To była 34. sekunda! Pokazali, jak strzelać błyskawicznego gola w Ekstraklasie

4 godzin temu
Zaledwie 34 sekundy czekali kibice na pierwszego gola w meczu pomiędzy Motorem Lublin a Zagłębiem Lubin w ramach 33. kolejki Ekstraklasy. Niedzielne strzelanie rozpoczęło się więc ekspresowo, ale później piłka nie chciała już wpadać do siatki. Sytuacji było mnóstwo, a Motor finalnie przełamał serię trzech porażek.
Starcie Motoru Lublin z Zagłębiem Lubin w ramach 33. kolejki ekstraklasy można było nazwać "meczem o nic", bo oba zespoły utrzymały się w lidze i nie mają szans na grę w pucharach. Lublinianie mieli jednak sporo do udowodnienia, bo przegrali cztery z ostatnich pięciu meczów w lidze. Z kolei Zagłębie wygrało cztery z sześciu spotkań, przed tygodniem pokonując Widzewa Łódź 3:1.


REKLAMA


Zobacz wideo Jakub Kosecki był na trybunie kibiców Polonii?! "W Warszawie tylko Legia!"


Motor Lublin pożegnał się z publicznością. Emocjonujące starcie z Zagłębiem Lubin w Ekstraklasie
Piłkarze jeszcze dobrze nie wyszli na boisko, a kibice na Motor Lublin Arenie mogli cieszyć się z bramki miejscowych. Po dograniu w pole karne autorstwa Filipa Wójcika do piłki dopadł Samuel Mraz i oddał kontrujący strzał głową. Bramkarz gości mógł jedynie patrzeć, jak w 34. sekundzie piłka wpada do jego bramki i daje Motorowi prowadzenie 1:0.


Po szybkim objęciu prowadzenia lublinianom przez cały czas nie było mało. Kolejną okazję na trafienie miał Mraz, a dwie kolejne należały do Mbaye Jacquesa Ndiaye. W 14. minucie gry Senegalczyk wykorzystał zamieszanie w polu karnym i oddał mocny strzał z bliskiej odległości, ale kapitalnym refleksem popisał się Jasmin Burić.


Bramkarz wytrwał napór Motoru, a jego koledzy pierwszą groźną sytuację stworzyli w 23. minucie. Po strzale z narożnika pola karnego piłka odbiła się jednak od jednego z obrońców i dała Zagłębiu tylko rzut rożny. Później stan gry nieco się wyrównał, ale kolejną stuprocentową szansę mieli miejscowi. W 30. minucie piłką na kole środkowym dostał Piotr Ceglarz i niepilnowany przez obrońców pomknął na bramkę. Stanął sam na sam z bramkarzem i uderzył niecielne obok słupka. W dalszej części pierwszej połowy oglądaliśmy sporo fauli i przerw w grze, a piłka nie wpadła już do siatki. Jeszcze jedną dobrą okazję miał Ndiaye, ale trafił w obrońcę. Motor prowadził więc 1:0.
Po zmianie stron pierwszą świetną akcję zaprezentował Tomasz Pieńko, ale po rajdzie w 52. minucie jego płaski strzał na rzut rożny sparował bramkarz miejscowych. Motor odpowiedział kolejnym strzałem Ndiaye po kapitalnej akcji stopera Arkadiusza Najemskiego. Mecz ewidentnie się otworzył, czego efektem były strzały Adama Radwańskiego, Bartosza Wolskiego, Krystiana Palacza i Jakuba Łabojko.


Żaden z nich nie znalazł jednak drogi do bramki i wynik pozostał niezmieniony. W okolicach 70. minuty potwornie rozpadało się nad stadionem, a piłkarzom przeszkadzał choćby grad. Kibice z dolnych rzędów trybun uciekali pod dach, a piłkarze tworzyli pojedyncze sytuacje bez efektów w postaci goli.


Blisko szczęścia było Zagłębie, które do siatki trafiło w 82. minucie po rzucie wolnym. W pole karne dograł Kajetan Szmyt, jako pierwszy strzał oddał Radwański, ale trafił w poprzeczkę. Piłka trafiła jednak pod nogi Igora Orlikowskiego, a ten pewnym strzałem pokonał bramkarza rywali. Czerwoną kartkę za kłótnię obejrzał trener Motoru Mateusz Stolarski, a kiedy już wyleciał na trybuny, to sędziowie anulowali trafienie z powodu spalonego Radwańskiego.
Motor mógł z kolei zamknąć spotkanie strzałem Michała Króla z 89. minuty, ale znów na wysokości zadania stanął Burić i sparował piłkę na rzut rożny. W kolejnych minutach lublinianie głównie bronili się już przed naporem rywali, walczących o zmianę wyniku. Finalnie zrobili to skutecznie i wygrali spotkanie 1:0, czym przełamali serię trzech porażek z rzędu.
Motor w ostatniej kolejce zagra na wyjeździe z Radomiakiem Radom, a Zagłębie zmierzy się u siebie z Cracovią. Wszystkie mecze 34. serii gier w sobotę 24 maja o 17:30.


Motor Lublin - Zagłębie Lubin 1:0 (1:0)
Bramka: Mraz 1'
Idź do oryginalnego materiału