Za nami XI edycja turnieju naszej społeczności czyli Tenis by Dawid! Zawody odbyły się 19 i 20 sierpnia, już 6 raz na obiektach Towarzystwa Tenisowego Świerczewo w Poznaniu, na które przyjechało 50 zawodników z całego kraju! Zapraszamy na relację tekstową, zdjęciową i wideo!
Dołącz do największej grupy tenisowej w Polsce – Nie śpię, bo oglądam tenis
W sobotę zawodnicy rywalizowali w grupach w ramach I i II ligi. Turniej I ligi został rozegrany w całości w sobotę, a faza pucharowa II ligi została rozegrana w niedzielę wraz z rozgrywkami deblowymi, które debiutowały w naszym turnieju. Z obu dni rywalizacji przeprowadzona została transmisja na żywo przez PDK LIVE, a najważniejsze spotkania skomentował Mateusz Stańczyk (Z kortu – informacje tenisowe). Wszystkie pojedynki można obejrzeć na naszym kanale YouTube Tenis by Dawid, a najlepsze zagrania z turnieju na poniższym filmie (z kolei nagranie z całej soboty i niedzieli zobaczycie TUTAJ i TUTAJ).
Każdy z zawodnik na start otrzymał pakiet startowy i miał zapewniony posiłek, napoje oraz owoce. Do dyspozycji był także nocleg w pobliskim hotelu ze zniżką. Prognozy były bardzo optymistyczne, więc nie zostało nic innego jak cieszyć się tenisem w pięknej scenerii.
Wartość nagród rzeczowych dla zawodników to w przybliżeniu 8 000 PLN, a najlepsi zawodnicy otrzymali m.in. sprzęt tenisowy, książki, vouchery pieniężne oraz statuetki ufundowane przez Studio reklamy Color4you ze Wschowy oraz Mały VIP.
Statystyki turnieju:
- Liczba uczestników – 50
- Liczba kategorii – 3
- Liczba debiutantów/debiutantek – 22
II liga
Do rywalizacji przystąpiło 36 zawodników z całej Polski, a wśród nich było aż 15 debiutantów. Zawody rozpoczęły się już o godzinie 8.00 w sobotę, a zakończyły w niedzielę późnym popołudniem. Zawodnicy rywalizowali w ośmiu 3-osobowych grupach, a do 1/8 finału awansowało po dwóch najlepszych graczy z każdej. Klasycznie była to najliczniejsza kategoria z największą liczbą debiutantów, a co za tym idzie ciężko było wskazać faworyta, co tylko zwiększyło nieprzewidywalność zawodów.
Faza grupowa
Dwie pierwsze grupy liczyły po czterech zawodników. W grupie A mieliśmy praktycznie same jednostronne pojedynki, z wyjątkiem tego, który rozstrzygnął losy zwycięstwa w grupie czyli Wasilewski vs. Krawczyk i po super tb lepszy (dość niespodziewanie) był ten drugi. To właśnie oni wyszli z grupy pozostawiając w tyle rekordzistę turnieju pod względem liczby rozegranych turniejów (razem z bratem) – Michała Cybulskiego i debiutującego Bartosza Fryczyńskiego. W grupie B mieliśmy dwa mocne ogniwa, które oglądaliśmy już w poprzednich edycjach poznańskiego turnieju czyli Jarosław Rumiński i Ksawery Kokowski. Pierwszy doświadczony, a drugi młody i utalentowany. Popsuć ich plany próbowali debiutanci czyli Filip Madej i Jakub Walczak. Niestety nie sprostali temu ciężkiemu wyzwaniu i znów jedynym długim oraz równym meczem był ten o pierwsze miejsce w grupie. Kokowski i Rumiński potrzebowali trzech tie-breaków, by rozstrzygnąć losy meczu, a tym razem lepszy był ten młodszy. Drugie miejsce przypadło Poznaniakowi, a z turniejem pożegnali się Madej i Walczak czyli bez niespodzianek. W grupie C najlepszy był debiutant – Kamil Fryszka, który przyjechał na turniej z Niemiec i okazał się lepszy od najstarszego zawodnika turnieju Dariusza Murka i debiutanta Marcina Piosika. Ten ostatni pożegnał się z rywalizacją w fazie grupowej, ale był bliski zwycięstwa z Fryszką, więc pojedyncze piłki decydowały o układzie tabeli.
