Sześciu piłkarzy na wylocie z Legii! Iordanescu podjął decyzję

2 godzin temu
Nawet sześciu piłkarzy może odejść z Legii Warszawa w ostatnich dniach okienka transferowego. To efekt pierwszych tygodni pracy Edwarda Iordanescu, którego niektóre decyzje widoczne są gołym okiem. Kilku zawodników zdaje się nie mieć przyszłości u rumuńskiego szkoleniowca.
Osiem zwycięstw, dwa remisy, dwie porażki - to dotychczasowy bilans Edwarda Iordanescu w roli trenera Legii Warszawa. Bilans z jednej strony niezły, ale z drugiej na pewno nierzucający nikogo na kolana. Zwłaszcza iż warszawiacy mają za sobą bolesną wpadkę w kwalifikacjach Ligi Europy z AEK Larnaka.

REKLAMA







Zobacz wideo Kosecki ostro o piłkarzach Legii: Powinno się otworzyć drzwi i serdecznie im podziękować za niezdobycie mistrzostwa od lat



Iordanescu nie można jednak nie docenić. Po czwartkowej wygranej 2:1 z Hibernianem jego drużyna jest o krok od awansu do fazy zasadniczej Ligi Konferencji, co było celem minimum Legii na pierwszą część sezonu. Poza tym drużyna pod wodzą Rumuna zdobyła też Superpuchar Polski, co w ostatnich sezonach udało się jej tylko dwa lata temu. Do tego wszystkiego - mimo niedzielnej porażki 0:1 z Wisłą Płock - warszawiacy zaliczyli nie najgorszy start w ekstraklasie, co przy jednoczesnej grze w Europie w ostatnich sezonach również nie było standardem.
A to wszystko przy szalonym okresie przygotowawczym. Iordanescu miał raptem miesiąc na poznanie i przygotowanie drużyny, co stanowiło niemałe wyzwanie. Zresztą sam zainteresowany podkreślał to wielokrotnie już na swojej pierwszej konferencji prasowej. jeżeli Legia dokończy dzieła i awansuje do Ligi Konferencji, pierwszy etap pracy Iordanescu trzeba będzie jednak oceniać jednoznacznie pozytywnie. Zwłaszcza iż Rumun wciąż nie ma wiele czasu w trening, pracuje na żywym organizmie, w którym dokonuje drobnych, ale ciągłych zmian. A jak poinformowały media, do większych roszad może dojść jeszcze w tym miesiącu.
Iordanescu szuka doraźnych rozwiązań
W pierwszym treningu za kadencji Iordanescu udział wzięło 29 zawodników. W tej grupie zabrakło ważnego jeszcze wtedy Marca Guala oraz Maxiego Oyedele, Steve'a Kapuadiego, Kacpra Tobiasza i Ryoyi Morishity. To najlepiej obrazuje, jakie grono zawodników musiał poznać i wyselekcjonować Iordanescu. Oczywiście nie było tak, iż Rumun w Legii nie znał nikogo, jednak jego rozmowy z klubem nie były na tyle długie, by trener przyjechał do Warszawy z pełną wiedzą o całym zespole.
Iordanescu od razu postawił na ustawienie 4-3-3, z którego często korzystał jeszcze jako selekcjoner reprezentacji Rumunii. Dla legionistów nie było to niczym nowym, bo podobnie grali za kadencji Goncalo Feio. Portugalczyk stawiał jednak w głównej mierze na agresywny doskok do przeciwnika, odbiór piłki i szybki kontratak. Legia Iordanescu ma przede wszystkim dominować na boisku i prowadzić grę w ataku pozycyjnym.



Chociaż Rumun w pierwszych dniach pracy niechętnie publicznie mówił o potrzebie konkretnych wzmocnień, to gwałtownie wskazał jednak dwie pozycje. Pierwszą był silny środkowy napastnik, bo w trakcie przygotowań znów nie zachwycił Jean-Pierre Nsame, a do taktyki drużyny nie pasował Gual. Na początku sezonu wydawało się, iż Iordanescu będzie mógł liczyć tylko na Ilję Szkurina, dlatego na Łazienkowską trafił Mileta Rajović. Po odejściu Oyedele do Strasbourga Rumun zażądał również zawodnika na pozycję defensywnego pomocnika. Na istotnych w taktyce skrzydłach szansę otrzymali Migouel Alfarela, Kacper Chodyna, Wahan Biczachczjan i Morishita. Ale o efektach później.
Wydawało się, iż przynajmniej w pierwszych miesiącach pracy Rumun ustawienia swojej drużyny nie zmieni. Zwłaszcza iż jak sam mówił na konferencji prasowej przed rewanżem z AEK Larnaka, po prostu nie lubi tego robić. Przed tygodniem w Warszawie zmusiła go jednak do tego bardzo trudna sytuacja kadrowa wśród środkowych pomocników.
Minął raptem tydzień i legioniści znów zagrali w ustawieniu z trójką środkowych obrońców. W meczu z Hibernianem Iordanescu postawił na formację 3-4-2-1, mimo iż do dyspozycji trenera byli już Juergen Elitim i Bartosz Kapustka. Wydaje się, iż Rumuna do ponownego podjęcia takiej decyzji pchnęły dwie rzeczy. Pierwsza to taktyka Hibernianu, który gra w ustawieniu 3-5-2. Poprzez podobną formację Iordanescu chciał zneutralizować najmocniejsze punkty szkockiej drużyny.
Druga - i chyba ważniejsza - to wstrząśnięcie drużyną po niedzielnej porażce w Płocku. W meczu z beniaminkiem Legia była do bólu przewidywalna i bezproduktywna. Zawiedli głównie skrzydłowi, którzy nie byli w stanie ani dostarczyć piłki w pole karne, ani zrobić różnicy indywidualną akcją. W Edynburgu jeszcze więcej zadań ofensywnych otrzymali więc Paweł Wszołek i Ruben Vinagre, co przyniosło oczekiwany efekt. Legia wygrała mecz, a Wszołek zdobył bramkę na 2:0. To może być jednak tylko początek dalszych zmian w Legii.



