Wojciech Szczęsny zagrał w trzecim z rzędu meczu Barcelony. Po słodko-gorzkim występie z Benficą (5:4), trener Hansi Flick zaufał mu w wygranym 7:1 ligowym meczu z Valencią oraz w zremisowanym 2:2 starciu z Atalantą w Champions League.
REKLAMA
Zobacz wideo Roman Kosecki żartuje z Roberta Lewandowskiego: No trudno Robert, trudno
Jak Wojciech Szczęsny wygryzł Inakiego Penę? "The Athletic" zdradza szczegóły
Tymczasem Laia Cervello Herrero, dziennikarka "The Athletic", zastanawia się, jakim sposobem Wojciech Szczęsny został numerem jeden w bramce. "Jak Szczęsny wyrzucił Inakiego Penę i został podstawowym bramkarzem Barcelony" - tytułuje artykuł.
Dziennikarka zwraca uwagę, iż Szczęsny w przeciwieństwie do kilku innych kolegów był bardzo zadowolony po meczu z Atalantą. To efekt tego, iż jest on już pewny miejsca w wyjściowej jedenastce FC Barcelony.
"Szczęsny opuścił boisko, uśmiechając się i machając do trybun. Szczęśliwa twarz Szczęsnego kontrastowała z miną niektórych kolegów, którzy wykazali się umiarkowaną euforią z osiągnięcia czegoś, czego się od nich oczekiwało, jednocześnie czując niedosyt z powodu niewygrania meczu i niezajęcia pierwszego miejsca. W uśmiechu Szczęsnego było coś, co sugerowało, iż jego miejsce w wyjściowym składzie jest w końcu pewne i nie zmieni się w najbliższym czasie. Po czterech miesiącach na ławce rezerwowych nadszedł moment polskiego bramkarza" - pisze Herrero.
Dziennikarka przypomina też słowa Hansiego Flicka z końcówki września ubiegłego roku.
- Pena jest naszym bramkarzem numer jeden i jestem z niego zadowolony. Może być bramkarzem przez cały sezon, dlaczego nie? To dobrze dla jego pewności siebie, jeżeli będzie regularnie grał - mówił Flick.
Sytuacja zmieniła się na początku tego roku. Szczęsny zagrał w meczu Pucharu Króla z Barbastro. Wtedy Pena spóźnił się na spotkanie drużyny w hotelu przed półfinałem Superpucharu Hiszpanii z Athletic Bilbao. Flick ma jasne zasady - jeżeli zawodnik się spóźnia, zostaje ukarany. Tak było z Julesem Kounde i tak też się stało z Peną, który nie wystąpił w półfinale. Szczęsny spisał się nieźle i wystąpił też w finale. Niemiecki szkoleniowiec był zadowolony z Polaka.
- Sytuacja w bramce uległa zmianie. Szczęsny grał bardzo dobrze i miło było to zobaczyć po przerwie. Ma niesamowitą mentalność i bardzo pomaga wszystkim, bramkarzom również. Potrafi grać na wysokim poziomie - mówił wtedy Flick.
"The Athletic" podaje, iż "Pena był zszokowany tym oświadczeniem, ponieważ początkowo wydawało się, iż Szczęsny będzie bramkarzem w Superpucharze i Pucharze Króla, podczas gdy on będzie grał w La Liga i Lidze Mistrzów".
Szczęsny dostał kolejną szansę, ale zawiódł z Benficą. Sprokurował rzut karny i niepotrzebnie wyszedł za pole karne, zderzając się z Alejandro Balde. W drugiej połowie kilkakrotnie dobrze jednak interweniował, a Barcelona ostatecznie wygrała 5:4.
Zobacz: Koniec. Dyrektor Juventusu ogłosił decyzję. Ważne wieści dla Milika
"W Barcelonie niektórzy zastanawiali się, dlaczego po tym meczu Flick przez cały czas wierzył w Szczęsnego i czy decyzja o pozostawieniu Peny na ławce rezerwowych była ostateczna, czy nie, ponieważ 25-latek nabrał pewności siebie, odkąd objął rolę podstawowego bramkarza i najwyraźniej nie zrobił nic, co zasługiwałoby na degradację" - pisze "The Athletic".
Dziennikarka zdradza, iż kluczem do sukcesu Szczęsnego był fakt, iż bardzo dobrze prezentował się na treningach.
"W ostatnich tygodniach źródła klubowe, które, jak wszystkie wymienione w tym artykule, wolą pozostać anonimowe, aby chronić relację, mówią, iż Szczęsny radził sobie bardzo dobrze na treningach. To przykuło uwagę Flicka i postanowił on dać mu szansę. Zaufanie Niemca do Szczęsnego było większe, niż błędy, które popełnił w meczach" - podkreśla Laia Cervello Herrero.
Dziennikarce udało się dowiedzieć, iż relacje między Szczęsnym, a Peną są rzeczywiście dobre. "Według źródeł z szatni, relacje między tymi zawodnikami są dobre, pomimo rywalizacji o jedno miejsce w drużynie. Pena jest przyzwyczajony do życia w cieniu Ter Stegena i wie już, jak radzić sobie w takich sytuacjach" - pisze Herrero.
FC Barcelona w niedzielę wraca do La Ligi. Zagra przed własną publicznością z Deportivo Alaves. Początek meczu o godz. 14, relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.