W grupie D bez dwóch zdań najlepszy był Maksym Varanytsia, ale ogromnych emocji doświadczyliśmy w starciu Konrada Cybulskiego z debiutującym Michałem Szczepaniakiem. Niewątpliwie doświadczenie Konradowi pomogło, gdyż ten wygrał dopiero po super tie-break’u i to na przewagi 14-12! Zawodnik z Ostrowa Wielkopolskiego zakończył rywalizację na grupie, choć był piłkę od awansu. W grupie E mieliśmy trzech debiutantów i oglądaliśmy krótkie mecze. Grupę wygrał miejscowy Jędrzej Furmann, a za nim uplasował się Maciej Kopa, który po dość równym meczu ograł Kacpra Kosiora, który pożegnał się z zawodami. W grupie F doszło do całkowitej dominacji Wojtka Stasiły, który bez straty gema wygrał oba mecze. Z kolei Kacper Zieliński stracił tylko jednego gema z Bartoszem Kasperczakiem, więc można rzec, iż ta grupa była najbardziej różnorodna, jeżeli chodzi o poziom gry. Grupa G należała do jednej z najmocniejszych, gdyż wygrał ją Rafał Kernert, który jak się później okaże będzie jednym z najlepszych zawodników turnieju, a na drugim miejscu znalazł się Dariusz Likowski, który grał już w nie jednym finale. Ernest Ławniczak musiał uznać wyższość rywali i z jednym gemem na koncie zakończył dość gwałtownie rywalizację w singlu. Grupa H to może choćby jeszcze mocniejsza grupa niż poprzednia. Wygrał ją Krzysztof Karczewski rodem z LUFA Team, na drugiej pozycji znalazł się znany telegramowej społeczności Tenis by Dawid czyli znawca challengerów Dawid Senderski, a z rywalizacji musiał odpaść inny nasz forumowicz, a mianowicie debiutujący Adrian Rolka.
Faza pucharowa
Dwaj najlepsi gracze z każdej grupy utworzyli pary 1/8 finału, więc zaczynając od góry mieliśmy następujące pojedynki. Przemysław Krawczyk trafił na bardzo doświadczonego Jarosława Rumińskiego i to właśnie Poznaniak wygrał w dwóch setach, ale w drugiej partii było bardzo blisko niespodzianki. Solidny debiut Przemka i motywacja do dalszych treningów. W drugiej parze Kamil Fryszka czyli gracz eksportowy pokonał dość pewnie Konrada Cybulskiego czyli weterana turnieju, choć przy obecnej częstotliwości treningów częstochowianina to ten wynik można uznać za sukces. W trzeciej parze, w której mieliśmy debiutantów lepszy od Kacpra Zielińskiego okazał się Jędrzej Furmann, ponownie w dwóch setach. W kolejnym zestawieniu zdecydowany triumf odniósł Rafał Kernert, który ograł Dawida Senderskiego. Krakowianin był jednak zadowolony z występu i niewątpliwie poczynił progres w stosunku do poprzedniej edycji. Następna para zapowiadała się bardzo ekscytująco, bo wielu liczyły, iż Ksawery Kokowski pójdzie za ciosem i znów osiągnie wysoką rundę, ale Patryk Wasilewski potwierdził solidną formę i wręcz zdeklasował młodszego oponenta. Wiele emocji przyniósł pojedynek Dariusza Murka z Maksymem Varanytsią i minimalnie lepszy okazał się gracz rodem z Ukrainy. Zdecydowanie przeważyły aspekty fizyczne, bo młodszy z graczy miał znacznie więcej sił. Z kolei Wojciech Stasiło podobnie jak jego kolega Rafał wygrał swój mecz bez straty gema i ewidentnie obaj obrali kierunek na finał. Maciej Kopa tym razem odjechał do domu na rowerze, ale jak na debiut może być zadowolony. Ostatnia para dostarczyła jednak najwięcej emocji, ponieważ był to jedyny mecz na dystansie trzech setów w tej fazie. Także pod względem poziomu sportowego mógł to być choćby finał innych turniejów II ligi, gdyż zarówno Darek Likowski jak i Krzysztof Karczewski mają wyższe aspiracje. Pierwszego seta dopiero po tb wygrał Krzysiek, ale druga partia była równie długa, ale tam z kolei lepszy był Darek. O wszystkim zdecydować musiał super tie-break, a w nim więcej spokoju zachował zawodnik z Leszna. To był mecz przez duże „M”.
