Ter Stegen przez ostatnie miesiące wyrósł na jeden z największych problemów Barcelony. Nie do końca potrafił pogodzić się z tym, iż może zasiąść na ławce po przyjściu Joana Garcii i przedłużeniu kontraktu z Wojciechem Szczęsnym, przez co miał głośno oraz często narzekać. W dodatku mimo jasnych sugestii ze strony klubu, iż grać nie będzie, wcale nie palił się do odejścia. Sugerowano nawet, iż celowo unika treningów, tłumacząc się urazem pleców. Jednak tu akurat gwałtownie okazało się, iż problem rzeczywiście istnieje.
REKLAMA
Zobacz wideo 5. miejsce polskich siatkarek na uniwersjadzie. Karolina Drużkowska: Cieszymy się
Ter Stegen musiał wybrać
Na dodatek jest dość poważny. Hiszpańskie media donosiły, iż Ter Stegen zmagał się z czymś podobnym w 2023 roku, a teraz lekarze zalecają mu operację, by spróbować rozwiązać kłopot raz na zawsze. Wiązałoby się to jednak z kilkumiesięczną przerwą i brakiem możliwości walki o miejsce w składzie lub znalezienia sobie nowego klubu w letnim okienku transferowym. Niemiec musiał w końcu podjąć decyzję i zrobił to, ogłaszając ją w czwartkowe popołudnie.
Decyzja podjęta! najważniejsze wieści dla Barcelony
- Fizycznie i atletycznie czuję się dobrze, ale niestety nie jestem wolny od bólu. Po wielu dyskusjach z zespołem medycznym Barcelony, a także zewnętrznymi ekspertami, najszybszą i najbezpieczniejszą drogą do pełnej regeneracji jest operacja pleców. Po poprzedniej takiej powrót do gry zajął mi 66 dni. Tym razem lekarze twierdzą, iż potrzebne będą mniej więcej trzy miesiące, by uniknąć ryzyka. Emocjonalnie bardzo mnie boli, iż nie mogę pomóc zespołowi. Na szczęście rehabilitacja jest do zrobienia i droga powrotna jest jasna. Będę informował na bieżąco i szczerzę dziękuję kibicom za bycie po mojej stronie. Nie martwcie się, powrócę - napisał na Instagramie Niemiec.
Dla Barcelony to ważna wiadomość. Trochę dobra, a trochę zła. Z jednej strony sprzedanie go lub wypożyczenie latem nie wchodzi w grę. Z drugiej strony, biorąc pod uwagę, iż do zdrowia wróciłby około listopada, do formy jeszcze później, klub może go wyrejestrować i użyć zwolnionych środków do rejestracji innych. Na przykład Joana Garcii oraz Wojciecha Szczęsnego, którzy teraz mają już w zasadzie stuprocentową pewność, iż walkę o miano numeru jeden w bramce stoczą tylko między sobą.