 zabrakło. Może dlatego, iż tym razem błędy arbitra skrzywdziły Barcelonę.
W ten sposób sezon, który miał być dla Realu pasmem sukcesów, zakończył się porażką i wstydem. Nie dość, iż przegrał na boisku, to jeszcze szukał wymówek poza nim, by klęska była bardziej usprawiedliwiona przed kibicami. Ale to nie działa, bo wiadomo, co się za tym kryje. Nie chodzi o sprawiedliwość i przejrzyste zasady, ale o wywarcie presji, by Real cieszył się z przywilejów, jakie dają prestiż i bogactwo.
W tym sezonie to się nie udało, Madryt zdobył jedynie Superpuchar Europy i Puchar Interkontynentalny, które nikogo specjalnie w klubie nie ucieszyły. Najważniejsze trofea w kraju zgarnęła Barcelona. Nie jest wykluczone, iż przyszłym roku będzie odwrotnie i Real znów będzie triumfował, a ligę przejdzie spacerkiem. Wtedy okaże się, iż choćby sędziowie nie są tacy źli.
Idź do oryginalnego materiału