Po 1/8 finału przyszedł czas na ćwierćfinały, a tam już naprawdę solidne pary, w których nie mogło być przypadku. A tam od razu mocne uderzenie, gdyż istny maraton rozegrał Jarek Rumuński z Kamilem Fryszką. Mecz obfitował w długie, wręcz wyniszczające wymiany z naciskiem na slajsy. Poznaniak miał choćby piłki, by ten mecz zakończyć w dwóch setach, ale zabrakło wykończenia. Mieszkańcowi Jesteburga zabrakło też trochę zdrowia (nadgarstek) i choćby jakby wygrał ciężko by mu było o walkę w kolejnej rundzie. Dla Jarosława był to powrót do TOP 4 turnieju. W drugim zestawieniu nie mieliśmy już tylu emocji, bo Rafał Kernert nie zamierzał się zatrzymać i stracił tylko jednego gema z Jędrzejem Furmannem. Dla młodszego z graczy ta faza była już niewątpliwie dużym sukcesem. W trzecim starciu znów swoją dojrzałość potwierdził Piotrek Wasilewski, który ograł dość wyraźnie nieregularnego Maksyma Varanytsię, który ma niewątpliwie talent, ale jeszcze za często przeważają niewymuszone i podwójne błędy. Ostatni mecz 1/4 finału zapowiadał się znów hitowo, ale niespodzianki nie było. Wojciech Stasiło znów zwyciężył w dwóch setach mimo, iż Darek Likowski postawił duży opór. Leszczynianin zaliczył bardzo dobry weekend i jak najbardziej może być z siebie zadowolony.
W półfinałach mieliśmy już prawdziwych wojowników z dużą jakością. Jarosław Rumiński nie był faworytem swojego meczu, bo musiał podjąć rękawice z bardziej wszechstronnym Rafałem Kernertem. Ostatecznie niespodzianki nie było, ale Poznaniak wykonał swój plan maksimum, a wcale nie był tłem w tym meczu. Walkę podjął, ale wygrała jakość nad żelazną kondycją. W drugim półfinale już mieliśmy samo „gęste”, gdyż Wojciech Stasiło stracił pierwszego seta w turnieju i po secie otwarcia zrobiło się gorąco, szczególnie, iż trwał on długo i kończył się w tb. Druga partia to już dominacja zawodnika ze Śląska i tak też było w super tie-break’u. Był to jeden z lepszych meczów turniejów, bo obaj zaprezentowali tenis, który broniłby się także w I lidze.
Meczu o trzecie miejsce wedle nowych zasad nie przewidziano, więc ogromne gratulacje należą się Patrykowi i Jarosławowi, którzy zagrali fantastyczny turniej, a kwestia zwycięstwa w finale miała rozstrzygnąć się pomiędzy „braćmi” z Górnego Śląska. Minimalnie lepszy od Kernerta okazał się Stasiło, których widzimy niżej na wspólnym zdjęciu. Panowie zaliczyli debiut marzeń w Tenis by Dawid Cup i zapowiedzieli, iż chcą spróbować swoich sił w lepszej kategorii, więc pozostaje im kibicować.
- miejsce – Wojciech Stasiło (Gliwice)
- miejsce – Rafał Kernert (Zabrze)
- miejsce – Patryk Wasilewski (Dobrzec) / Jarosław Rumiński (Poznań)
I liga
W najbardziej prestiżowej kategorii zobaczyliśmy 12 zawodników i zawody już od fazy grupowej zapowiadały się ekscytująco, bo już w niej musieli odpaść gracze, którzy w normalnych warunkach walczyliby o najwyższe laury. Na zwycięzcę zawodów zostały też wystawione kursy przez bukmachera forBET, co nadało rywalizacji jeszcze większego smaku i emocji. Niektórzy z graczy wystąpili też w niedzielnej rywalizacji deblowej i to z bardzo dobrym skutkiem.
