Robert Kubica wyraźnie nie był zadowolony z wyniku osiągniętego przez AF Corse #83 w 6h COTA i zwracał uwagę na najważniejsze decyzje zespołu, które utrudniły walkę o najwyższe pozycje.
Szósta runda WEC zaczęła się świetnie dla Roberta Kubicy i jego kolegów z żółtego Ferrari. Polak w sobotę wywalczył pole position do sześciogodzinnej rywalizacji.
“Sobota nie jest dla mnie jakoś mega ważna. Nie wychodzę z auta, nie podskakuję. Jasne, lepiej ustawić auto na pierwszym polu, ale ma to małe znaczenie. Zwłaszcza gdy rujnujesz sobie to na pierwszym pit-stopie” – powiedział Robert na temat pole position w rozmowie z Motowizją.
W wyścigu poszło jednak znacznie gorzej, a sporą winę za to ponosi zespół i jego błędne decyzje.
“Rozczarowanie to może nie jest najlepsze słowa. Słowa, którego chciałbym użyć, raczej nie mogę użyć i nie chodzi o to, iż jest niecenzuralne tylko zostałoby mi zarzucone, iż za dużo wymagam. Można jednak powiedzieć, iż utrudniliśmy sobie życie. Błędy sprawiły, iż wyszło jak wyszło. Tych błędów – po raz kolejny – nie powinno było być. Takie są wyścigi, ale nie powinny być takie” – mówi Robert Kubica w rozmowie z Mikołajem Sokołem.
“Był to chaotyczny wyścig ze względu na pogodę, ale z naszego punktu ten wyścig nie powinien być chaotyczny. Powinien to być dla nas prosty wyścig jak na takie warunki. Biorąc pod uwagę to, jak ten wyścig się zaczął, iż nie było żadnych podbramkowych sytuacji to sobie znacznie ten wyścig utrudniliśmy. Gdy wyścig ruszy wreszcie normalnie, straciliśmy pozycję – dodaje Kubica.
Analizując nieco bardziej szczegółowo ten wyścig, Robert zwrócił uwagę już na pierwsze momenty prawdziwego ścigania w Austin.
“Kluczowym momentem był pierwszy prawdziwy pit-stop podczas VSC. Wszystko byłoby proste i logiczne, gdybyśmy nie zjechali akurat wtedy, gdy przed naszym boksem stało Ferrari GT3. To było jednak mniejsze zło. Tuż po tym, jak Phil zaparkował, mieliśmy wielkie problemy by ustawić auto równolegle do linii. To jest dość proste zadanie, ale zajęło nam pół minuty. Dodatkowo została podjęta według mnie zła decyzja o nie zmienianiu opon. Przez to straciliśmy sporo na pierwszych 5-7 okrążeniach Yifeia” – mówi Kubica.
“Później wskoczyłem do auta, prosiłem o zmianę pewnych rzeczy, głównie o ile chodzi o opony. Nasze prognozy nie sprawdzały się za bardzo. Niby co pół godziny miało już nie padać i przesychać, a cały czas padało. Widząc sytuację, gdy nie brylowaliśmy gdy było dużo wody to automatyczną rzeczą jest zrobienie czegoś, czego nie zrobiliśmy i przez to miałem problem na pierwszych okrążeniach. Dodatkowo nie wiedziałem o restarcie. Mieliśmy problem z wycieraczką, widoczność była zła. Było sporo aut, z którymi zwykle się nie ścigamy, a ja miałem problemy, żeby utrzymać się na torze” – dodaje kierowca AF Corse #83.
Na nieco ponad godzinę przed końcem rywalizacji, AF Corse zaliczyło zagadkowy pit-stop, liczący zaledwie 25 sekund. Śledząc transmisję nie wiedzieliśmy o co chodziło. Robert potwierdził jednak, iż zjazd był bezcelowy.
“Potem była też jeszcze jedna rzecz, przez którą zaliczyliśmy pusty przejazd przez boksy, bez zatrzymania się i tam znów straciliśmy pół minuty. Wtedy warunki poprawiły się dla nas i rytm był całkiem dobry. Skończyliśmy na 7. miejscu. Szkoda bo była szansa na wywiezienie sporej liczby punktów – podium, jak nie więcej. Nasze ustawienia nie były adekwatne na te warunki za sprawą złych prognoz” – mówi Kubica.
