Tak Rosjanie potraktowali Polkę, która poszła w ślady Rybusa. "Byłam lojalna"

3 godzin temu
Był Zenit Sankt Petersburg, będzie Spartak Moskwa - tak wygląda kariera Gabrieli Grzywińskiej w Rosji. W rozmowie z portalem Championat opowiedziała, jak wyglądały jej ostatnie miesiące w Zenicie. - Jestem bardzo denerwowana - podkreśliła.
Gabriela Grzywińska poszła w ślady Macieja Rybusa. W 2021 roku trafiła do Zenita Sankt Petersburg i nie opuściła tego klubu mimo rosyjskiej agresji na Ukrainę, która rozpoczęła się w lutym 2022 roku. Tym samym na dobre wypisała się z gry dla reprezentacji Polski. Ostatnio było o niej głośno po tym, jak podeszła do jedenastki w konkursie rzutów karnych w finale Pucharu Rosji przeciwko CSKA Moskwa.


REKLAMA


Zobacz wideo Yamal chce sprzedawać autografy?! Kosecki: Dla mnie to jest straszna głupota


Dodatkowo pojawiły się doniesienia, iż Grzywińska nie przedłuży kontraktu z Zenitem, który wygasa z końcem grudnia bieżącego roku. Czy tym samym opuści Rosję? Nic bardziej mylnego. Według tamtejszych mediów ma podpisać umowę ze Spartakiem Moskwa do czerwca 2028 roku.
Zobacz też: Tak trener Interu potraktował Zielińskiego. Boniek reaguje
Gabriela Grzywińska opowiedziała o kulisach odejścia z klubu
Jak wyglądały kulisy odejścia Grzywińskiej z Zenita? Opowiedziała o tym samym zainteresowana, odpowiadając na słowa trenera Zenita, który ocenił, iż zawodniczka nigdy nie chciała pozostać w klubie. - To dla mnie bardzo dziwne, iż trener, który nie ma nic wspólnego z negocjacjami i nie ma pojęcia, co się dzieje, wypowiada się w moim imieniu i omawia zaproponowane mi warunki. Myślę, iż pozostało młody i niedoświadczony w takich sprawach - powiedziała 29-latka cytowana przez portal Championat.
- Zacznę od tego, iż w zeszłym roku Maksim Pogorełow (dyrektor wykonawczy Zenitu – przyp. red.) zaproponował mi nowe warunki kontraktu, ale natychmiast odmówiłam, ponieważ oferta mnie nie satysfakcjonowała. Byłam pod ogromną presją ze strony Giennadija Anoszyna i Maksima Pogorełowa. Próbowali zaprosić mnie do swojego biura i pod pretekstem przedłużenia mojego rosyjskiego pozwolenia na pobyt spróbować mnie zaprosić do podpisania nowego kontraktu z klubem. Byłam zła, iż ludzie mnie tak traktują - dodała.


Grzywińska wyjaśniła, iż następnie otrzymała drugą ofertę, która jednak nie została zaakceptowana przez zarząd klubu. Ta pierwsza jednak ciągle obowiązywała, ale nie satysfakcjonowała zawodniczki. - Jestem bardzo zdenerwowana, iż zarząd zachowuje się w ten sposób. Tymczasem sam dyrektor klubu odrzucił moje prośby o ultimatum, mimo iż doskonale wiedział, iż są one zgodne z obecnymi pensjami liderów ligi. Uważam, iż byłam tak lojalna wobec klubu, jak to tylko możliwe, ale nasze negocjacje z zarządem zakończyły się fiaskiem - podsumowała.
Idź do oryginalnego materiału