Tak mistrz świata zareagował na pytanie o Świątek. Wystarczyły dwa słowa

3 godzin temu
- Mam do niej dużo szacunku - mówi Simone Gianelli o Idze Świątek. Włoskiego siatkarskiego mistrza świata zapytaliśmy o polską tenisistkę, bo po wygranym półfinale Ligi Mistrzów wyciągnął telefon i podglądał, jak w turnieju w Rzymie radził sobie Jannik Sinner. Rozgrywający Sir Safety Perugii gwałtownie udowodnił nam, iż jest wielkim fanem tenisa.
Najpierw Gianelli poprowadził do zwycięstwa w Łodzi swój zespół, który pokonał Halkbank Ankara 3:0 (25:23, 25:23, 25:22) i dzięki temu drugi raz w historii klubu zagra w finale Ligi Mistrzów. Jednak tylko skończył się mecz, a włoski zawodnik zszedł do mixed zony - strefy, gdzie z siatkarzami rozmawiają dziennikarze, a od razu wyjął telefon i zajął się swoją inną pasją.

REKLAMA







Zobacz wideo Lewandowski buduje imponującą posiadłość! To tu może zamieszkać po karierze



Gianelli usłyszał pytanie o Świątek. Wystarczyły mu dwa słowa: "Jest niesamowita"
- Pasjonuję się tenisem i sam gram. Mój tata jest trenerem i grał przez wiele lat - wyjaśnił Simone Gianelli. Wcześniej przytaknął, gdy spytaliśmy, czy na ekranie telefonu śledzi właśnie turniej w Rzymie i mecz Jannika Sinnera. Włoski tenisista w piątkowy wieczór pokonał Amerykanina Tommy'ego Paula 1:6, 6:0, 6:3. I tak jak Perugia, on też znalazł się w finale turnieju ATP Masters 1000.





Simone Giannelli po półfinale Ligi Mistrzów Fot. Jakub Balcerski, Sport.pl


Gianelli najczęściej śledzi mecze Sinnera czy Jasmine Paolini, ale nie mogliśmy nie zapytać go o Igę Świątek. I jego reakcja może zaskakiwać, bo najpierw chciał pomówić o innym nazwisku z Polski. - Macie jeszcze Huberta Hurkacza. Też gra bardzo dobrze - stwierdził siatkarz.


- A Iga? Jest niesamowita. To dla mnie jedna z najlepszych tenisistek w historii. Już choćby nie wiem, ile razy wygrała Roland Garros. To legenda, mam do niej dużo szacunku - komplementował Świątek Gianelli.



Perugia pokona polską drużynę, żeby wygrać Ligę Mistrzów? "Będziemy musieli dokonać niemożliwego"
W ten weekend, choć widzieliśmy, iż rozgrywający obecnych mistrzów świata z Włoch stara się śledzić to, co dzieje się także w świecie tenisa, najważniejsza pozostaje siatkówka. Zwłaszcza iż Gianelli nigdy w swojej karierze nie wygrał jeszcze Ligi Mistrzów, a dwa razy był w finale: w 2016 i 2021 roku. Do trzech razy sztuka? - Jestem zadowolony, bo niełatwo znaleźć się w tym finale i samym Final Four. Liga Mistrzów to bardzo trudne rozgrywki. Dlatego cieszę się, iż mam okazję powalczyć o główne trofeum. Nie mam jednak obsesji na punkcie jego zdobycia. W ogóle na punkcie wygrywania kolejnych pucharów. To nie moja mentalność - zapewnił.
- Gram w siatkówkę i dla mnie najważniejsze jest to, żeby się nią cieszyć. Taki jest mój cel i jestem tu z moim zespołem, żeby zrobić wszystko, by w niedzielę znów wygrać - dodał zawodnik Perugii.
Jego klub teraz czeka na rywala w niedzielnym finale. Będzie to jeden z klubów PlusLigi - Aluron CMC Warta Zawiercie albo Jastrzębski Węgiel. - Wiem, iż oba są bardzo silne. Oglądałem tegoroczny sezon w Polsce i poziom był bardzo wysoki. Dostaniemy zatem trudnego rywala i będziemy musieli dokonać niemożliwego, żeby wygrać ten finał - ocenił Gianelli. Czy robi mu różnicę, z którym z polskich zespołów zmierzy się Perugia? - Nie wiem. Zobaczymy, na kogo wypadnie - uciął Włoch.


Polski półfinał Ligi Mistrzów z udziałem zawiercian i jastrzębian zaplanowano na godzinę 14:45 w sobotę. Dzień później zapadną ostateczne rozstrzygnięcia - o 16 zostanie rozegrany mecz o brąz, a o 20 wielki finał najważniejszych europejskich klubowych rozgrywek. Relacje na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.
Idź do oryginalnego materiału