Iga Świątek zaczęła drogę po swój siódmy tytuł wielkoszlemowy? Być może. W każdym razie rozważania na ten temat zaczęły się już w momencie, w którym Polka wyszła na swój pierwszy mecz US Open 2025.
REKLAMA
Nic dziwnego, iż tak jest. Świątek w drugiej części bieżącego roku prezentuje się świetnie. Znów prezentuje najwyższy jakościowo tenis, a do tego imponuje pewnością siebie. Emiliana Arango, która zajmuje 84. miejsce w rankingu WTA nie miała nic do powiedzenia w starciu ze światową numer dwa, która już w trakcie tego US Open może wrócić na prowadzenie.
Zobacz wideo aJak Iga Świątek! Englert, Daniec, Strasburger i wiele innych gwiazd błyszczy na korcie
W 2017 roku w drugiej rundzie juniorskiego Roland Garros 16-letnia Świątek pokonała 17-letnią Arango 6:2, 6:3. A teraz, osiem lat później, w ich pierwszym dorosłym pojedynku, gwałtownie stało się jasne, iż dla Kolumbijki sukcesem byłoby już choćby osiągnięcie podobnego wyniku.
Realizator transmisji już podczas rozgrzewki pokazywał nam absolutnie spokojnego Wima Fissette’a. A na początku meczu zbliżeniami na trenera Świątek i na jej psycholożkę Darię Abramowicz niejako komentował nam pewne granie Polki.
10:0 dla Świątek. To mówi wszystko
Świątek górowała nad Arango serwisem. Polka wprowadzała piłkę do gry z prędkościami powyżej 110 mil na godzinę (najszybciej 113 mil, czyli 182 km/h), a Kolumbijka tylko sporadycznie osiągała 100 mil (160 km). Faworytka była też o poziom, jak nie o dwa lepsza na returnie. Nie od razu uwidoczniła się przewaga Świątek w wymianach, bo w nich początkowo Iga trochę się spieszyła. Gdy Polka przełamała przeciwniczkę na 3:1, to swojego gema serwisowego zaczęła źle i po własnych błędach przegrywała 0:30. - Nie uderzaj winnerów od razu z pierwszej piłki – poradził jej wtedy Fissette. Trener przypominał Idze o tym, co zauważał przed meczem ekspert Eurosportu, Mats Wilander. Siedmiokrotny mistrz wielkoszlemowy prognozował, iż Świątek w tym US Open będzie grała świetnie, bo znowu się nie spieszy, nie niecierpliwi, co robiła zimą i wiosną.
- Margines błędu jest już troszeczkę większy u Igi po tej uwadze szkoleniowca – zauważała komentująca mecz Justyna Kostyra po tym, jak od stanu 3:1, 0:30 Świątek wygrała cztery punkty z rzędu i podwyższyła prowadzenie na 4:1. A chwilę później było już 6:1 dla Polki.
W secie trwającym zaledwie 26 minut Świątek zagrała 10 uderzeń kończących, a Arango zero. Ta różnica najlepiej pokazywała przepaść poziomów między przeciwniczkami. A gdy drugą partię Polka od razu zaczęła od przełamania, po czym do zera wygrała swojego gema serwisowego, to przy wyniku 6:1, 2:0 dla Świątek wszyscy mogliśmy patrzeć dalej na ten mecz z takim spokojem, jaki od początku prezentowali Fissette i Abramowicz.
Dobrze, iż Arango chociaż trochę powalczyła, iż wszystko nie skończyło się w 50 minut wynikiem 1:6, 0:6 patrząc z jej perspektywy. choćby kilka dodatkowych minut grania piłkami, do których trzeba się przyzwyczaić (kilka dni temu w turnieju miksta US Open Świątek musiała grać męskimi piłkami) to może być dla Świątek cenny czas. Ciekawe, jakim testem dla Igi będzie starcie drugiej rundy. W niej Polka zmierzy się z 66. na liście WTA Suzan Lamens. Z tą Holenderką nasza tenisistka jeszcze nie grała.