Tego transferu Kosecki żałuje najbardziej. "Zatraciłem prawdziwego siebie"

3 godzin temu
Zdjęcie: Sport.pl


- Był jeden klub i gdybym do niego trafił, to może moja kariera troszeczkę inaczej by się potoczyła. I mogłem ja więcej zrobić, by do niego trafić - powiedział Jakub Kosecki w programie "To jest Sport.pl" i zdradził, jaki klub złożył mu ofertę w kluczowym momencie jego kariery.
107 meczów, 20 goli, 18 asyst - to statystyki Jakuba Koseckiego w Legii Warszawa. 34-latek, który grał w stołecznym klubie w latach 2008-2016, zdobył z nim po dwa mistrzostwa i dwa Puchary Polski. Początek końca Koseckiego w Legii nastąpił w okresie 2015/16, kiedy został on wypożyczony do SV Sandhausen.


REKLAMA


Zobacz wideo Tego transferu żałuje Jakub Kosecki. "Wtedy zatraciłem prawdziwego siebie"


Kolejne rozgrywki Kosecki spędził w niemieckim klubie już po transferze definitywnym. I jak przyznał sam zainteresowany w programie "To jest Sport.pl" był to najważniejszy moment jego kariery. Moment, w którym Kosecki nie podjął adekwatnej decyzji.
- Był moment, gdzie bardzo żałowałem jednej rzeczy. Mówiłem, byłem już spakowany. Wcześniej miałem propozycję z Espanyolu, ale nie dostałem zgody na transfer z Legii Warszawa. Była też Valencia i inne różne kluby - zaczął Kosecki.


- Był jeden klub i gdybym do niego trafił, to może moja kariera troszeczkę inaczej by się potoczyła. I mogłem ja więcej zrobić, by do niego trafić. Odchodząc z Legii poszedłem do SV Sandhausen. Kompletnie nie znałem klubu. Liga też była bardzo ciężka, bo 2. Bundesliga jest lepsza od ekstraklasy. Trafiłem do słabego klubu, który się bronił przed spadkiem, gdzie było mniej piłki niż zwykle powinno być w meczu piłkarskim - dodał.
Kosecki: Tej decyzji bardzo żałuję
- W tym samym czasie byłem dogadany z Lechią Gdańsk. Poszedł tam Daniel Łukasik, tworzyli fajny zespół. Oni walczyli o coś więcej. (...) Byli blisko mistrzostwa, a ja dostałem fajną propozycję i finansowo, i jeżeli chodzi o długość kontraktu. Wydaje mi się, iż wycisnąłbym więcej z kariery, gdybym wtedy trafił do Lechii niż na peryferia 2. Bundesligi do Sandhausen - ujawnił.


- Wiem, iż mówiłem wtedy, iż potrzebowałem się troszkę wyciszyć i skupić na piłce. Ale Sandhausen miało dwa tys. mieszkańców. Dojeżdżałem około 45 min na treningi z Mannheim. Mieszkając w Warszawie też uważałem to miasto za małe - kontynuował.
- kilka brakowało, żebym wynajął mieszkanie we Frankfurcie. Ale to było półtorej godziny drogi na trening w jedną stronę. Tak samo jak ze Stuttgartu. Ale ja to lubiłem. Podobały mi się duże miasta, lubiłem, jak coś się działo. W Sandhausen zatraciłem prawdziwego siebie. To był moment, w którym bardziej powinienem postawić na Lechię. Zwłaszcza iż wcześniej tam grałem, znałem klimat, a miałem wszystko dogadane. Bardzo tego żałuję, iż tam nie poszedłem - podsumował Kosecki.


Po dwóch latach spędzonych w Niemczech Kosecki wrócił do Polski i grał w barwach Śląska Wrocław. Później był jeszcze zawodnikiem Adany Demirspor, Cracovii, Motoru Lublin oraz KTS Weszło.
Najnowszy program "To jest Sport.pl" w piątek o 20:00 na Sport.pl i Gazeta.pl oraz naszych mediach społecznościowych.
Idź do oryginalnego materiału