Faza grupowa
Zawodnicy zostali podzieleni na cztery grupy po trzech graczy i awans do ćwierćfinałów uzyskali dwaj najlepsi z każdej grupy. Już w tej fazie turnieju odpadli bardzo mocni gracze, stawiani w roli faworytów do zwycięstwa w całych zawodach.
W grupie A wydawało się, iż głównym faworytem jest Marcin Szendryk, na którego kursy na triumf w całym turnieju były najniższe. Przegrał on jednak z Dawidem Wiełłowiczem i o awans musiał walczyć z Jakubem Łuczakiem, którego ograł bardzo łatwo. Z pierwszego miejsca awansował reprezentant Gdynii, z drugiego reprezentant Góry, a z rywalizacją pożegnał się gracz z Poznania.
W grupie B bez niespodzianki rywalizację zdominował drugi z faworytów bukmacherów i obrońca tytułu z Warszawy, a mianowicie – Sławomir Wrzeszcz. Losy awansu między sobą rozstrzygnęli Nikodem Bułakowski i Krzysztof May. Lepszy okazał się ten pierwszy i to właśnie on zameldował się w ćwierćfinale, co już niewątpliwie było dość dużym sukcesem.
W grupie C wydaje się, iż mieliśmy jedno z ciekawszych zestawień, ponieważ zagrało w niej trzech zawodników prezentujących ofensywny i urozmaicony tenis, a wytypowanie najlepszych było bardzo trudne. Ostatecznie najlepszy okazał się Jakub Murek, a razem z nim awansował Rafał Leyk, głównie przez kontuzje Daniela Kaczerskiego, który musiał poddać drugie spotkanie. Mławianin należał do wąskiego grona faworytów turnieju i zakończenie udziału na fazie grupowej musiało mocno boleć.
Grupa D ostatecznie przyniosła najwięcej emocji i była najbardziej wyrównana, ponieważ nie miała wyraźnego faworyta i każdego z nich moglibyśmy spokojnie oglądać w fazie półfinałowej. Ostatecznie wysoką formę potwierdził Jakub Zadrużyński, który wygrał oba spotkania, ale nie bez problemów, a w decydującym starciu o awansie lepszy był bardzo doświadczony Paweł Scheffs, znający bardzo dobrze te korty. Mariusz Koziński mimo, iż był bliski wygranej ze zwycięzcą grupy ostatecznie odpadł z rywalizacji i na pewno miał spory niedosyt. Podsumowując w grupach A i B nie mieliśmy zbyt wielkich niespodzianek, grupa była lekkim zawodem ze względu na kontuzje jednego z faworytów, a D dała najwięcej tenisowych emocji.
Faza pucharowa
Rywalizacja pucharowa rozpoczęła się krótko po zakończeniu fazy grupowej. W zasadzie każdy z ćwierćfinałów zapowiadał się iście ciekawie, a niektóre z nich to wręcz powtórki z finałów czy meczów o trzecie miejsce z różnych turniejów. Najlepszym przykładem jest fakt, iż już na tym etapie spotkali się znani sobie rywale czyli Wrzeszcz vs. Szendryk. Obaj byli faworytami bukmachera forBET, a po fazie grupowej już wiedzieliśmy, iż jednego z nich nie zobaczymy w najlepszej czwórce. Warto nadmienić, iż w 1/4 finału mieliśmy aż trzech przedstawicieli LUFA TEAM czyli brązowych medalistów drużynowych Mistrzostw Polski. Nikodem Bułakowski przegrał z Dawidem Wiełłowiczem, co nie było niespodzianką, ale w obu setach dotrzymywał kroku. Z kolei Rafał Leyk był wyraźnie gorszy w bratobójczym pojedynku z Jakubem Zadrużyńskim. W kolejnym zestawieniu Jakub Murek ograł dość wyraźnie Pawła Scheffsa w rewanżu za mecz o III miejsce szóstej edycji, gdy Poznaniak był minimalnie lepszy. Pierwszy set był bardzo równy i decydował tie-break, a już druga partia była tylko w jedną stronę. Ostatnim starciem był już wspomniany hit czyli starcie faworytów bukmacherów – Wrzeszcz vs. Szendryk i przed meczem ciężko było stwierdzić kto wygra. Kort jednak boleśnie zweryfikował dyspozycję Marcina, który urwał tylko jednego gema i było jasne, iż Wrzeszcz staje się wyraźnym faworytem do końcowego triumfu.
