Magdalena Fręch ma za sobą zdecydowanie najlepszy sezon w karierze. Rozpoczęła go od sensacyjnego awansu do czwartej rundy Australian Open (to jej najlepszy wynik w Wielkim Szlemie), a niedługo później zagrała w trzeciej rundzie "tysięcznika" w Dubaju.
REKLAMA
Zobacz wideo
Życiowy sezon Magdaleny Fręch. Pierwszy tytuł WTA i Top 20 rankingu na wyciągnięcie ręki
W kolejnych miesiącach 26-latka dotarła do pierwszych w karierze finałów turniejów o randze wyższej niż WTA 125. O ile w Pradze (WTA 250) musiała uznać wyższość Magdy Linette (2:6, 1:6), o tyle w Guadalajarze (WTA 500) pokonała Olivię Gadecki (7:6, 6:4). Do tego dorzuciła m.in. ćwierćfinał zawodów w Wuhan (WTA 1000).
To ostatecznie pozwoliło Polce awansować na najwyższe w karierze 22. miejsce w rankingu, jak również zarobić 1 125 889 dol. (przy obecnym kursie ok. 4,513 mln zł) z tytułu nagród turniejowych. A po wymagającym sezonie nadszedł czas na zasłużony wypoczynek.
Tak Magdalena Fręch odpoczywa po wycieńczającym sezonie. Przed nią jeszcze jedno wyzwanie
W czwartek Fręch opublikowała w mediach społecznościowych zdjęcia z wakacji. Widać, iż spędza czas nad wodą, najprawdopodobniej na plaży w nadmorskim kurorcie. "Ładuję baterie" - krótko podpisała fotografie.
Kilka dni wcześniej polska tenisistka podsumowała to, co wydarzyło się w ostatnich miesiącach. I przypomniała, iż przed nią jeszcze jeden start. "Koniec sezonu! Jestem bardzo dumna z tego, co wydarzyło się w tym roku, nie mogłam czuć się lepiej! Pierwszy tytuł, szczytowe osiągnięcie (w rankingu - red.) i wiele więcej! Dziękuję mojemu zespołowi i najbliższym za wspólną jazdę! Chcę tylko dodać, iż na horyzoncie są nowe cele! Dziękuję również moim sponsorom i fanom za wsparcie! Czas trochę odpocząć i przygotować się do finałów Billie Jean King Cup" - napisała.
W takiej formie Magdalena Fręch powinna być kluczową zawodniczką kadry w turnieju finałowym, który odbędzie się w dniach 13-20 listopada w Maladze. Polki na początek zagrają z Hiszpankami, a w przypadku zwycięstwa z Czeszkami. Udział w imprezie potwierdziła też Iga Świątek.