Legia szykuje się do czyszczenia kadry
Nie wydaje się, by Iordanescu chciał na stałe zrezygnować z pierwotnego ustawienia. Decyzje Rumuna w meczach z AEK i Hibernianem spowodowane były potrzebą chwili, ale też podkreśleniem, iż trener wciąż nie jest do końca zadowolony z jakości, jaką posiada w drużynie.
W środę portal legioniści.com jako pierwszy poinformował, iż w po porażce w Płocku w Legii doszło do spotkania na najwyższym szczeblu. Jego efektem miałaby być kadrowa rewolucja jeszcze w trakcie letniego okienka transferowego. Do pewnych ruchów przy Łazienkowskiej pewnie dojdzie, ale czy można nazwać je rewolucją? Liczebnie być może tak, ale nazwiska piłkarzy, którzy mogą odejść z klubu, już nie szokują.
Warto podkreślić, iż u Iordanescu każdy z zawodników zaczął z czystą kartą. U Rumuna grali nie tylko ci, którzy byli ważnymi elementami drużyny Feio, ale też ci, którzy u Portugalczyka wielu szans nie dostali. Największym zaskoczeniem jest oczywiście eksplozja formy Nsame, ale przecież i on na początku nie zachwycił, przez co Legia na początku lipca chciała rozwiązać z nim kontrakt. Dziś pewnie nikt nie żałuje, iż Kameruńczyk zdecydował się wypełnić obowiązującą do lata przyszłego roku umowę.
Nie wszyscy jednak szansę wykorzystali. Dość powiedzieć, iż poza Gualem, którego w Legii już nie ma, z klubu może odejść jeszcze aż sześciu zawodników, którzy zagrali w dwóch pierwszych meczach kadencji Iordanescu. Niedługo z klubu odejdzie pewnie Jan Ziółkowski, który jest zdecydowany na transfer do Romy. Ale to nie wszystko, bo są piłkarze, którzy w ostatnich dniach dostawali coraz mniej szans.
Pierwszy z nich to Patryk Kun, który zagrał po 90 minut w trzech pierwszych spotkaniach, a od tamtej pory zaliczył tylko 58 minut w ligowym meczu z Arką Gdynia. Lewy obrońca nie przekonał do siebie Iordanescu, a na jego sytuację dodatkowo wpłynęło pozyskanie Arkadiusza Recy. Przyjście Damiana Szymańskiego i Henrique Arreiola sprawiło, iż z klubu odejdzie też pewnie Marco Burch, którego Iordanescu z konieczności wystawiał w roli defensywnego pomocnika po odejściu Oyedele.



Ważne nie tylko umiejętności
"Piłka Nożna" poinformowała, iż na wylocie z Legii jest też Alfarela, który po niezłym początku i pięknym golu w meczu z Koroną zaczął grać coraz gorzej. Po kiepskiej zmianie w rewanżu z AEK Francuz nie zagrał ani minuty w spotkaniach z Wisłą oraz Hibernianem. Z Legii może też odejść Chodyna, który - podobno z powodu kontuzji - nie znalazł się w kadrze na cztery ostatnie mecze. Ale choćby gdyby 26-latek był zdrowy, trudno sobie wyobrazić, by nagle przekonał do siebie Iordanescu. W pierwszych tygodniach wchodził głównie z ławki, a kiedy dostał szansę od pierwszej minuty w Ostrawie, w niewiarygodny sposób zmarnował stuprocentową okazję.
Na wylocie z Legii może być też Szkurin. Białorusin nie zachwyca, odkąd zimą trafił do Legii, a dzisiaj - w obliczu formy Nsame i transferu Rajovicia - jest dopiero trzecim wyborem Iordanescu. Dodatkowo na jego niekorzyść wpływają problemy paszportowe i wizowe, które opisał portal sport.tvp.pl. W efekcie napastnik może grać w ekstraklasie i pucharach, ale tylko w granicach Strefy Schengen.
Należy dodać, iż żaden z transferów wychodzących nie pozostało przesądzony. W przypadku części zawodników istotną rolę pełnią wysokie kontrakty, które utrudniają znalezienie piłkarzom nowych klubów. Część z piłkarzy może odejść na stałe, a część na wypożyczenia. Sytuacja może się jednak wyjaśnić w każdej chwili, bo odkąd dyrektorem sportowym Legii został Michał Żewłakow, klub przyzwyczaja, iż ruchy transferowe trzyma w tajemnicy niemal do samego końca.
Podobnie jest z transferami do klubu. Warszawiacy pracują nad wzmocnieniami w ofensywie, ale poza umiejętnościami zwracają też uwagę na ich charakter. W klubie doskonale bowiem wiedzą, iż drużynie brakuje liderów, piłkarzy, jakim był np. Josue, który potrafił podnieść zespół w trudnym momencie, a na boisku zrobić coś z niczego.



Na dziś naprawdę trudno przewidzieć, jak będzie wyglądała Legia za kilka miesięcy. Iordanescu wciąż poznaje drużynę i stara się znaleźć najlepsze rozwiązania dla obecnej kadry. O "jego" Legii, która będzie efektem współpracy z pionem sportowym, będziemy jednak mogli mówić dopiero za jakiś czas.
Idź do oryginalnego materiału