W półfinałach zobaczyliśmy bardzo mocne zestawienia. W pierwszym z nich Dawid Wiełłowicz zmierzył się z bardzo dobrym znajomym czyli Jakubem Murkiem i zobaczyliśmy znakomite spotkanie z dwoma tb. Więcej zimnej krwi i spokoju zachował Gdynianin i w obu setach okazał się lepszy, a Złotowianin przegrał kolejny półfinał. Niewątpliwie jest to dla niego przeszkoda nie do przejścia i cały czas czekamy, kiedy zamelduje się w pierwszym swoim finale. Pierwszy raz w nim zagrał Wiełłowicz, który czekał na zwycięzcę meczu Wrzeszcz vs. Zadrużyński. jeżeli miałbym szukać czarnego konia to w ostatnich dwóch edycjach był nim właśnie Bydgoszczanin, który poczynił wyraźny progres. W Warszawie napsuł krwi Szendrykowi, z którym minimalnie przegrał, a w Poznaniu przegrał seta otwarcia dość gładko, ale w drugim doprowadził do tie-break’a i był bardzo bliski doprowadzenia do decydującej partii. Ostatecznie niespodzianki nie było i Wiełłowicz drugi mecz z rzędu musiał walczyć z reprezentantem Złotowa.
Finał zapowiadał się arcyciekawie, choć spotkali się w nich dobrzy znajomi i raczej mogliśmy spodziewać się spokojnej gry z obu stron na tak zwane wyniszczenie. Wrzeszcz zwykł takich meczów nie przegrywać, dzięki ogromnemu doświadczeniu w turniejach, także w Tenis by Dawid Cup, ale Wiełłowicz to zawodnik także bardzo ograny i cierpliwy. Gdynianin próbował kąsać rywala bardzo groźnymi slajsami, co znakomicie mu wychodziło i Złotowianin przez cały mecz miał ogromne problemy. Musiał grać swój najlepszy tenis, a I seta wygrał dopiero w bliskim tie-breaku. Druga partia dość niespodziewanie padła łupem underdoga i o triumfie musiał zdecydować super tie-break czyli to co kibice lubią najbardziej. Początek był wyrównany, ale po zmianie stron przewaga była już wyraźna i Sławek obronił tytuł, a przy okazji wzmocnił się na czele tabeli wszech czasów.
- miejsce – Sławomir Wrzeszcz (Złotów)
- miejsce – Dawid Wiełłowicz (Gdynia)
- miejsce – Jakub Murek (Złotów) / Jakub Zadrużyński (Bydgoszcz)
Debel
Podczas XI edycji postanowiliśmy urozmaicić rywalizację i zamiast kategorii kobiet, pojawiła się długo wyczekiwana gra podwójna. Wynikało to z kilku powodów, a mianowicie temat wyszedł od graczy, którym bardzo brakowało tego typu rozgrywek na Tenis by Dawid Cup, po drugie kategoria kobiet była zwykle najsłabiej obsadzona, a po trzecie kobiety też mogły zgłaszać się do debla, II i I ligi, więc w każdej kategorii drzwi stoją dla nich otworem, a my możemy jeszcze bardziej urozmaicić nasze zawody. Wśród graczy tej kategorii mieliśmy 10 zawodników z debiutem, którzy w dużej części wystąpili też w I lub II lidze.
Faza grupowa
Na starcie zobaczyliśmy 12 par deblowych z całego kraju, choć chętnych było wielu więcej i na pewno rozpatrzymy powiększenie puli w kolejnej edycji. Z czterech grup awans do ćwierćfinałów uzyskały po dwie najlepszy pary, a wszystkie spotkania odbyły się w niedzielę. Obsada na papierze była bardzo mocna i zawody zapowiadały się niezwykle ciekawie.
