Gorączka EuroBasketu? Nie czuć jej absolutnie. Do pierwszego meczu ze Słowenią w Katowicach pozostają dwa tygodnie, ale gdy patrzyło się na trybuny i otoczkę czwartkowego meczu z Gruzją w Sosnowcu, można było pomyśleć, iż jesteśmy w trakcie przygotowań do turnieju towarzyskiego, a nie mistrzostw Europy, których jesteśmy współgospodarzem. Zero atrakcji w kuluarach, brak najprostszego stoiska z koszulkami, wiele pustych krzesełek… Koszykarskie święto rozpocznie się 28 sierpnia, ale na razie tego nie czuć.
REKLAMA
Zobacz wideo "Nie dostał pracy za nazwisko". Syn Czesława Michniewicza poszedł w ślady ojca
Kto wie, jakby to wszystko wyglądało, gdyby w kadrze wciąż był Jeremy Sochan – najmocniejszy magnes, jaki ma reprezentacja Polski. Koszykarz San Antonio Spurs doznał jednak kontuzji łydki i opuścił już zgrupowanie reprezentacji Polski – w Sosnowcu nie widać było już tłumów dzieciaków w koszulkach z nazwiskiem Sochana i fanów, którzy przyszli na mecz tylko dla niego. Gdyby 22-letni skrzydłowy w kadrze był, sytuacja wyglądałaby inaczej, gorączka z pewnością by rosła.
A jak wygląda forma reprezentacji po czwartkowym meczu z Gruzją? Wciąż zagadkowo, bo to nie było równe spotkanie Polaków. Były akcje, w których piłka w ataku chodziła jak po sznurku, ale były też takie, w których obwodowi za długo kozłowali w miejscu i widoczny był brak rytmu. Obrona? W pierwszej połowie straciliśmy aż 51 punktów, w drugiej mniej, 38.
W dotychczasowych meczach kontrolnych w zespole Milicicia wyróżniali się zwykle środkowi – pierwszopiątkowy Aleksander Balcerowski lub rezerwowy Dominik Olejniczak. Były zresztą momenty, w których obaj byli na boisku razem i ich kooperacja wyglądała dobrze. W czwartek w Sosnowcu nie mieliśmy okazji przekonać się, czy ich forma rośnie – Balcerowski odpoczywał ze względu na drobny problem z kolanem, a Olejniczak bardzo gwałtownie popełnił dwa przewinienia.
Szkoda, bo w starciu z silnymi środkowymi Gruzji – Goga Bitadze gra w Orlando Magic w NBA, a weteran Giorgi Szermadini to uznana postać europejskich boisk - moglibyśmy dostać odpowiedź, na ile stać nasze wieże na EuroBaskecie. Bitadze i Szermadini w pierwszej kwarcie zdobyli 13 punktów, w dużej mierze dzięki nim Gruzini prowadzili po 10 minutach 26:25.
Polacy, co naturalne pod nieobecność Balcerowskiego, przesunęli ciężar gry na obwód. Dobrze zaczął Mateusz Ponitka, potem świetne wejście z ławki miał Michał Michalak, który gwałtownie zdobył osiem punktów, swoje rzucał naturalizowany niedawno Amerykanin Jordan Loyd. Ale to rywale budowali przewagę – świetny Bitadze, który do przerwy miał 12 punktów, pięć zbiórek, dwa przechwyty i trzy bloki, robił różnicę w polu trzech sekund. Do przerwy Gruzini prowadzili 51:43 i można było mieć pretensję do polskiej obrony. Rywale trafili aż 64 proc. rzutów z gry, Biało-Czerwoni w pierwszych 20 minutach nie grali w defensywie tak, jakby oczekiwał tego selekcjoner Igor Milicić.
Po przerwie w tym elemencie się poprawili i wynik zaczął się zmieniać na ich korzyść. W 24. minucie Michał Sokołowski trafił za trzy i Polacy wyszli na prowadzenie 57:56. I utrzymali je po trzech kwartach - 17 punktów miał już pomysłowy i skuteczny Michalak, a Biało-Czerwoni wygrywali 68:66. Dobrym znakiem było to, iż Gruzini w trzeciej kwarcie zdobyli tylko 15 punktów.
W drużynie Milicicia poza Michalakiem, który tym meczem zdecydowanie poprawił swoje notowania u selekcjonera, rozkręcał się też Olejniczak, który skutecznie walczył z Bitadze pod oboma koszami - 29-letni środkowy po raz kolejny pokazał, iż podczas przygotowań jest w dobrej formie i powinien być silnym punktem reprezentacji na EuroBaskecie. Przeciwko Gruzji miał dziewięć punktów i osiem zbiórek.
W czwartej kwarcie dobry moment miał korzystający na nieobecności Balcerowskiego Aleksander Dziewa, który mocno walczył pod koszem, trafiał do kosza, dobijał niecelne rzuty - w całym meczu rzucił osiem punktów. Jeszcze skuteczniejszy był Tomasz Gielo, który trafiał z dystansu i skończył mecz z 16 punktami, czterema zbiórkami i trzema asystami. Problem w tym, iż Gruzini, choćby Szermadini, robili to samo i prowadzenie się zmieniało, żaden z zespołów nie był w stanie zbudować choćby pięciopunktowej przewagi.
W końcu, w 38. minucie, Polacy rywalom odskoczyli. Świetny moment miał Gielo, który zaraz po swojej trzeciej celnej trójce, zdobył punkty z kontry i na tablicy wyników pokazał się wynik 89:82. I Biało-Czerwoni prowadzenie utrzymali, wygrali 94:89 i po sześciu meczach kontrolnych ich bilans spotkań to 3-3.
Przed reprezentacją Polski jeszcze dwa mecze z Finlandią - w niedzielę w Sosnowcu oraz w czwartek w Helsinkach. EuroBasket rozpocznie się 28 września - Polacy zagrają w katowickiej grupie D ze Słowenią, Francją, Izraelem, Belgią i Islandią. Do 1/8 finału awansują cztery najlepsze zespoły.