Tak amerykańscy oficerowie potraktowali polskiego skoczka. Wszystko ujawnił

1 miesiąc temu
Zdjęcie: zrzut ekranu z https://www.youtube.com/watch?v=JADLolzOrHU&t=715s / zrzut ekranu z https://www.youtube.com/watch?v=WwovGMEpXJg


- Musiałem odebrać bagaże i przejechać na inny terminal. Myślałem, iż nie zdążę, ale finalnie udało się zrobić wszystko na czas. O dziwo sprzęt mi doleciał - mówi Paweł Wąsek o podróży ze Stanów Zjednoczonych do Japonii. W rozmowie z portalem skijumping.pl skoczek zdradził, jak wyglądało jego spotkanie z amerykańskimi oficerami granicznymi.
Puchar Świata w skokach narciarskich przeniósł się poza Europę. Po starcie w amerykańskim Lake Placid zawodnicy udali się do japońskiego Sapporo. I jak to przy takich wyprawach bywa, nie obeszło się bez mniejszych lub większych komplikacji.

REKLAMA







Zobacz wideo Polski piłkarz w Ameryce wynajął paparazzi i zrobił show. Kosecki: Krzysiek, mam nadzieję, iż się nie obrazisz



Paweł Wąsek mówi o spotkaniu z amerykańskimi służbami. Było nerwowo
Swoimi doświadczeniami podzielił się Paweł Wąsek w rozmowie ze skijumping.pl. - Podróż na pewno była trudna. Pierwszy raz podróżowałem sam i musiałem samemu wszystko ogarnąć, gdzie mam iść i gdzie co zanieść - powiedział.


Już kontrole graniczne w Stanach Zjednoczonych okazały się dla polskich skoczków sporym przeżyciem. To ze względu na zabawne wpadki celników, ale i skrupulatność ich działań. O tym ostatnim Wąsek dobitnie się przekonał. - Troszkę nerwów (wprowadzili - red.) amerykańscy oficerowie, którzy mieli do mnie kilka pytań w pokoju na boku - zdradził.
Paweł Wąsek odsłania kulisy podróży do Japonii. "O dziwo sprzęt mi doleciał"
Zresztą wymagających sytuacji było znacznie więcej. - Po wylądowaniu w Tokio też miałem mało czasu, musiałem odebrać bagaże i przejechać na inny terminal. Myślałem, iż nie zdążę, ale finalnie udało się zrobić wszystko na czas. O dziwo sprzęt mi doleciał, a tego się obawiałem - miałem dziesięć minut do boardingu, a jeszcze latałem z rzeczami po lotnisku i próbowałem nadać bagaż - wyjawił 25-latek.
Zobacz też: Potężny cios w Małysza nadszedł z Norwegii. "Bomba"



Takie wyprawy wiążą się również z dużymi przesunięciami czasowymi, co nie pozostaje bez wpływu na organizm. Jak wyglądało to u polskiego skoczka? - Zdążyłem się zaaklimatyzować, dobrze się czuję, dobrze śpię, rano wstaję, jest fajnie. [...] Pierwsza noc była trudniejsza, niełatwo było zasnąć po trudach podróży. Miałem te dwa dni, by dojść do siebie, teraz czuję się dobrze i wszystko dobrze funkcjonuje, nie ścina mnie do spania na zawodach, a to najważniejsze - podsumował.


Mimo to w piątkowych kwalifikacjach Paweł Wąsek nie zachwycił i zajął dopiero 41. miejsce. Być może lepiej pójdzie mu w sobotnim konkursie, który relacjonujemy na Sport.pl i w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.
Idź do oryginalnego materiału