W grupie A zapowiadało się, iż dwie pary zdecydują między sobą, która zajmie pierwsze miejsce, a wyraźnie najsłabszą parą będzie Puczkowski/Jaworski i tak też się stało. W dwóch spotkaniach urwali zaledwie dwa gemy, ale trzeba przyznać, iż nie mieli szczęścia w losowaniu. Grupę zwyciężyła para Kotowicz/Miężalski tracąc zaledwie gema. Poznaniacy to debiutanci na naszych zawodach, ale już bardzo doświadczeni, jeżeli chodzi o duże turnieje amatorskie, szczególnie na terenie Wielkopolski. Drugie miejsce zajęła para z LUFA Team czyli Zadrużyński/Leyk, których najlepsze oblicze mieliśmy zobaczyć w fazie pucharowej.
W grupie B mieliśmy jednych z faworytów turnieju czyli finalistów z soboty, a mianowicie Wrzeszcz/Wiełłowicz, którzy w cuglach wygrali grupę. A sprawę awansu między sobą musieli załatwić bracia Cybulscy czyli rekordziści pod względem liczby zaliczonych edycji turnieju i duet Wasilewski/Krawczyk. Umiejętności stały jednak po stronie tych drugich, ale oba sety były wyrównane i na pewno nie można Częstochowianom odmówić dużego zaangażowania.
W grupie C także mieliśmy duet wyraźnych faworytów czyli Orkowski/Modelski. Kolejne dwie pary to były pewne niewiadome. Obu graczy z pary Stasiło/Kernert mogliśmy równocześnie oglądać w zmaganiach II ligi, a Diavgo i Wiścicki byli totalnymi debiutantami. Grupę wygrali faworyci, ale nie bez problemów, gdyż dopiero po super tie-break’u ograli parę z Górnego Śląska. Ci z kolei pokonali bardzo pewnie duet Diavgo/Wiścicki i gracze z Wielkopolski pożegnali się z turniejem.
W grupie D nie mieliśmy wyraźnych faworytów i pod względem sportowym była to najsłabsza, ale też najbardziej wyrównana grupa, która przyniosła sporo emocji. Jakub Murek znany z I ligi połączył siły z najstarszym zawodnikiem turnieju czyli swoim ojcem Dariuszem i co interesujące sprawili sobie miłą niespodzianką. Wygrali grupę, dzięki dwóm zwycięstwom i to bez straty seta. Duże emocje przyniósł mecz o drugie miejsce czyli Varanytsia/Likowski vs. Ławniczak/Kosior. Faworyzowana była pierwsza para, głównie ze względu na wysokie umiejętności obu graczy, ale w ich grze zdecydowanie brakowało chłodnej głowy, czego efektem były liczne niewymuszone i podwójne błędy. Ostatecznie rozstrzygnął super tie-break i faworyci zameldowali się w ćwierćfinale, a Dariusz Likowski wyszedł z grupy zarówno w II lidze jak i deblu.
Faza pucharowa
W pierwszym meczu ćwierćfinałowym para Kotowicz/Miężalski, która w grupie dość sprawnie rozprawiła się z rywalami grupowymi, ponownie wygrała pewnie ogrywając duet Wasilewski/Krawczyk, dla których ten etap zawodów już był niewątpliwie sukcesem. W drugim spotkaniu mieliśmy już więcej emocji, choć pierwszy set tego nie zwiastował. Orkowski/Modelski potrzebowali w drugim secie tie-break’a by pokonać Likowskiego i Varanytsię, a zrobiło się bardzo nerwowo. Skazywana na porażkę para była blisko wygrania seta i zabrakło spokoju, a w decydującym momencie nie pomagał serwis. Na pewno pozostał niedosyt. Trzecie starcie to na papierze największe emocje, ale ostatecznie był to lekki zawód. Wrzeszcz/Wiełłowicz dość łatwo ograli duet Leyk/Zadrużyński i niestety skończyło się na dużych zapowiedziach, a ostatecznie wykonali plan minimum, choć może niektórzy powiedzą, iż to było maksimum. Na pewno mogli więcej zdziałać w tym meczu i dość niskim nakładem sił. Ostatni mecz 1/4 finału to zdecydowanie najwięcej emocji, choć zagrało tam aż trzech zawodników rodem z II ligi. Jedynym reprezentantem I ligi był Jakub Murek, który razem z ojcem miał chrapkę na strefę medalową. Ostatecznie się nie udało, bo znakomici dysponowani byli Stasiło/Kernert, którzy na turniej przyjechali prosto z Górnego Śląska. Tym samym zaliczyli półfinał gry podwójnej, a przecież dołożyli do tego bratobójczy finał w II lidze.
