"Miał tylko trzy okazje do interwencji: raz nie komplikował sobie życia, wybijając piłkę, innym razem łatwo wyłapał bez problemów strzał z dystansu, nie miał też kłopotów przy wyjściu z bramki" - tak Wojciecha Szczęsnego w jego debiucie oceniał kataloński dziennik "Sport". Polak z sobotniego spotkania z UD Barbastro - poza czystym kontem - zapamiętać będzie mógł sytuację, która o włos zakończyłaby się stratą gola.
REKLAMA
Zobacz wideo Kosecki o obrazkach w mediach z szatni piłkarskiej: To wszystko jest tak udawane i klejone
Szczęsny miał szczęście. Było blisko
To już była końcówka spotkania. W 87. minucie, przy wyniku 4:0 dla FC Barcelony, jeden z zawodników Barbastro urwał się prawym skrzydłem Gerardowi Martinowi, który ewidentnie źle obliczył lot piłki. Obiegł lewego obrońcę Barcelony i stanął oko w oko z Wojciechem Szczęsnym. Wydawało się, iż polski bramkarz bardzo dobrze wyszedł, aby skrócić kąt strzelcowi.
Czytaj także:
Gala Mistrzów Sportu. Poznaliśmy Sportowca Roku! Sensacyjne miejsce Świątek! [WYNIKI]
Przy swoim wyjściu pomylił się jednak w fatalny sposób. Rywal wykorzystał nieporozumienie Polaka i wspominanego wcześniej Martina. Zdołał kopnąć piłkę między nogami interweniującego Szczęsnego, co w futbolu uważane jest za upokarzające. Polski bramkarz mógł już tylko patrzeć, jak piłka toczy się w kierunku opuszczonej bramki. Na całe szczęście sytuację w porę zaasekurował zbiegający ze środka pola karnego Pau Cubarsi i wybił futbolówkę na rzut rożny.
"Na szczęście wszystko skończyło się dobrze" - z ulgą kwitował profil TVP Sport, który w swoich social mediach zamieścił nagranie z całego zajścia
Czytaj: Oto co się stało po meczu Barcelony. Ich rywal nigdy tego nie zapomni
Szczęsny w swoim debiucie zachował czyste konto. Czas pokaże, czy do końca sezonu zdoła jeszcze zaliczyć kolejne występy. Do tej pory niekwestionowanym numerem jeden w katalońskiej bramce - wobec kontuzji Marca-Andre ter Stegena był Inaki Pena. Kolejna szansa na występ już 8 stycznia w półfinale Superpucharu Hiszpanii z Athletikiem.