W czasach Donalda Trumpa, wojny w Ukrainie i przekraczającej kolejne granice polaryzacji, sportowcom coraz trudniej unikać opowiadania się po jednej ze stron politycznego konfliktu. Z drugiej strony sportowe organizacje uświadomiły sobie, iż polityczne zaangażowanie to coś, co im szkodzi. Najlepszym przykładem są tu amerykańskie ligi jak NBA czy NFL, w których polityczne rozemocjonowanie było szczególnie widoczne. Choć ich władze oficjalnie popierały zaangażowanie zawodników, to równocześnie robiły wszystko, aby polityczną wrzawę na stadionach i w halach jak najbardziej wyciszyć. Najlepszy dowód, iż to się udało, mieliśmy przed tegorocznym Super Bowl. NFL podjęła decyzję o zamalowaniu hasła "End Racism", które widniało po obu stronach boiska i nie spotkało się to z żadną większą reakcją. Nie było fali potępienia ligi za ten znaczący gest, choć sam fakt został skrupulatnie odnotowany.
REKLAMA
Zobacz wideo Kamery są prawie wszędzie. "Świątek będzie musiała się tłumaczyć"
Nie za poglądy polityczne cenimy gwizdy sportu
A i ostatnie wybory prezydenckie w USA pokazały, iż choćby tabuny najpopularniejszych artystów i gwiazd sportu nie mają większego wpływu na decyzje przy urnach. Kamala Harris, która miała pod tym względem gigantyczną przewagę nad Donaldem Trumpem, jednak wybory zdecydowanie przegrała. A jej kandydaturę mocno promowały m.in. koszykarskie gwiazdy LeBron James i Stephen Curry. Okazało się, iż podobnie jak w znanym sowieckim dowcipie o Piotrze Czajkowskim, poglądy polityczne to nie jest to, za co kibice cenią gwiazdy sportu.
Co nie znaczy, iż zawodnicy mogą sobie pozwolić na komfort niezabierania zdania. W ostatni wtorek przekonała się o tym Iga Świątek. Polka po meczu z Karoliną Muchovą (6:1, 6:1) została zapytana o ostatnie starcie na portalu X z udziałem Radosława Sikorskiego, jednego z najbogatszych ludzi na świecie: Elona Muska i sekretarza stanu USA Marco Rubio. Poszło o system Starlink, który zapewnia łączność wojskom ukraińskim na froncie.
Ostra wymiana zdań między Muskiem, Sikorskim i Rubio podzieliła Polaków
Musk, który jest właścicielem systemu, zasugerował, iż mógłby go wyłączyć, co spowodowałoby klęskę Ukrainy. Na to Sikorski odpowiedział, iż to Polska płaci za używanie Starlinków, a Musk byłby niewiarygodnym partnerem biznesowym, gdyby wyłączył urządzenia. Na to odezwał się Rubio, który skomentował, iż nikt nigdy nie miał zamiaru wyłączać Starlinków, a Sikorski to adekwatnie powinien podziękować, iż dzięki systemowi Muska Ukraina przetrwała rosyjską agresję, bo w przeciwnym razie na granicy z Polską stałyby wojska rosyjskie.
Ostra wymiana zdań, podczas której Musk strofował Sikorskiego słowami: "Bądź cicho, mały człowieku", natychmiast podzieliła polską scenę polityczną. Zwolennicy rządu chwalą ministra spraw zagranicznych, iż w sprytny sposób wyciągnął do Amerykanów zapewnienie, iż system łączności, za pomocą którego Ukraina może się bronić, nie zostanie wyłączony. Z kolei zwolennicy opozycji zarzucali Sikorskiemu, iż działa nieprofesjonalnie, prowadząc dyplomację dzięki mediów społecznościowych i niepotrzebnie zaognia stosunki z naszym najważniejszym sojusznikiem, Stanami Zjednoczonymi.
I właśnie o komentarz do tej sprawy została poproszona Świątek przez amerykańskiego dziennikarza po meczu turnieju Indian Wells. I z tego trudnego zadania wybrnęła po mistrzowsku.
Świątek wybrnęła znakomicie z zadania, które było pułapką
Nie mogła schować głowy w piasek i udawać, iż o niczym nie wie. To byłoby bardzo dziwne wobec jej zaangażowania we wspieranie Ukrainy. Dlatego jasno powiedziała, iż ma świadomość, o co chodzi, ale jednocześnie uniknęła wszelkiego pretekstu, aby ktokolwiek zapisywał ją do którejś ze stron politycznego sporu. - Wiem, co się stało na Twitterze z naszym ministrem. Ale szczerze mówiąc, myślę, iż byłoby nie na miejscu, gdybym komentowała politykę. Świat, w którym żyjemy, jest dość skomplikowany i panują w nim wysokie napięcia - powiedziała tenisistka.
Jednocześnie Polka dała do zrozumienia, iż wciąż wspiera ofiary rosyjskiej agresji: - Mówiłam głośno o Ukrainie i wszyscy znają moje poglądy. Grałam ze wstążką [w barwach Ukrainy - red.] przez długi czas na początku wojny - dodała Świątek.
Ostatnie zdanie sugeruje, iż poglądy, jeżeli chodzi o Starlink na Ukrainie, Polka ma sprecyzowane dość jasno. A jednocześnie ma świadomość, iż fakt, iż świetnie gra w tenisa, nie daje jej prawa do kształtowania opinii publicznej w kwestii stosunków polsko-amerykańskich. Tu nie chodzi o wolność słowa, ale o odpowiedzialność za słowa. I w tej kwestii Świątek zachowała się po mistrzowsku.