W półfinałach oglądaliśmy już praktycznie samo „gęste” czyli zdecydowanie najlepsze pary, gdzie kopciuszkami była para Stasiło/Kernert, gdyż tylko oni reprezentowali II ligę, a pozostali to gracze zdecydowani z przynależnością I-ligową. Niestety rzeczywistość została zweryfikowana i dość wyraźnie lepsza okazała się para Wrzeszcz/Wiełłowicz, która mimo, iż razem nie trenuje bardzo łatwo weszła do finału. Gracze z południa kraju urwali trzy gemy i na pewno mogli być zadowoleni ze swojej postawy. Bez wątpienia wykonali plan maksimum w obu turniejach. W drugim półfinale mieliśmy istną gratkę, gdyż spotkały się pary od lat grające razem, które miały okazję zmierzyć się ze sobą po raz pierwszy. Ostatecznie jednak byliśmy świadkami krótkiego meczu i lekkiego zawodu, gdyż idący jak burza Poznaniacy w półfinale ugrali jedynie dwa gemy, a w koncertowo zagrali Orkowski/Modelski, którzy rundę wcześniej mieli duże problemy z II-ligową parą. Jak to bywa w tenisie, mecz meczowi nierówny i tu mieliśmy tego idealny przykład.
We wcześniejszych fazach turnieju nie mieliśmy zbyt wielu pasjonujących bojów, a jak taki się zapowiadał to zwykle kończył się zawodem, ale wielki finał wszystko zrekompensował. Zobaczyliśmy kawał dobrego tenisa, wiele pięknych zagrań, mecz na pełnym dystansie wręcz na żyletki, a do tego kontrowersje, o których mówiło się długo po samym finale, które mogły i prawdopodobnie miały wpływ na ostateczne rozstrzygnięcie. Pierwszą partię finału 4-0 wygrała para Orkowski/Modelski, co było dość dużym zaskoczeniem, gdyż Wrzeszcz/Wiełłowicz wcześniej wygrywali bez chwili kryzysu, a tu od razu na wejście otrzymali zimny prysznic. Jednak druga partia to wręcz przeciwny zwrot i set do zera dla duetu z północnej Polski. Ostatecznie zdecydować musiał super tie-break czyli to co kibice lubią najbardziej, a tam według prawideł tenisowych mieliśmy bardzo równy bój ze zwrotami akcji. Kluczowym momentem trzeciego seta była obcierka piłki o…parasol do czego przyznała się para Orkowski/Modelski, choć pierwotnie tę akcję wygrali. Kontrowersja jednak polegała na tym, iż rywale kontynuowali grę, akcję przegrali i chcieli wrócić do tej sytuacji. Po konsultacji z sędzią punkt został przyznany zgodnie z przepisami parze Wrzeszcz/Wiełłowicz, która niedługo później wygrała super tb 10-8 i ostatecznie cały mecz oraz turniej. Była to pierwsza edycja Tenis by Dawid Cup z kategorią debla i bez wątpienia nie zawiodła. W kolejnej edycji można znów spodziewać się tej kategorii, być może z szerszą obsadą.
- miejsce – Sławomir Wrzeszcz (Złotów) i Dawid Wiełłowicz (Gdynia)
- miejsce – Adam Orkowski (Konin) i Piotr Modelski (Wrocław)
- miejsce – Wojciech Stasiło (Gliwice) i Rafał Kernert (Zabrze) / Filip Kotowicz (Poznań) i Hubert Miężalski (Poznań)
Pełne wyniki spotkań na stronie: POLSKA LIGA TENISA.
