Tak Rumuni nazwali Polaków przed pierwszym meczem na MŚ. Trafili w samo sedno

6 godzin temu
Kamil Semeniuk mówi, iż to może być najtrudniejszy rywal polskich siatkarzy w fazie grupowej mistrzostw świata. Ich trener cieszy się, iż to właśnie przeciwko kadrze Nikoli Grbicia zagra w pierwszym meczu na Filipinach. A lokalne media jeszcze przed meczem Polska - Rumunia znalazły dla naszej reprezentacji określenie, które dobrze obrazuje jej klasę.
Polscy siatkarze przystępują do turnieju w Azji jako faworyt do zdobycia medalu i jeden z głównych kandydatów do tytułu mistrzów świata. Jako srebrni medaliści rozgrywek sprzed trzech lat i wicemistrzowie olimpijscy z Paryża naturalnie są widziani w roli jednej z najlepszych drużyn, choćby jeżeli nie rozegrali jeszcze ani jednego meczu.


REKLAMA


Zobacz wideo Koniec Lewandowskiego w Barcelonie? Kosecki: Jesteśmy świadkami początku końca


W fazie grupowej mają jednak trzech rywali, którzy w teorii nie powinni im zagrozić. Sami zawodnicy podkreślają, iż nie tylko będą chcieli wygrać te mecze, ale zrobić to możliwie jak najszybciej. Nie lekceważą przeciwników, ale na początku tak wielkiej i ważnej imprezy dobrze jest pokazać siłę, a nie sugerować, gdzie ma się słabości. Jednak już widać, kto może im sprawić największe trudności.
Semeniuk wskazał najtrudniejszego rywala Polaków w grupie. Ale kadra Grbicia nikogo nie lekceważy
Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, iż to Holendrzy. Są najwyżej sklasyfikowani w rankingu Międzynarodowej Federacji Piłki Siatkowej (FIVB) - na 19. miejscu, podczas gdy Katar jest na 20., a Rumunia na 22. pozycji. Co prawda, medale wielkich imprez - złoto igrzysk olimpijskich i srebro mistrzostw świata - zdobywali dawno, bo w latach 90., ale na ostatnich dwóch edycjach MŚ znaleźli się w ćwierćfinale. A o tym pozostałe zespoły, z którymi mierzy się Polska, mogłyby tylko pomarzyć.
Katar nigdy nie wygrał meczu siatkarskiego mundialu - wystąpił na nim tylko w 2022 roku, zwyciężając w zaledwie jednym secie. Za to Rumuni wracają na MŚ po 43 latach przerwy. Sukcesy odnosili jeszcze wcześniej niż Holendrzy - cztery medale z rzędu, dwa srebrne i dwa brązowe, od 1956 do 1966 roku. A jednak, jeżeli ktoś ma pogrozić palcem Polakom w grupie, to według wielu właśnie oni. Dlaczego?
Przede wszystkim trzeba zauważyć, iż Holendrzy nie przyjeżdżają na MŚ na Filipinach w najsilniejszym składzie. W oczy rzuca się przede wszystkim brak ich największej gwiazdy, Nimira Abdel-Aziza. Czyli atakującego do tej pory zdobywającego większość punktów tej kadry, o którego opierała się ich gra w poprzednich latach. To mocno obniża potencjał zespołu i sprawia, iż wyżej można widzieć właśnie Rumunów. A u nich widzimy kilka obiecujących nazwisk - przyjmujący Daniel Chitigoi i Adrian Aciobaniei, obaj znani nam z PlusLigi, czy Bela Bartha, środkowy Itasu Trentino z włoskiej Serie A. Na ostatniej prostej ze względu na problemy ze zdrowiem z kadry wypadł Alexandru Rata. Pozostali grają głównie w swoim kraju, ale to niekoniecznie wada - powinni być ze sobą dobrze zgrani.