“Jak jesteś z tyłu to musisz robić wszystko by nie utrudniać sobie życie. Znaleźliśmy się w złym miejscu, a pewne decyzje, które podjęliśmy zadziałałyby, gdybyśmy byli tam, gdzie powinniśmy być czyli z przodu. W momencie, kiedy jesteś w środku innych aut, które lepiej radziły sobie na wodzie to musisz zabezpieczyć się, by nie tracić kolejnych pozycji. W takich warunkach to trochę szachy, ale wyścigi na deszczu są zupełnie inne gdy jedziesz z przodu, a inne gdy jesteś w środku. To wszystko by się nie wydarzyło, gdyby nie decyzja o zjeździe w złym momencie” – dodaje Polak.
Jakby tego było mało, rywale podczas dublowań też nie pomagali.
“Zostałem też uderzony przez GT3-kę i straciłem tam 8-9 sekund. Stałem w złym kierunku, musiałem się obrócić i jeszcze bardziej dogrzałem sobie opony, co potem, gdy przesychało, nie pomogło mi” – mówi Kubica.
Na 2 rundy przed końcem rywalizacji, AF Crose #83 traci 15 punktów do liderów klasyfikacji generalnej, Ferrari #51. Jak nasz kierowca ocenia szanse na walkę o mistrzostwo?
“W normalnych warunkach my tych punktów nie nadrobimy. Tak to wygląda. Po sobocie mieliśmy 11 punktów straty do nich i trzeba było skupić się na tym, by jak najmniej ryzykować. A my szukaliśmy guza, podejmując pewne decyzje. Mieliśmy składniki na to, by wywieźć dużą liczbę punktów. Trzeba wykorzystywać te szanse, gdy jedziesz po duże punkty. Na Spa, gdzie mieliśmy najlepsze auto, mieliśmy awarię. W Austin trzeba było zdobyć minimum podium. Nie tak to powinno wyglądać” – mówi Kubica.
“Szczerze, nie wiem jak my to robimy. Pewne rzeczy robimy, planujemy, a potem i tak dzieje się coś innego. To nie jest pierwszy raz, gdy popełniamy błąd w pit-stopach. To, iż jesteśmy w walce o tytuł jest mocno niespodziewaną sytuacją. Na papierze nas tam nie powinni być i jest to dziwna sytuacja. Bardzo często robimy rzeczy, które przeczą zdrowemu rozsądkowi. Być może stąd biorąc się te sytuacje, których nie powinno być. Dochodzi stres, wychodzi brak obycia” – dodaje Robert.
AF Corse zapewniło sobie już puchar w kategorii aut niefabrycznych, ale Kubica otwarcie przyznaje, iż nie jest to jego cel w WEC.
“Powiedzmy, iż pójście pod podium i odebranie pucharu za puchar aut prywatnych nie jest moim highlightem sezonu. Ja patrzę na inny wyścig i inne kwalifikacje i nie chodzi o brak szacunku dla Protona” – mówi.
Na którym torze może udać się zniwelować stratę do Ferrari #51 w największym stopniu?
“Po Austin mogło być odwrotnie i mogła być mniejsza różnica, ale na naszą korzyść. Teraz trzeba się skupić na swoim i wywieźć jak najwyższą liczbę punktów z tych dwóch weekendów. Na pewno nie będzie łatwiej, Fuji nie będzie łatwym torem dla nas. Im bliżej końcówki sezonu tym mamy mniejsze szanse, nie tylko z matematycznego punktu widzenia” – mówi Robert.
“Fuji będzie dla nas trudniejsze, ale może im trudniej tym lepiej w kontekście końcowej kwalifikacji, może ktoś się wmiesza w walce o mniejsze punkty. Bahrajn w ubiegłym roku był dla nas niezły, jechaliśmy przecież 7 z 8 godzin z awarią” – dodaje Polak.
Na podstawie Motowizja.pl