Aryna Sabalenka, w tej chwili pierwsza w rankingu WTA (na drugim jest pokonana na Australian Open Iga Świątek), była zdecydowaną faworytką turnieju i miała szansę przejść do historii tenisa, zdobywając trzeci z rzędu tytuł w Melbourne. Jednak niespodziewanie przegrała z zajmującą 19. pozycję Madison Keys: 6:3, 2:6, 7:5.
Dla Amerykanki był to pierwszy w karierze triumf w turnieju Wielkiego Szlema, dlatego po zakończeniu spotkania nie kryła emocji, płacząc ze szczęścia. Sabalenka pogratulowała jej i podziękowała sędziemu, ale, zrozpaczona porażką i wściekła roztrzaskała rakietę o kort. Potem nakryła się ręcznikiem, próbując opanować łzy. Po chwili opuściła Rod Laver Arena i zniknęła w szatni.
Aryna Sabalenka przegrała z Madison Keys. "Byłam blisko osiągnięcia czegoś niesamowitego"
Po kilku minutach, już opanowana Sabalenka, wróciła na kort, aby wziąć udział w ceremonii wręczenia trofeów. W swoim przemówieniu zachowała klasę, gratulując rywalce zwycięstwa.
Rzuciła choćby żart w kierunku swoich trenerów i ekipy. – Jak zawsze, to wasza wina, chłopaki – powiedziała Białorusinka, wywołując śmiech publiczności. – Nie chcę was widzieć przez następny tydzień. Naprawdę was nienawidzę. Nie, tak na serio, dziękuję wam za wszystko, co dla mnie robicie, bla, bla, bla – dodała w zabawny sposób.
Później tenisistka wytłumaczyła swoje zachowanie po meczu na konferencji prasowej. – To była frustracja, bo byłam tak blisko osiągnięcia czegoś niesamowitego. Na korcie walczysz, ale czasem wszystko idzie nie po twojej myśli. Potrzebowałam wyrzucić z siebie te negatywne emocje, żeby móc wygłosić przemówienie i nie stać tam, zachowując się nieodpowiednio – tłumaczyła.
– To było bardzo trudne. Potrzebowałam chwili dla siebie, żeby się wyłączyć, zapomnieć i zostawić to za sobą. Nie chciałam pokazywać braku szacunku. Stałam tam i myślałam: "Byłaś w jej sytuacji. Zasłużyła na to. Była dziś lepszą zawodniczką". Ale to naprawdę bolało – dodała.
Przypomnijmy, iż Sabalenka miała szansę na osiągnięcie wyjątkowego wyczynu – mogła zostać pierwszą zawodniczką od czasów Martiny Hingis w 1999 roku, która wygrałaby Australian Open trzy razy z rzędu. Podobnego wyczynu dokonały wcześniej takie legendy jak Margaret Court, Evonne Goolagong Cawley, Steffi Graf czy Monica Seles.