Polska piłka ręczna przeżywała już lepsze czasy - zwłaszcza o ile chodzi o sprawy organizacyjne. Do chaosu związanego z Kamilem Syprzakiem dołączyła kolejna problematyczna kwestia. Wśród powołanych na ostatni tegoroczny sparing kadry zabrakło Arkadiusza Moryty i Szymona Sićki. Według komunikatu ZPRP zawodnicy czasowo zawiesili występy w reprezentacji ze względów zdrowotnych.
REKLAMA
Zobacz wideo Aluron CMC Warta Zawiercie pokonała ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle. Bartosz Kwolek MVP spotkania
Okazało się, iż chodziło jedynie o ten konkretny mecz. Moryto konsultował tę decyzję ze sztabem, a problemem w jego przypadku jest kontuzja barku. "Jeżeli wszystko będzie w porządku i ten bark nie będzie wypadał, to będę gotowy na mistrzostwa Europy i będę chciał grać" - powiedział w magazynie Handball Arena. Na zgrupowaniu zabrakło również między innymi Michała Olejniczaka czy Damiana Przytuły.
Docenić należy jednak wybór Wałbrzycha na lokalizację spotkania Polska - Czechy. Kilka godzin przed meczem ogłoszono, iż sprzedano wszystkie bilety.
Sportowo również bywało lepiej. Reprezentacja rzutem na taśmę wywalczyła awans na przyszłoroczne mistrzostwa Europy, a mecz towarzyski z reprezentacją Czech dla selekcjonera Joty Gonzaleza był ostatnią szansą na sprawdzenie swoich podopiecznych w boju.
Złe miłego początki...
Od początku spotkania reprezentanci Polski nie potrafili znaleźć dobrego rytmu. Rozegranie nie funkcjonowało, rzuty często okazywały się być niecelne, a defensywa spisywała się poniżej oczekiwań. Zdarzały się kilkuminutowe przestoje, kiedy to do czeskiej bramki piłka nie wpadała ani razu. Gonzalez dwukrotnie prosił o przerwę w grze, by porozmawiać ze swoimi zawodnikami, ale nie przynosiło to rezultatów.
Rywale nie mieli natomiast takich problemów. Skutkowało to ich wysokim prowadzeniem do przerwy. Po trzydziestu minutach gry Polska przegrywała aż 9:16. Najlepszym podsumowaniem fatalnej postawy podopiecznych Joty Gonzaleza była czerwona kartka otrzymana przez... bramkarza. Adam Morawski sfaulował jednego z Czechów poza polem bramkowym, tym samym już w końcówce pierwszej połowy zakończył swój udział w meczu.
...lecz koniec nie najgorszy
Obraz zmagań nie zmienił się znacząco w pierwszych minutach drugiej połowy. Czesi wciąż dominowali. Ich ofensywa przy biernej postawie polskiej obrony kreowała sobie świetne sytuacje. Polacy w ofensywie nie sprawiali wrażenia, by byli w stanie odrobić chociaż część strat.
Natomiast stało się inaczej. Z kolejnymi minutami gra reprezentacji Polski poprawiała się. Gra ofensywna zaczęła przynosić efekty, a obrona regularnie powstrzymywała kolejne ataki rywali. Duża w tym zasługa zawodników Wybrzeża Gdańsk - Jakuba Będzikowskiego i Wiktora Tomczaka. Jota Gonzalez mógł być zadowolony z ostatnich piętnastu minut spotkania. Nie dały one jednak pełnej satysfakcji. Czesi kontrolowali sytuację i nie dali się dogonić. Polska przegrała 29:30.
Przyszłoroczne mistrzostwa Europy organizowane są przez Danię, Norwegię oraz Szwecję. Rozpoczną się one 15 stycznia i potrwają do 1 lutego. Polska trafiła do grupy F. Podopieczni Joty Gonzaleza w fazie wstępnej zmierzą się z Węgrami, Islandią i Włochami. Dwie najlepsze drużyny z każdej grupy awansują do drugiej fazy grupowej. Polacy ostatni etap przygotowań rozpoczną 2 stycznia. Podczas zgrupowania w Cetniewie dwukrotnie zmierzą się z reprezentacją Serbii, będą to jednak mecze nieoficjalne.

7 godzin temu

