- Patrząc na to, w jakim zestawieniu przyjedzie Holandia to myślę, iż choćby ta Rumunia będzie mocniejszym rywalem niż oni. Znam ich paru zawodników i tak to widzę - mówił jeszcze przed wylotem na Filipiny Kamil Semeniuk. Podkreśla jednak, iż Polacy nie chcą nikogo zlekceważyć. - Podejdziemy do każdego rywala z szacunkiem, zanalizujemy każdego tak samo na odprawie wideo. To nie będzie tak, iż nad jedną reprezentacją spędzimy 20 minut, a nad drugą, bo jest bardziej rozpoznawalna, godzinę, tylko wykonamy tę samą robotę przed każdym rywalem. Potem wychodzimy na parkiet, robimy swoje, o ile mamy wygrać do 15, to wygrywamy do 15 trzy sety, zapominamy o fazie grupowej i koncentrujemy się na dalszym etapie rozgrywek - opisał przyjmujący.


Rumuńskie media piszą o wielkiej sile Polaków. A trener cieszy się, iż to z nami zagrają pierwszy mecz
- To zespół, który na pewno posiada bardzo ciekawych zawodników. Dwóch z nich grało w Plus Lidze, jeden będzie grał również dalej, trzeci sezon w naszej lidze. Jako zespół, nie ma co ukrywać, to drużyną, z którą teoretycznie, przynajmniej na papierze, powinniśmy nie mieć żadnych problemów. Ale my też zdajemy sobie sprawę, iż jest to pierwszy mecz w tym turnieju i podchodzimy do tego na spokojnie. Wiem również, iż zawodnicy też z dużą pokorą podchodzą do przeciwników naszych w grupie, mówię tutaj zwłaszcza o Rumunii i o Katarze. To przeciwnik, któremu trzeba pokazać siłę i jakość naszej siatkówki - mówi o rumuńskiej kadrze statystyk reprezentacji Polski, Kamil Nalepka w wypowiedzi przesłanej dziennikarzom przez Polski Związek Piłki Siatkowej z Filipinów.
- Rumuni mają ciekawą zagrywkę. Nie chcę powiedzieć, iż są w tym elemencie nieobliczalni, ale potrafią dobrze zagrywać. Pokazywali to w sparingach i to na pewno jeden z ich najmocniejszych elementów. Musimy tu popracować w przyjęciu, żeby dostarczać piłkę jak najbliżej środka - dodaje Nalepka.
Lokalne media przed meczem z Polakami podkreślają, jak istotny to moment dla rumuńskiej siatkówki. Po świetnych mistrzostwach Europy dwa lata temu, gdy udało im się wejść do ćwierćfinału, a w grupie sprawić sensację i pokonać Francuzów, teraz mogą wykonać kolejny krok w celu odbudowy wizerunku swojego kraju na siatkarskiej mapie świata. Sam powrót na MŚ po 43 latach jest opisywany głównie jako skorzystanie na tym, jak FIVB stara się globalizować te rozgrywki. Ale Rumuni są świadomi, iż taką szansę po prostu trzeba jak najlepiej wykorzystać.


Szef rumuńskiej federacji Adin Cojocaru stawia drużynie jasny cel: wyjście z grupy. Choć sam wie, iż to nie będzie takie proste. A jakie podejście mają Rumuni do Polaków? Traktują nas ze sporym respektem. Rumuński oddział Eurosportu w zapowiedzi mistrzostw świata, doceniając klasę kadry Grbicia, nazywa ją "jedną z największych sił w siatkówce na świecie". Dziennikarze wskazują, iż najważniejszy będzie mecz z Holendrami - wtedy dowiedzą się, czy rzeczywiście stać ich na awans do 1/8 finału. Nieco inaczej myśli trener zespołu. - Myślę, iż kalendarz spotkań nam sprzyja: to, iż zagramy od razu z Polakami, którzy zajmują pierwsze miejsce w światowym rankingu. To dlatego, iż już na początku pojawi się podekscytowanie i emocje. Z tego miejsca każdy krok w dobrą stronę da nam sporo pewności siebie - zapowiada Sergiu Stancu cytowany przez portal "Gazety Sporturilor".


Początek spotkania Polska - Rumunia w Aranecie Coliseum w Quezon City zaplanowano na godzinę 15:30 czasu polskiego w sobotę. Relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.
Idź do oryginalnego materiału