Tak szczerze Hurkacz o zmianie trenera jeszcze nie mówił. Wszystko jasne

1 tydzień temu
Zdjęcie: Fot. REUTERS/Kim Kyung-hoon


Minęły nieco ponad trzy miesiące odkąd Hubert Hurkacz wybrał duet Nicolas Massu - Ivan Lendl na swoich nowych trenerów, a także nieco ponad pół roku od kiedy nie pracuje już z Craigiem Boyntonem. Zmiany bez wątpienia ogromne, ale według wielu potrzebne, bo wrocławianin od dłuższego czasu nie potrafił wejść na wyższy poziom. Teraz w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Hurkacz zdradził, czemu rozstał się z Boyntonem, a także jak mu się pracuje z nowymi szkoleniowcami.
Świat polskiego tenisa był w szoku, gdy pod koniec sierpnia zeszłego roku Hubert Hurkacz zakończył wieloletnią współpracę z trenerem Craigiem Boyntonem. Amerykanin doprowadził go do ośmiu tytułów rangi ATP, a także choćby szóstego miejsca w światowym rankingu. Poza tym łączyła ich relacja niemalże ojciec - syn. A jednak do rozstania doszło, co wiele osób przyjęło pozytywnie, bo choć poniżej pewnego poziomu Hurkacz nie schodził, to stanął nieco w miejscu. Widać to było zwłaszcza w turniejach wielkoszlemowych.


REKLAMA


Zobacz wideo Legia wciąż bez dyrektora sportowego. Żelazny: W tym klubie nic nie ma rąk i nóg


Hurkacz w nowej wersji? Trzeba jeszcze poczekać
Pod koniec listopada wrocławianin zyskał nowego szkoleniowca, a adekwatnie to szkoleniowców. Nicolas Massu, dwukrotny mistrz olimpijski z Aten 2004 i Ivan Lendl, czyli ośmiokrotny mistrz wielkoszlemowy. To oni otrzymali zadanie wzniesienia Hurkacza na wyższy poziom. Jak im to na ten moment idzie? Cóż, Hurkacz w tym sezonie jak dotąd nie złapał stabilnej formy. Miał mecze zarówno świetne, jak choćby z Carlosem Alcarazem czy Andriejem Rublowem, ale także słabiutkie, np. z Miomirem Kecmanoviciem w II rundzie Australian Open.


Skuteczniejsza ofensywa celem nr 1
Ogólnie mówiąc widać progres, ale jeszcze nie zawsze. Przy czym też trzy miesiące to niewiele, a Hurkaczowi przecież sporą część poprzedniego sezonu zmarnowały kontuzje. A co sam Hurkacz sądzi o dotychczasowej współpracy? Ujawnił to w rozmowie z portalem WP SportoweFakty.
- Skupiamy się na grze bardziej ofensywnej, zwłaszcza na poprawie forhendu i lepszym wykorzystywaniu okazji na korcie. Nico wnosi mnóstwo energii na korcie i poza nim, świetnie motywuje, jest bardzo inteligentnym trenerem i ma doskonałe wyczucie gry. Już teraz widzę pierwsze efekty naszej współpracy. Takie pozytywne zmiany w mojej grze - ocenił wrocławianin.


Lendl encyklopedią dla Hurkacza
Pierwszym trenerem Polaka jest Massu, czyli człowiek, który doprowadził Dominica Thiema do wygranej w US Open 2020. Lendl z kolei pełni rolę bardziej doradczą, co nie dla wszystkich musi być jasne i przejrzyste. Hurkacz wyjaśnił, jaką rolę tak naprawdę pełni on w jego sztabie.


- Ivan pełni rolę konsultanta. Pracowaliśmy razem w okresie przygotowawczym i ponownie spotkamy się w Miami. Jego doświadczenie jest nieocenione. To legenda tenisa, a jako trener pomógł Andy'emu Murrayowi wygrywać turnieje wielkoszlemowe. Wiedza i sposób analizowania gry przez Ivana to coś wyjątkowego. Jego uwagi dają mi nową perspektywę na grę - powiedział Hurkacz.
Craig Boynton zrobił, ile mógł
Pozostaje jednak jeszcze kwestia Craiga Boyntona. Dlaczego nasz reprezentant postanowił nagle zakończyć tę współpracę? - Praca z Craigiem Boyntonem była niezwykle wartościowa. Osiągnęliśmy razem wiele sukcesów, a moja gra znacząco się rozwinęła. Po latach udanej współpracy czułem, iż warto spróbować czegoś nowego, aby dalej rozwijać swoją grę - stwierdził Polak.
Kolejną próbkę efektów pracy z duetem Lendl - Massu otrzymamy podczas Indian Wells. Hurkacz w II rundzie zagra z Francuzem Hugo Gastonem. Panowie wyjdą na kort jako trzeci od godziny 20:00 w sobotę 8 marca. Czyli nie ma się ich co spodziewać prędzej niż koło 23:00 - 23:30, a możliwe, iż to już będzie po północy.
Idź do oryginalnego materiału