Sztab Świątek się wygadał. Ujawnili tajemnicę Igi Świątek

8 godzin temu
Emocje przez cały czas buzują po wspaniałym triumfie Igi Świątek w finale Wimbledonu. Nasza reprezentantka ujarzmiła jedyną nawierzchnię, która sprawiała jej problemy i zdobyła szósty tytuł wielkoszlemowy w karierze. Dziennikarz Ben Rothenberg porozmawiał ze wszystkimi trzema członkami jej sztabu. Fissette, Abramowicz i Ryszczuk niemal jednym głosem wskazali podstawowy czynnik, który pozwolił Idze wejść na trawie na wyższy poziom. A także, dlaczego nie było go wcześniej.
Idze Świątek już żadna nawierzchnia nie jest straszna. Polka ma od dzisiaj pełne prawo tak twierdzić, jako iż właśnie została wielkoszlemową mistrzynią na każdej z nich. Cztery tytuły na mączce, jeden na korcie twardym, a teraz wreszcie trawa. Sukces o tyle słodki, iż niespodziewany. Po nieudanym, jak na jej standardy okresie na mączce, obawialiśmy się, iż trawa tym bardziej może podciąć Idze skrzydła. Ona jednak zachowała się iście po partyzancku. Nieco się przyczaiła, skryła w cieniu innych, po czym zadała brutalny cios kompletnie znikąd.


REKLAMA


Zobacz wideo Iga Świątek zamieszkała w dzielnicy prestiżu i luksusu!


Świątek w Paryżu zbytnio nie chciała słuchać. Na trawie to już co innego
Eksperci zachodzili w głowę jak to możliwe, iż Polka nagle idealnie dostosowała się do specyficznych, trawiastych warunków. Świątek w tym roku serwowała, uderzała, a przede wszystkim poruszała się na kortach Wimbledonu po wielokroć lepiej niż wcześniej. Dziennikarz Ben Rothenberg po odpowiedzi na pytania udał się do sztabu naszej najlepszej tenisistki. Wypowiedział się każdy, zarówno psycholog Daria Abramowicz i główny trener Wim Fissette, jak i trener od przygotowania fizycznego Maciej Ryszczuk.


Belgijski szkoleniowiec przyznał, iż gdy Idze nie szło na mączce, trudniej było mu zareagować, bo Świątek średnio chciała słuchać. Na trawie było inaczej, gdyż sama zawodniczka wiedziała, iż tam jeszcze dobrze się nie czuje. - Na trawie była przestrzeń. Nie miała jeszcze tam sukcesów, więc była bardziej otwarta na słuchanie. "Może Wim ma jakieś dobre pomysły?" Od pierwszych dni treningowych na trawie czułem, iż jest naprawdę dobrze. Poruszała się świetnie - powiedział Fissette.


Świątek musiała uwierzyć w siłę zmian
- Po pierwsze, już w Paryżu dokonaliśmy pewnej zmiany. Cofnęliśmy się przy returnie, żeby miała więcej czasu w swój swing i na następny ruch. Dzięki temu nie musiała się tak spieszyć z uderzeniem. Na trawie trzeba podejmować bardzo szybkie i jasne decyzje. Nie ma czasu w wahanie. Wcześniej miała też trudności z szybkimi piłkami w narożniki, szczególnie po stronie forhendowej. Tam zmieniliśmy pracę nóg - dodał Belg.
Ryszczuk wskazał, iż absolutnie najważniejsze były treningi na Majorce jeszcze przed rywalizacją w Bad Homburg. - Szczerze mówiąc, wykonaliśmy ogrom pracy podczas siedmiu dni. Chodziło głównie o to, iż ona nie wierzyła, iż jej styl gry pasuje do trawy. Pokazaliśmy jej, iż nie trzeba niczego radykalnie zmieniać. Niewielkie poprawki i będzie tak samo mocna jak na innych nawierzchniach. Po prostu musiała w to uwierzyć - ocenił trener od przygotowania fizycznego.


Nie taka trawa straszna, jak ją malują
Również zdaniem Darii Abramowicz samo przekonanie Polki, iż potrafi grać doskonale na trawie, było absolutnie kluczowe. Opowiedziała, na czym Świątek adekwatnie bazowała swe "trawiaste" wątpliwości. - Iga często wspominała swój juniorski tytuł i pamiętam, jak zawsze mówiła "miałam wtedy przewagę fizyczną nad wszystkimi, było bardzo sucho, więc było łatwo, teraz to już zupełnie inna historia". Umniejszała tamten triumf, co stało się swego rodzaju podstawą do jej przekonań. Teraz przyjęła korekty, zaakceptowała je i wykonała pracę. Najważniejsze było popracowanie nad nastawieniem i byciem otwartym na nowości - podkreśliła Abramowicz.
Idź do oryginalnego materiału