FC Barcelona na ostatnich osiem meczów ligowych wygrała zaledwie jeden. W poprzednim starciu nie udało im się wywieźć kompletu punktów z wyjątkowo paskudnego dla tej drużyny terenu, jakim jest stadion Getafe. W efekcie ich strata do prowadzącego Realu Madryt wzrosła do siedmiu punktów, więc w kolejnym starciu nie można było sobie pozwolić na najmniejszą choćby wpadkę.
REKLAMA
Zobacz wideo Czy Jakub Moder wywalczy miejsce w składzie Feyenoordu? "Będzie mieć ciężary"
Barcelona wreszcie się przełamała. To było prawdziwe lanie
Szczególnie iż do Katalonii przyjechała Valencia, która rozgrywa koszmarny sezon. "Nietoperze" to przedostatni zespół ligowej tabeli, który jednak co interesujące w tym samym okresie co Barcelona, czyli w ostatnich ośmiu meczach, wygrał tyle samo spotkań, co "Blaugrana", czyli tylko jedno. Porażka okopałaby ich jeszcze mocniej w strefie spadkowej. Jednak nikt wątpliwości nie miał, faworyt był tylko jeden.
Tym razem Barcelona nie miała najmniejszego zamiaru tracić punktów i brutalnie dała to rywalom do zrozumienia. Hansi Flick mocno zaskoczył składem, bo w bramce pojawił się Wojciech Szczęsny, a na ataku zabrakło Roberta Lewandowskiego. Jednak trudno nie odnieść wrażenia, iż Barcelona wygrałaby ten mecz niezależnie od składu. Już w 24. minucie prowadzili 4:0, a Valencia wyglądała jak drużyna z polskiej okręgówki.
Lewandowski dobił Valencię. Wpadka Atletico wykorzystana
Emocje znów wywołał Szczęsny, który sprokurował rzut karny, na szczęście anulowany z uwagi na faul rywali we wcześniejszej fazie akcji. Czystego konta jednak nie zachował, bo złe zachowanie defensywy Barcelony skarcił Hugo Duro. Jednak to był tylko gol honorowy. Barcelona wygrała 7:1, a gola na 6:1 strzelił Lewandowski, który wszedł z ławki.
Ten triumf pozwolił FC Barcelonie utrzymać status quo względem Realu (wygrana 3:0 z Realem Valladolid) i odrobić dwa "oczka" do Atletico, które w tej kolejce zremisowało 1:1 z Villarealem. Tym samym Katalończycy tracą 7 pkt do "Królewskich", a do zespołu Diego Simeone 3 pkt "oczka". Valencia do bezpiecznej pozycji traci już cztery punkty, a w dodatki ma mecz więcej niż Deportivo Alaves (ostatni zespół "nad kreską").
Tabela La Liga po niedzieli 26 stycznia:
Real Madryt - 21 meczów, 49 pkt, bilans bramek 50:20
Atletico Madryt - 21 m., 45 pkt, 35:14
FC Barcelona - 21 m., 42 pkt, 59:24
Athletic Bilbao - 21 m., 40 pkt, 31:18
Villareal - 21 m., 34 pkt, 39:32
Mallorca - 21 m., 30 pkt, 19:26
Rayo Vallecano - 21 m., 29 pkt, 25:24
Girona - 21 m., 28 pkt, 29:29
Real Sociedad - 21 m., 28 pkt, 17:17
Real Betis - 21 m., 28 pkt, 23:26
Osasuna - 21 m., 27 pkt, 25:30
Sevilla - 21 m., 27 pkt, 27:24
Celta Vigo - 20 m., 24 pkt, 29:32
Getafe - 21 m., 23 pkt, 17:17
Las Palmas - 21 m., 23 pkt, 26:34
Leganes - 21 m., 23 pkt, 19:29
Deportivo Alaves - 20 m., 20 pkt, 24:32
Espanyol - 21 m., 20 pkt, 20:33
Valencia - 21 m., 16 pkt, 20:36
Real Valladolid - 21 m., 15 pkt, 14:42