Ta konferencja to był hit. Urban przeszedł sam siebie. "Nie nabierzecie mnie"

4 godzin temu
Konferencję prasową po meczu reprezentacji Polski z Finlandią (3:1) zdominował uśmiech i luz Jana Urbana. Selekcjoner, choć na pytania odpowiadał merytorycznie i cierpliwie, to co chwilę pozwalał sobie na kolejne żarty. Urban wbił choćby szpileczkę jednemu ze swoich zawodników.
Była dokładnie 23:20, kiedy Jan Urban pojawił się w sali konferencyjnej po meczu reprezentacji Polski z Finlandią (3:1). Meczu ważnym, który nasza drużyna nie tylko wygrała, ale zrobiła to też w efektowny sposób. Polacy momentami grali tak, iż kibice mogli odzyskać wiarę i nadzieję w reprezentację Polski.


REKLAMA


Zobacz wideo Urban jest za miękki na selekcjonera? Rzeźniczak wyjaśnia i podaje dobitny przykład


Część dziennikarzy była rozentuzjazmowana do tego stopnia, iż zaczęła bić brawo Urbanowi. Ten, zanim jeszcze usiadł za stołem konferencyjnym, skomentował to zachowanie. - Na to się nie dam nabrać. Możecie być spokojni. Wiem, jak blisko z nieba do piekła - powiedział Urban w swoim stylu, uśmiechając się w stronę dziennikarzy.
Nie był to pierwszy raz, kiedy Urban został doceniony w niedzielę. Jeszcze w trakcie spotkania nazwisko selekcjonera skandowali kibice na Stadionie Śląskim, a po meczu selekcjoner robił sobie zdjęcia z kibicami.


Po spotkaniu zapytaliśmy Urbana o tak ciepłe przyjęcie. - To nie moje nazwisko skandowali. Ja słyszałem, iż krzyczeli "Janek Furtok". On tu grał i robił wielką karierę - zaczął Urban. - A poważnie mówiąc, to miłe. Ja jestem stąd, grałem w tym regionie. Kibice widocznie to pamiętają i doceniają - dodał.
Tak konferencja prasowa to był hit
Uśmiechy i luz zdominowały konferencję prasową. Urban, który merytorycznie odpowiadał na pytania, co chwilę pozwalał sobie jednak na kolejne żarty, docinki z klasą i uśmiechy. Gdyby porównać konferencje Urbana do tych, które prowadzili jego poprzednicy: Michał Probierz czy Fernando Santos, to była przepaść.


- Zawsze ci mówiłem, iż jesteś pesymistą. jeżeli jest inaczej, to rozmawiajmy o rzeczach pozytywnych. Przecież wiemy, co tam się stało w polu karnym. Co, mamy teraz o tym publicznie mówić? - śmiał się Urban do jednego z dziennikarzy, gdy ten zapytał go o gola Benjamina Kallmana na 1:3.
- Kurczę, ale losowanie się trafiło. No dobra, to niech będzie szósteczka - mówił z kolei do dziennikarza, który poprosił selekcjonera o ocenienie potencjału reprezentacji Polski w ataku pozycyjnym w skali 1-10. - Nie no, bez przesady, za dużo wymagasz - dodał, gdy został dopytany o uzasadnienie swojego wyboru.
Urban pozwolił sobie na wbicie szpileczki swojemu piłkarzowi. Selekcjoner zrobił to w momencie, w którym został zapytany o to, co podobało mu się bardziej: gol Matty'ego Casha w meczu z Holandią czy asysta Piotra Zielińskiego do Roberta Lewandowskiego przy drugim golu w Chorzowie.
- Wiadomo, iż asysta "Ziela". Musieli tam we dwóch trochę pokombinować, a ja jako były piłkarz lubię kombinacyjną grę. Matty to tylko zamknął oczy i sprawdził bramkarza - śmiał się Urban.


Wesoło było do samego końca. Pod koniec konferencji Urban zaczął porównywać liczbę pytań od dziennikarzy do konferencji w Rotterdamie. Kiedy rzecznik prasowy - Emil Kopański - zapowiedział, iż selekcjoner odpowie na dwa ostatnie pytania, ten odparł. - W sumie masz rację, cieszmy się tą chwilą. Pewnie grill i tak już czeka - powiedział selekcjoner, sugerując, iż prędzej czy później i tak będzie krytykowany. Oby było to jak najpóźniej.
Idź do oryginalnego materiału