Szkocki dziennikarz grzmi po meczu z Polską. "Schrzaniliśmy sprawę"

3 godzin temu
Zdjęcie: Fot. REUTERS/Kacper Pempel


Reprezentacja Polski koszmarnie zakończyła fazę grupową Ligi Narodów. W 93. minucie straciła bramkę, która przesądziła o jej spadku z Dywizji A. Póki co w elicie utrzymali się za to nasi pogromcy, a więc Szkocja. Na Wyspach świętują niebywały sukces kadry, choć znalazł się dziennikarz, który nieco zmącił dobre nastroje. "Schrzaniliśmy sprawę" - pisał. O co dokładnie chodziło?
- Tego doświadczenia zabrakło nam w końcówce i jest to bolesne, ale to też prognostyk, iż tę kadrę można mieć na naprawdę dobrym poziomie. jeżeli poprawimy kilka elementów, a zawodnicy będą grać regularnie w klubach i większość piłkarzy wyleczy kontuzje... [to będzie lepiej, przyp. red.] - podkreślał tuż po porażce ze Szkocją (1:2) Michał Probierz. Z kolei na konferencji prasowej twierdził, iż kadra zmierza w dobrym kierunku.

REKLAMA







Zobacz wideo Tak Probierz zareagował na wyrównującą bramkę Polaków



Jednak patrząc na to, co wydarzyło się w poniedziałkowy wieczór na Stadionie Narodowym, trudno o aż taki optymizm, jaki posiada selekcjoner. Biało-Czerwoni już na początku meczu dali się zaskoczyć rywalom. I choć później wyrównali i jedyne, co im pozostało, to dowieźć ten wynik do końca, to w ostatnich minutach wypuścili szansę na utrzymanie w Dywizji A Ligi Narodów z rąk. Decydującego gola zdobył Andrew Robertson. Tym samym Polacy opuścili stadion w złych nastrojach. Zupełnie inne emocje towarzyszyły Szkotom, choć i tamtejsze media nie są w stanie w pełni cieszyć się z sukcesu.
Szkocki dziennikarz nie miał litości dla własnej kadry po meczu z Polską. "Gdzie do cholery?"
Na łamach "The Scottish Sun" pojawił się artykuł podsumowujący mecz Szkotów z Biało-Czerwonymi. Dziennikarz Bill Leckie chwalił rodaków za to, co pokazali w Warszawie. "Minęło nieco ponad pół godziny spotkania, a my odbijaliśmy piłkę tak, jakbyśmy byli właścicielami tego miejsca. (...) To taki futbol, za pomocą którego wierzysz, iż wszystko jest możliwe" - pisał dosadnie. Wyróżnił poszczególnych graczy, którzy jego zdaniem błyszczeli tego wieczora.


Jednak jego dobry humor zmącił jeden fakt. "Gdzie do cholery na Euro była właśnie taka Szkocja? Co robiliśmy przez te strasznych 10 dni? Bo gdybyśmy zagrali w Niemczech tak, jak zrobiliśmy to w Warszawie…" - pisał zirytowany dziennikarz. Wrócił wspomnieniami do imprezy za naszą zachodnią granicą, która dla Szkocji była katastrofalna. Poniosła dwie porażki i jeden remis, przez co zajęła nie tylko ostatnie miejsce w grupie, ale i w całej tabeli zbiorczej turnieju.
"Nie powinniśmy mówić słynnego 'co by było, gdyby', nie ekshumujmy ciała naszych nadziei oraz marzeń i nie przeprowadzajmy sekcji zwłok, która jest tak bezsensowna i bolesna. Jaki jest wniosek? Schrzaniliśmy sprawę w Niemczech. Nie potrafiliśmy kopać piłki. Dosłownie zamarzliśmy. Nazwijcie to jak chcecie, ale po prostu zaśmieciliśmy tamto miejsce" - podsumował dosadnie.



I jego zdaniem od czasu niefortunnej imprezy w Niemczech kadra poprawiła grę. I to zdecydowanie. Choć początek Ligi Narodów też nie napawał optymizmem, to teraz prezentuje wyższy poziom. Dlatego też dziennikarz patrzy z optymizmem na baraże Ligi Narodów i eliminacje do mistrzostw świata 2026.


Szkoci się poprawili. A co z Polską?
Po ostatnim meczu z takim optymizmem w przyszłość nie spoglądają za to polscy kibice. "Dwa miesiące temu, kiedy zaczynaliśmy grę w Lidze Narodów, oczekiwaliśmy, iż reprezentacja Polski w końcu zacznie się rozwijać. Po porażce 1:2 ze Szkocją w ostatnim meczu tych rozgrywek możemy powiedzieć, iż spełnił się najgorszy scenariusz. I to nie tylko dlatego, iż właśnie spadliśmy do Dywizji B. Dziś kadra Michała Probierza jest co najwyżej w tym miejscu, w którym była po Euro 2024. A może i choćby w gorszym" - pisał Konrad Ferszter ze Sport.pl, co wydaje się, najlepiej podsumowuje obecne nastroje.
Idź do oryginalnego materiału