Takiej konferencji Świątek jeszcze nie było. Minęło 15 minut

1 dzień temu
Iga Świątek zaskoczyła dziennikarzy w Paryżu po meczu z Aryną Sabalenką. Polka przyszła na konferencję prasową tak szybko, jak nigdy dotąd w tegorocznym Roland Garros. Była pytana głównie o to, co się stało w trzecim secie i jakie ma teraz plany.
Iga Świątek przegrała z Aryną Sabalenką 6:7, 6:4, 0:6 w półfinale tegorocznego Roland Garros. Po tym spotkaniu bardzo gwałtownie przyszła na konferencję prasową, czym zaskoczyła dziennikarzy w centrum medialnym paryskiej imprezy. Zwykle Polka pojawia się na spotkaniu z mediami godzinę po tym, jak zakończy swój mecz. Tym razem przyszła już po 15 minutach, a choćby wcześniej.


REKLAMA


Zobacz wideo Daria Abramowicz wciąż pomaga Idze Świątek? Ferszter: Powinna się wytłumaczyć przed dziennikarzami


W aplikacji WhatsApp organizatorzy przekazują nam szczegóły kolejnych konferencji tenisistów. Ogłoszono, iż Świątek pojawi się o 17:50, a przyszła choćby minutę wcześniej. Polscy dziennikarze siedzą najbliżej głównej sali i zdążyli, ale wielu innych reporterów spóźniło się. Polka czekała jeszcze kilkadziesiąt sekund, siedząc już przed nami, zanim zeszli się pozostali dziennikarze i wystartowało spotkanie medialne.
- Czuję trochę niedosyt, ale walczyłam do końca. Trzy tygodnie temu nie mogłam wejść na wyższy poziom. Kocham grać w Paryżu. Na pewno grałam lepiej niż ostatnio - powiedziała nasza tenisistka. Wyglądała na smutną, ale nie na przybitą. Miała na sobie czapkę i bardzo często ją nerwowo poprawiała.
Trzeci set nieudany
Co jej zdaniem stało się w trzecim secie? W dwóch pierwszych pojedynek był bardzo zacięty. - Straciłam swoją intensywność. Popełniłam kilka błędów z bekhendu. Aryna serwowała bardzo dobrze. Czytała także lepiej mój serwis. Grała bardzo dobrze, poszło to gwałtownie - tak opisała decydującą partię.
Jej konferencja trwała podobnie jak zwykle - około 15 minut. Nie unikała odpowiedzi na pytania, próbowała wyjaśnić czwartkowe niepowodzenie. Zapewniała, iż po przegranej w trzeciej rundzie w Rzymie zmieniła swoje nastawienie. - Miałam trochę czasu i naprawdę nie myślałam tutaj o rankingu, punktach. Oczywiście patrząc na matematykę, straciłam wiele punktów, ale wiem, iż to tak naprawdę nie ma znaczenia.


Świątek nie obroni punktów za zeszłoroczne zwycięstwo w Paryżu i od poniedziałku spadnie na siódme miejsce w rankingu Organizacji Kobiecego Tenisa. Mimo to zapewnia, iż nie chce na to zwracać uwagi. - Każdy z nas może wygrać dane turnieje. Każdy turniej zaczynamy od początku. Skupię się na sobie, by dalej rozwijać się, uczyć się nowych rzeczy na trawie.
Co teraz?
Świątek była także pytana, jakie ma plany na kolejne tygodnie. Rozgrywki zmieniają nawierzchnię z mączki na trawiastą. Wimbledon rusza już 30 czerwca. Nie ma wiele czasu w przygotowania. - Na pewno będę miała kilka dni wolnego, ale to moi trenerzy zaplanują. Mam nadzieję, iż będziemy mieli przyzwoity krótki okres przygotowawczy na trawie, ponieważ zawsze było to dość trudne w moim przypadku - szczególnie gdy chciałam pobyć też trochę w domu. Ale nie czuję, iż muszę pojawić się w domu, więc może pojadę gdzieś w Europie potrenować.
Polscy dziennikarze dopytywali Świątek, czy wystąpi jedynie w Bad Homburg - to turniej odbywający się w ostatnim tygodniu przed startem imprezy wielkoszlemowej w Londynie. Iga Świątek odpowiedziała nam krótko, iż jeszcze tego nie wie. Inne turnieje na trawie odbędą się m.in. w Queens Club czy Berlinie. Nasza tenisistka w poprzednim sezonie nie zaliczyła żadnego startu na nawierzchni trawiastej przed Wimbledonem, a rok wcześniej wystąpiła właśnie w Bad Homburg, gdzie doszła do półfinału.
Idź do oryginalnego materiału