Po odejściu Leo Messiego z hiszpańskiej piłki El Clasico nieco straciło na znaczeniu i blasku z uwagi na kryzys FC Barcelony, ale ponownie można z pełną odpowiedzialnością nazwać to "najlepszym meczem piłkarskim na świecie". W tym sezonie pod wodzą Hansiego Flicka na adekwatne tory wrócił nie tylko Robert Lewandowski, ale także cała Barca, o czym świadczy m.in. rozbicie 4:1 Bayern Monachium kilka dni temu oraz pozycja lidera w La Liga - trzy punkty więcej od Realu. Na starcie na Santiago Bernabeu czekał cały piłkarski świat, zwłaszcza iż było to także premierowe El Clasico dla Kyliana Mbappe. Francuz po dziesięciu kolejkach miał aż sześć goli mniej od Roberta Lewandowskiego.
REKLAMA
Zobacz wideo Szczęsny rzucił po meczu Bayernem tylko jedno zdanie! Demolka w Barcelonie
Kosmos. Osiem spalonych Realu do przerwy. Ale goli brak
El Clasico to zawsze wielkie emocje oraz masa bramek - 13 goli w trzech meczach poprzedniego sezonu - i już w drugiej minucie Kylian Mbappe mógł znaleźć się na ustach wszystkich. Francuz zmarnował jednak sytuację sam na sam, ale usprawiedliwiła go uniesiona chorągiewka sędziego liniowego. To niej trzeba było się przyzwyczaić.
Tempo gry było niesamowite, a obie drużyny grały wysoko ustawioną linią obrony, przez miejsca do rozegrania piłki było mało, ale wielokrotnie próbowali zagrań za formację defensywy. Po takim podaniu od Roberta Lewandowskiego kapitalną sytuację miał Lamine Yamal, ale piłkę po próbie loba złapał Andrij Łunin. Z kolei z drugiej strony fantastyczną interwencją popisał się Inaki Pena. - Życiowa parada - tak określili to komentatorzy Canal+ Sport, ale i wtedy Mbappe, który podawał do Bellinghama, był na spalonym. Przez pierwsze 20 minut francuski gwiazdor był łapany na ofsajdzie aż czterokrotnie.
W 23. minucie efektownym dryblingiem, którego ofiarami byli Kounde oraz Cubarsi, bardzo dobrą sytuację wykreował sobie Vinicius, ale spudłował, strzelając przy bliższym słupku. Drugi kwadrans zakończył się ogromnym wybuchem euforii wypełnionego Santiago Bernabeu. Wydawało się, iż Mbappe w końcu wkleił się w linie defensywną Barcy, albowiem po jego golu sędzia liniowy nie podniósł chorągiewki, ale uratował go VAR. Ofsajd był ewidentny i wciąż był bezbramkowy remis. Takowy utrzymał się do gwizdka na przerwę. "Królewscy" zgodnie z przepisami oddali raptem jeden strzał. Ale zanotowali aż osiem spalonych.
Dwa mocne ciosy Lewandowskiego. A powinien być trzeci
Po zmianie stron Real był nerwowy. Zbyt gwałtownie chcieli się przenieść pod pole karne Barcelony, natomiast goście zaatakowali bronią rywala. Kapitalnym podaniem na wolne pole za linię obrony popisał się Marc Casado, a Robert Lewandowski miał mnóstwo czasu, aby w sytuacji sam na sam pokonać Łunina. Tak się też stało, a Barcelona wyszła na prowadzenie!
Real nie zdążył się otrząsnąć, a za chwilę było już 0:2. Lewandowskiego precyzyjnym dośrodkowaniem obsłużył Alejandro Balde, a kapitan reprezentacji Polski udowodnił, iż jest w doskonałej formie. Ultraprecyzyjny strzał głową sprawił, iż Łunin był bezradny.
W przypadku każdego innego klubu moglibyśmy śmiało stwierdzić nokaut, ale "Królewscy" raptem kilka dni temu po raz kolejny udowodnili, iż w remontady potrafią, jak mało kto. Z Borussią przegrywali 0:2, wygrali 5:2. Jednak tym razem czasu było znacznie mniej, a w dodatku sytuacja gwałtownie mogła zrobić się tragiczna.
W 67. minucie mogło być po meczu, a Robert Lewandowski powinien cieszyć się z hat-tricka. Polski napastnik otrzymał idealnie podanie od Raphinii na jedenasty metr. Bramka była pusta, ale 36-latek trafił w słupek! Chwilę później ponownie miał dogodną okazję po podaniu Yamala, ale przeniósł piłkę nad bramką. Tak blisko wielkiej chwili. Tak blisko hat-tricka Polaka w El Clasico!
- Pressing Realu Madryt wygląda w drugiej połowie dramatycznie - mówił Tomasz Ćwiąkała, komentator Canal+ Sport. Jednakże podopieczni Carlo Ancelottiego mieli sposobność, aby zmniejszyć straty, ale Kylian Mbappe przegrał aż trzy pojedynki z Inaki Peną.
To był wielki wieczór rezerwowego bramkarza Barcelony, ale blask na siebie ściągnęli gracze ofensywni, zwłaszcza iż w 77. minucie "Królewskich" dobił Lamine Yamal. "Dzieciak ze złota" - jak nazwali go komentatorzy Canal+ Sport - strzałem pod poprzeczkę wykorzystał kontrę i ostatnie podanie Raphinhii.
Gol na 3:0 był nokautem, ale kolejne trafienie to już upokorzenie Realu Madryt na Santiago Bernabeu. Inigo Martinez zagrał długie podanie do Raphinii, a ten wygrał walkę o pozycję z Lucasem Vazquezem i przelobował Andrija Łunina.
Kolejne gwiazdy Realu tylko się frustrowały, na czele tej listy był oczywiście Vinicius. Z kolei kibice gości świętowali. W pewnym momencie słyszalne były śpiewy hymnu Barcelony. To był akompaniament, który zakończył to spotkanie. FC Barcelona zdemolowała Real Madryt 4:0 i w tabeli La Liga uciekła na sześć punktów. Wielki wieczór Hansiego Flicka i spółki, która potwierdziła, iż wraca na szczyt.