Ogromne gratulacje dla wszystkich uczestników turnieju, a szczególnie dla zwycięzców! Do zobaczenia przy okazji kolejnej edycji, o której będziemy informować w naszych social mediach i witrynie www.
Warto podziękować osobom, które przyczyniły się do udanej organizacji zawodów, a mianowicie:
- Towarzystwo Tenisowe „Świerczewo” – znakomity obiekt, klimat i pomoc;
- Mateusz Gębka – główny sędzia zawodów (PZT);
- Bartosz Konieczko – znakomite zdjęcia (link na dole);
- Mateusz Stańczyk i PDK LIVE – komentarz i transmisja na żywo – zawsze wysoka jakość;
- Sponsorzy i partnerzy – bez Was poziom zawodów nie byłby taki sam;
- Polska Liga Tenisa – federacja w ramach, której rozgrywamy turnieje od V edycji.
Tabela wszech czasów
Zapraszamy do sprawdzenia aktualnej tabeli wszech czasów turnieju i najistotniejszych zmian:
I liga
- Sławomir Wrzeszcz po drugim triumfie z rzędu umocnił się na pozycji lidera;
- Dawid Wiełłowicz dzięki drugiej pozycji zaliczył awans z 15 na 3 pozycję;
- Jakub Murek już ósmy raz kończy turniej w TOP 4 i zaliczył awans na 4 pozycję;
- Jakub Zadrużyński po dwóch dobrych startach zaliczył awans z 18 na 9 pozycję;
II liga
- W TOP 3 bez zmian – czołówka gra już w I lidze;
- Wojciech Stasiło dzięki triumfowi zadebiutował na 12 pozycji;
- Rafał Kernert dzięki drugiemu miejscu zadebiutował na 27 pozycji;
- Jarosław Rumiński po pierwszym TOP 3 w historii zaliczył awans z 21 na 4 pozycję;
- Patryk Wasilewski dzięki pierwszemu podium zaliczył awans z 41 na 12 pozycję;
- Największy awans zaliczył Dawid Senderski ze 151 na 64 pozycję;
Debel
- Kategoria zadebiutowała w turnieju i pierwszym liderem jest Sławomir Wrzeszcz i Dawid Wiełłowicz;
- Sławomir Wrzeszcz jest pierwszą osobą na szczycie dwóch kategorii.
W turniejach TbD Cup wystąpiło już 368 zawodników z 140 miast z całej Polski!
Tabela wszech czasów – TUTAJ
Szczególne podziękowania dla sponsorów i partnerów, bez których turniej nie mógłby się odbyć:
- Patroni Tenis by Dawid
- forBET
- Tarczyński S.A.
- Studio Reklamy Color4You – Wschowa
- Polar Polska
- Forum bukmacherskie
- Labotiga
- Wydawnictwo Replika
- Mały VIP
- Konesso
- Villa Ventana Poznań
- RedBull Polska
- Żegluga Rzeczna Odrzańska „Żetka”
Patroni medialni:
- Polski Tenis Portal
- Z kortu – informacje tenisowe
- Tenis Magazyn
Historia turnieju:
- Tenis by Dawid Cup I 2018 (Poznań) – RELACJA
- Tenis by Dawid Cup II 2019 (Poznań) – RELACJA
- Tenis by Dawid Cup III 2020 (Kraków) – RELACJA
- Tenis by Dawid Cup IV 2020 (Poznań) – RELACJA
- Tenis by Dawid Cup V 2021 (Bydgoszcz) – RELACJA
- Tenis by Dawid Cup VI 2021 (Poznań) – RELACJA
- Tenis by Dawid Cup VII 2021 (Stalowa Wola) – RELACJA
- Tenis by Dawid Cup VIII 2022 (Kozłów) – RELACJA
- Tenis by Dawid Cup IX 2022 (Poznań) – RELACJA
- Tenis by Dawid Cup X 2023 (Warszawa) – RELACJA
Galeria zdjęć – TUTAJ
Zdjęcia można rozpowszechniać w dowolny sposób – prosimy tylko o oznaczanie profilu @TenisbyDawid na serwisach facebook, X i instagram.
Kolejna edycja turnieju już niebawem!
Dyskusja o tenisie przez cały rok w naszej grupie!